Maj to nie tylko piękna pogoda, ale również sezon na komary i meszki. Jak się przed nimi chronić i czy należy się niepokoić? - Zwykle nasz organizm radzi sobie sam, ale jeśli odczyn jest duży, twardy, przekrwiony, może niepokoić. Wtedy lepiej zgłosić się do lekarza - mówi prof. Bogusław Samoliński, alergolog z Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego.
Komary i meszki dają się we znaki już od kilku tygodni. Zwykle użądlenie zostawia ślad. - To normalne, ale bąbel powinien zniknąć następnego dnia - mówi prof. Samoliński. Według niego, zaniepokoić może nas sytuacja, jeśli odczyn jest duży, swędzący, twardy, przekrwiony, gdy tworzy się rumień, który utrzymuje się przez dłuższy czas - powyżej 3 dni. - Jeśli z miejsca ukąszenia zaczyna się coś sączyć, skóra jest zaogniona i twarda, to trzeba leczyć - przekonuje alergolog.
Jak dodał, reakcja może wiązać po prostu z nadwrażliwością albo nawet z zakażeniem. Według niego, alergia na komary jest słabo zbadana.
Jeśli się powtarza - lepiej leczyć
- Często jest tak, że żyjemy z dała od owadów - wtedy pojawia nadwrażliwość przejściowa, zależna od białka odpowiadającego za alergię. Organizm zwykle sam się leczy. Ale są też reakcje, które pojawiają kilka godzin po ukąszeniu albo kilka dni. Takie późne uczulenie może wymagać leczenia sterydami. Może też dojść do zakażenia, bo owady przenoszą różnego rodzaju choroby - zauważył Samoliński.
Jak stwierdził, większość reakcji przechodzi samoistnie, ale może dojść do powikłań, a ukąszenia mogą pozostawiać blizny. - Jeśli u kogoś to się powtarza, powinien poradzić się lekarza - powiedział.
Ubierać się na biało, unikać stojącej wody
Co można zrobić, by uchronić się przed ukąszeniami? Samoliński poleca ubieranie się w taki sposób, by odstraszać owady - nosić np. białe stroje. - Kolorowe ubrania przyciągają, bo kojarzą się owadom z kwiatami - zaznaczył.
Trzeba też uważać przy okazji pobytu nad wodą, zwłaszcza nad stojącymi zbiornikami, mokradłami. Można też stosować repelenty, a tuż po ukąszeniu dobrze jest przyłożyć lód - schłodzenie skóry sprawia, że odczyn się zmniejsza i nie rozwija się do niebezpiecznych rozmiarów.
- Niestety komary i meszki znikają dopiero jak się robi zimno, bo są uzależnione od temperatury otoczenia. Chociaż kiedyś w naszym szpitalu na Banacha w podziemiach zrobiła się zimą kałuża, w której wylęgły się komary. W środku zimy zaatakowały pracowników i pacjentów - śmieje się Samoliński.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24/Wikipedia