To Zbigniew S., który upublicznił akta z afery podsłuchowej, napisał scenariusz, bo premier nie miała tego w planach - stwierdził w "Faktach po Faktach" były minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro, który odniósł się do dymisji w rządzie i przeprosin premier Ewy Kopacz. Zdaniem Pawła Zalewskiego z PO, konsekwencje powinny być wyciągnięte rok wcześniej.
Premier Ewa Kopacz poinformowała po południu, że rezygnacje z pełnionych funkcji złożyli ministrowie: zdrowia - Bartosz Arłukowicz, sportu i turystyki - Andrzej Biernat, skarbu państwa - Włodzimierz Karpiński, wiceministrowie: Rafał Baniak, Stanisław Gawłowski, Tomasz Tomczykiewicz, a także szef doradców premiera prof. Jan Vincent-Rostowski. Z funkcji marszałka Sejmu zrezygnował Radosław Sikorski, a z funkcji koordynatora służb specjalnych - Jacek Cichocki. Premier zapowiedziała też, że sprawozdanie prokuratora generalnego nie zostanie przyjęte.
Kopacz przeprosiła również podczas briefingu wyborców za to, co usłyszeli na nagranych i upublicznionych rozmowach polityków Platformy.
Zdaniem Zbigniewa Ziobry, działanie premier jest "rozpaczliwe". - Przeprasza za to, za co już Donald Tusk powinien przeprosić rok temu - powiedział.
Zaznaczył, że nigdy nie padły słowa "przepraszam", bo się to nie kalkulowało. Jak stwierdził, treści, które były znane Kopacz z racji urzędu, dopiero dziś wywołały skruchę i przeprosiny. W jego ocenie było to konieczne, żeby odwrócić uwagę od tej kompromitacji.
Jak powiedział, to Zbigniew S., który upublicznił akta z afery podsłuchowej, napisał scenariusz, bo premier nie miała tego w planach.
- Jeśli mamy premiera, który odgrywa grę rozpisaną przez S., to jest to obraz smutku i rozpaczy tego rządu - stwierdził Ziobro. Jak powiedział, premier wykonała manewr na wzór tego, który wykonał Donald Tusk po aferze hazardowej, z tym że wtedy on pokazał siłę, bo sam zdymisjonował ministrów.
Dobry krok premier, ale za późno
Jak ocenił poseł PO Paweł Zalewski, dobrze się stało, że premier przeprosiła wyborców. Zaznaczył jednak, że gdyby konsekwencje zostały wyciągnięte rok temu, to Bronisław Komorowski byłby prezydentem, a PO miała lepszy wynik. - Myślę, że aby służyć państwu, PO musi się rozliczyć z ostatnich lat. Premier zrobiła dobry krok, przepraszając Polaków oraz podejmując decyzje personalne wobec osób, co do których te decyzje powinny być podjęte - powiedział Zalewski. Wyjaśnił, że jeżeli kluczowe osoby, które dawały twarz Platformie Obywatelskiej w ciągu ostatnich lat i świetnie spełniały swoją funkcję jak Radosław Sikorski i Jacek Rostowski, a niestety skompromitowały się w aferze podsłuchowej, dzisiaj odchodzą, to nie jest to kosmetyczna rekonstrukcja rządu.
W jego ocenie Sikorski musiał wykonać olbrzymią pracę, żeby podać się do dymisji. - Szanuję go za to - dodał. Jak powiedział Zalewski, to początek wyciągania konsekwencji z tego, jak Polacy zachowali się wobec PO w wyborach prezydenckich. - Komorowski przegrał te wybory w dużej mierze za błędy, które PO popełniła - wyjaśnił. - Należało przeprosić za te ośmiorniczki i drogie wina. Tak się stało - dodał. Zaznaczył, że PO jest partią o dużym potencjale, w której są różne grupy polityczne. - Pani premier powinna się otworzyć na tych, którzy zasługują na to, aby razem z nią budować Polskę - powiedział.
Autor: js/tr / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24