Od września wychowanie seksualne będzie obowiązkowe. Jeśli rodzic nie będzie sobie życzył, żeby jego dziecko zdobywało wiedzę o "tych sprawach" w szkole, będzie musiał złożyć pisemne oświadczenie - donosi "Dziennik".
Według projektu rozporządzenia ministerstwa edukacji, do którego dotarł "Dziennik", wychowanie seksualne będzie obowiązkowe począwszy od piątej klasy szkoły podstawowej przez gimnazjum aż do szkół ponadgimnazjalnych. Zmiana polega na tym, że do tej pory rodzic, który chciał, by dziecko chodziło na zajęcia z wychowania seksualnego, musiał pisemnie wyrazić taką wolę. W efekcie szkoły często nie wprowadzały przedmiotu, bo rodzice nie zgłaszali zapotrzebowania. A szkoła się nie dopominała.
14 godzin wiedzy o seksie
Teraz ten przedmiot nie będzie się już odbywał w ramach zajęć pozalekcyjnych, ale znajdzie się w oficjalnym planie lekcji - łącznie 14 godzin w roku. Bez ocen, ale ze sprawdzaniem obecności. Nie wszyscy nauczyciele są zachwyceni.
- Obawiam się, że wykładowców jest mało i szkoły będą miały problem z ich znalezieniem - mówi gazecie Krystyna Jaworska z warszawskiego gimnazjum nr 9. MEN liczy na to, że nauczyciele, np. biologii, sami będą chcieli zdobyć nowe kwalifikacje i na własny koszt się przeszkolą. Pieniądze na lekcje będą musieli znaleźć dyrektorzy szkół.
Katecheta o antykoncepcji?
Według Anny Grzywacz z Grupy Edukatorów Seksualnych Ponton, właśnie pieniądze mogą być problemem. Obawia się ona, że bez profesjonalnych szkoleń zajęcia będą prowadziły osoby zupełnie przypadkowe: nauczyciele wf., biologii i katecheci, którzy np. nie przedstawią wszystkich metod antykoncepcji.
- Już teraz odbieramy codziennie wiele e-maili, w których młodzież skarży się, że lekcje nie odbywają się albo są nudne. Zdarza się też, że padają na nich rewelacje typu, że homoseksualizm jest chorobą, antykoncepcja hormonalna powoduje kłopoty z płodnością, a masturbacja szkodzi - oburza się Grzywacz.
Źródło: "Dziennik"
Źródło zdjęcia głównego: TVN24