- Jedynym aspektem metody in vitro, który budzi mój sprzeciw, to tworzenie zarodków nadliczbowych, czyli dzieci skazanych na śmierć, do tego momentu dla mnie będzie to niedopuszczalne - mówił w "Kropce nad i" Jarosław Gowin. Poseł PO powiedział jednak, że odpowiednie prawo może tę metodę uczynić w pełni moralną i musi zadbać o to Sejm. - Nikt nie zwolni parlamentarzystów z ciężaru odpowiedzialności - dodał.
Według Gowina, demokracja polega na tym, aby w takich sprawach jak in vitro decyzje powinni podejmować parlamentarzyści. - Specjaliści są głosem doradczym, mądry poseł powinien się ich słuchać. Ostateczny kształt ustawy będzie odpowiedzialnością parlamentarzystów - powiedział Gowin.
Poseł PO uważa, że w tej sprawie referendum nie będzie najlepszym rozwiązaniem. - Myślę, że to nie jest najlepsze rozwiązanie, ponieważ in vitro jest sprawą niezwykle trudną z wielu powodów: medycznych, moralnych, społecznych czy finansowych - stwierdził.
"Mam prawo nie zgadzać się z Kościołem"
Gowin przyznał, że jego stanowisko jest w tej sprawie inne niż nauczanie Kościoła, ale uważa, że ma do tego prawo. - Rozumiem stanowisko Kościoła. Kościół zawsze podkreśla, że godność każdego człowieka jest taka sama, także takiego poczętego metodą in vitro. Moje stanowisko jest takie, że Bóg przewidział, dając człowiekowi dar rozumu to, że sięgniemy po tę metodę - stwierdził.
Dodał jednak, że inni posłowie mogą się kierować swoją wiarą. - Jest coś nagannego w tym, że są parlamentarzyści, którzy mają w sumieniach głos Kościoła? - pytał poseł. - Rozdział państwa od Kościoła nie oznacza rozdziału wiary od sumienia - stwierdził.
Jednak zastrzegł, że w tym przypadku on sam się z nauką Kościoła w kwestii in vitro nie zgadza. - To, że opowiadam się za in vitro, jest sprzeniewierzeniem się nauce Kościoła, mam do tego prawo. Kościół mówi, że trzeba brać pod uwagę jego nauczanie, ale zawsze ostateczną instancją jest sumienie, które jest głosem Boga w każdym z nas - stwierdził.
"Trzeba się zdecydować na heroizm wstrzemięźliwości"
Gowin nie zgadza się, aby in vitro było refundowane z budżetu. - Polski system zdrowotny tego nie wytrzyma. Do rodzicielstwa trzeba podchodzić racjonalnie. Jeżeli ktoś oczekuje, że to państwo będzie finansować jego dzieci, to podchodzi do swego rodzicielstwa nieracjonalnie.
Według gościa "Kropki.." należy tak planować rodzinę, aby było nas na nią stać. Nie może być więc ona liczna ponad miarę. - Są różne środki, aby temu zapobiec. Antykoncepcja, ale także można się zdecydować na heroizm wstrzemięźliwości - stwierdził.
In vitro nie tylko dla małżeństw
Gowin wycofał się częściowo ze swego wcześniejszego zdania, że prawo do stosowania metody in vitro powinni mieć tylko małżonkowie. Według niego, prawo do tej metody zapłodnienia powinny mieć pary, które leczą się na bezpłodność.
Choć nadal uważa, że w małżeństwach nie dochodzi do tak wielu patologii. - Statystycznie rzecz ujmując, wśród konkubinatów, z marginesu społecznego, skala patologii jest porażająca. A prawo do adopcji mają tylko małżeństwa - powiedział.
"Postawa Alicji Tysiąc to był dla mnie szok"
Jarosław Gowin odniósł się także do słów kardynała Józefa Glempa, który w swoim kazaniu mówił o sprawie Alicji Tysiąc, ona sama też już odpowiedziała prymasowi w "Magazynie 24 Godziny" - PRZECZYTAJ INFORMACJĘ. - Nie wiem czy to jest najlepszy temat do komentowania podczas homilii. Choć nie ukrywam, że byłem zszokowany jej postawą i tym, że domaga się odszkodowania za urodzenie dziecka i mówiła, że została zmuszona do urodzenia, dla mnie to był szok moralny.
Jednak poseł przyznał, że jest problem z ustawą aborcyjną. - Aborcja jest dopuszczalna w przypadku zagrożenia życia matki. To bezdyskusyjnie. W tym drugim przypadku, zagrożenia zdrowia, to jest to kwestia opinii. Nie czuję się sędzią moralnym. Modlę się tylko, aby osoby postawione w takich sytuacjach podjęły właściwą decyzję - powiedział Gowin.
Źródło: TVN24, Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: TVN24