Nożownicy z Łodzi już w areszcie

 
Nożownicy z Łodzi trafili do aresztu, dźgnęli nożem 4 osoby
Źródło: Policja w Łodzi
Dwaj młodzi mężczyźni, którzy obrabowali i poważnie ranili nożem cztery osoby, w tym jedną śmiertelnie, trafili do aresztu. Obaj podejrzani usłyszeli prokuratorskie zarzuty. Jednemu z zatrzymanych grozi dożywocie, drugi może spędzić w więzieniu nawet 12 lat. Natomiast w Policach (zachodnipomorskie) w ręce policji wpadł mężczyzna, który pod koniec września zastraszył nożem nastolatka i ukradł mu telefon.

Podejrzani to 20-letni Paweł G. i o dwa lata starszy Wojciech P. Nożownikiem okazał się 20-latek - to on ranił nożem kuchennym wszystkie cztery ofiary, w tym jedną śmiertelnie. Natomiast 22-latek rabował napadniętych - poinformowała rzeczniczka łódzkiej policji podinsp. Magdalena Zielińska.

Tragiczne wydarzenia rozegrały się w czwartkowy wieczór.

Uszkodzona krtań i jelito

Najpierw bandyci zaatakowali na ulicy Łowickiej 34-letniego łodzianina. Jeden z napastników przystawił mężczyźnie nóż do krtani i lekko zranił. Drugi zabrał mu torbę foliową, w której znajdowały się rzeczy osobiste i drobne pieniądze. Kolejną ofiarę sprawcy wypatrzyli na przystanku u zbiegu ulic Tymienieckiego i Kilińskiego. Zaatakowali nożem i skradli mu walizkę z wiertłami. 60-letni mężczyzna z uszkodzeniem jelita grubego trafił do szpitala.

Ranili w brzuch, 36-latek zmarł

Pół godziny później bandyci zaatakowali kierowcę fiata, który właśnie wjeżdżał do garażu na ulicy Milionowej. 36-letniemu Ormianinowi napastnicy zadali kilka ciosów nożem w brzuch; chcieli ukraść auto. W garażu był jednak kolega ofiary i na jego widok sprawcy uciekli. 36-letni Ormianin trafił do szpitala; zmarł w piątek wskutek odniesionych obrażeń.

53-latce przebili płuco

Według policji "rajd" bandytów po ulicach miasta trwał nadal. Kolejny atak nastąpił na ulicy Grota-Roweckiego, gdzie bandyci napadli 53-letnią kobietę; zadali jej kilka ciosów nożem w plecy i zabrali siatkę, w której miała maszynkę do strzyżenia. Ranna kobieta trafiła do szpitala; miała przebite płuco. Obecnie jej życiu nie zagraża już niebezpieczeństwo.

Przyznał się do czterech przestępstw

W czasie ostatniej napaści "nożownik" zranił się w rękę, krwawił i zgłosił się do pogotowia. Drugi z bandytów wszczął awanturę z ochroną, a gdy ta zagroziła wezwaniem policji wyszedł z budynku. Ranny bandyta po opatrzeniu pojechał nocnym autobusem w rejon ulicy Grota-Roweckiego. Tam zauważył go jeden z policjantów. 20-latek początkowo twierdził, że to on został napadnięty i nic nie wie o rozbojach. Został jednak zatrzymany do wyjaśnienia.

- Podczas przesłuchania na komisariacie 20-latek przyznał się jednak do popełnienia wszystkich czterech przestępstw. Wskazał też miejsce, gdzie ukrył narzędzie zbrodni - był to nóż kuchenny o długości około 30 cm - powiedziała Zielińska.

Następnego dnia w jednym z mieszkań przy ul. Grota-Roweckiego zatrzymano drugiego z bandytów - 22-latka. Znaleziono przy nim zrabowane ofiarom wiertła i maszynkę do strzyżenia.

Obaj podejrzani usłyszeli prokuratorskie zarzuty. 20-latek odpowie za zabójstwo oraz rozboje z użyciem niebezpiecznego narzędzia. Grozi mu dożywocie. 22-latkowi zarzucono współudział w rozbojach. Grozi za to do 12 lat więzienia. Obaj byli wcześniej karani; młodszy z nich za pobicia i rozboje; starszy za handel narkotykami. O areszcie na trzy miesiące zdecydował łódzki sąd.

Zastraszył nożem ucznia, trafił do aresztu

Także w ręce policjantów z Polic wpadł groźny bandyta. 26 – letni Grzegorz M., pod koniec września dokonał rozboju z użyciem noża na małoletniego. Policjantom udało się odzyskać skradziony w wyniku tego zdarzenia telefon komórkowy. Mężczyzna został aresztowany, grozi mu nie mniej niż 3 lata pozbawienia wolności.

Omal nie doszło do tragedii

Do zdarzenia doszło 28 września 2009 r. w Policach na boisku szkolnym przy jednej ze szkół podstawowych na przerwie lekcyjnej. Do ucznia podszedł nieznany mężczyzna, który zapytał o godzinę. Gdy małoletni wyciągnął z kieszeni telefon komórkowy ten, złapał go za ubranie i zagroził nożem w przypadku odmowy wydania telefonu. Małoletni obawiając się o własne życie natychmiast wydał mężczyźnie aparat. O całym zdarzeniu nastolatek powiadomił nauczycieli, a ci policję. Na podstawie sporządzonego portretu pamięciowego udało się zatrzymać sprawcę. W piątek na wniosek Komendanta Powiatowego Policji w Policach zatrzymany został tymczasowo aresztowany na 3 miesiące. Za rozbój z użyciem niebezpiecznego narzędzia grozi mu nie mniej niż 3 lata pozbawienia wolności.

Źródło: TVN24, PAP

Czytaj także: