Sytuacja lepsza niż przed rokiem a szkoły przygotowane na wpuszczenie do klas sześciolatków - takie wnioski zawarli w raporcie kontrolerzy NIK, którzy sprawdzili pod tym kątem publiczne placówki z wszystkich 16 województw. - Izba pozytywnie ocenia podjęte przez szkoły działania w celu zapewnienia właściwych warunków do edukacji i opieki nad najmłodszymi uczniami - napisali w raporcie. Chociaż są miejsca, w których zdaniem urzędników dałoby się zrobić jeszcze więcej - na przykład w toaletach i na stołówkach.
Kontrola NIK dotycząca przygotowania polskich szkół na przyjęcie sześciolatków trwała od kwietnia do końca maja. W tym czasie kontrolerzy Izby odwiedzili 88 placówek a prawie siedem tysięcy objęli badaniem ankietowym. I doszli do dużo bardziej pozytywnych wniosków niż w zeszłym roku, kiedy także sprawdzali, jak publiczne szkoły radzą sobie z nauczaniem i opieką nad sześciolatkami.
Wtedy NIK stwierdziła, że "mimo upływu ponad trzech lat szkolnych okresu przejściowego na wprowadzenie obowiązku szkolnego dla dzieci sześcioletnich, szkoły podstawowe nie są do tego wystarczająco przygotowane" a "Minister Edukacji Narodowej nie podjął w pełni skutecznych działań w celu wsparcia gmin". Wprawdzie kontrolerzy odnotowywali, że wszystkie odwiedzone przez nich placówki zatrudniały nauczycieli posiadających odpowiednie kwalifikacje do nauczania sześciolatków a szkoły zapewniły najmłodszym wystarczającą liczbę sal dydaktycznych, le wskazywali na uchybienia.
Witaj szkoło, (prawie)wszystko gotowe
Przez rok zauważyli dużą poprawę, która doprowadziła ich do przekonania, że sześciolatki będą miały od 1 września zapewnione odpowiednie warunki do nauki. Prawie 100 procent skontrolowanych szkół okazało się odpowiednio wyposażonych jeśli chodzi o dostęp do pomocy dydaktycznych oraz gier i dydaktycznych zabawek (dokładnie 98 proc.). 9 na 10 szkół posiadało też meble uczniowskie dopasowane do potrzeb i fizjonomii najmłodszych uczniów. "W tym zakresie nastąpiła zdecydowana poprawa w stosunku do stanu ujawnionego w ubiegłorocznej kontroli NIK" - wskazali urzędnicy.
Ujawnione przez nich braki w wyposażeniu sal lekcyjnych dotyczyły głównie braku komputerów z dostępem do internetu (37,5 proc. szkół). Ale i tu nastąpiła poprawa w porównaniu z ubiegłym rokiem (43,8 proc.). Pozostałe zastrzeżenia kontrolerów wiązały się z brakiem sprzętu audiowizualnego w klasach (18,2 proc.), niewydzieleniem rekreacyjnej części sali (9,1 proc.) oraz brakiem biblioteczki dla uczniów najmłodszych (5,7 proc.).
Zdaniem NIK w dalszym ciągu zbyt wiele szkół nie nadąża też za sześciolatkami z dostosowywaniem do ich potrzeb pomieszczeń niedydaktycznych - przede wszystkim stołówek i toalet. Problemy te dotyczą ok. 30 proc. placówek.
Więcej miejsca na świetlicy
W porównaniu z ubiegłorocznymi wynikami kontroli NIK lepiej wyglądają też statystki dotyczące wydzielania przez dyrektorów szkół pomieszczeń na świetlice. W 2013 r. 12 proc. placówek nie dysponowało nimi a zajęcia opiekuńczo-wychowawcze poza godzinami lekcyjnymi organizowano w przypadkowych salach. W tym roku świetlic nie było tylko w trzech proc. skontrolowanych szkół.
"Prawie wszystkie szkoły zorganizowały też dla najmłodszych uczniów ciepły posiłek. W tym zakresie (opieki świetlicowej i przygotowania ciepłego posiłku) szkoły zrealizowały zalecenia Najwyższej izby Kontroli, które w ubiegłym roku zostały rozesłane do wszystkich 2479 gmin w Polsce" - napisano w raporcie.
Nauka na drugą zmianę?
Według szacunków MEN, do szkoły w tym roku pójdzie ok. 550 tysięcy siedmio- i sześciolatków. To ponad 95 proc. tego, co zaplanował rząd w związku z reformą i wcześniejszym posyłaniem dzieci do szkół. Wśród sześciolatków obowiązkiem szkolnym objęte są te, które urodziły się w pierwszym półroczu 2008 r. Jak podawała "Gazeta Wyborcza", rodzice rzadko decydowali się na odraczanie im obowiązku szkolnego. Według danych gazety, w miastach do szkół pójdzie ponad 90 proc. takich dzieci.
Według NIK wzrost liczby uczniów, którzy wchodzą do szkół nawet o 70 proc. może doprowadzić do tego, że w wielu placówkach klas z pierwszakami będzie więcej niż sal przygotowanych do ich nauczania. A to z kolei może zdaniem kontrolerów Izby pociągnąć za sobą konieczność organizacji zajęć dla uczniów klas I - III w systemie zmianowym. Z problemem tym zmierzą się przede wszystkim dyrektorzy szkół z większych miast.
Autor: ŁOs/ ola/zp / Źródło: tvn24.pl