Przychodzi do okulisty niewidoma kobieta, a lekarz każe jej opuścić gabinet, a w każdym razie wyprowadzić psa przewodnika. Żądanie jest - według przychodni - podyktowane dobrem innych pacjentów. Materiał magazynu "Polska i Świat".
Labradorka, suczka o imieniu Keja jest grzeczna i karna. Musi taka być, to jej praca i tak została wytrenowana. Niewidzącej Monice Janik ma zastępować oczy. - Ten pies zachowuje się wzorowo - podkreśla właścicielka.
U lekarza okulisty Keja nie była jednak mile widziana. - Kiedy przyszła moja kolei, weszłam do gabinetu i usłyszałam, że mam wyprowadzić psa. Zwróciłam panu doktorowi uwagę, że to jest pies przewodnik, ja jestem osobą niewidomą, odpowiedział: tak, wiem - wspomina pani Monika. Sytuacja powtórzyła się, gdy przyszła na wizytę kontrolną.
"Istnieje zagrożenie"
Monika Janik uważa, że nie powinno to mieć miejsca. Powołuje się na ustawę o rehabilitacji zawodowej i społecznej oraz zatrudnianiu osób niepełnosprawnych. Według tego aktu prawnego osoba z psem asystującym ma prawo wstępu do obiektów użyteczności publicznej, w tym do takich, które zajmują się opieką zdrowotną.
Okulista widzi to inaczej. - Tutaj są pacjenci po wczesnym usunięciu gałek ocznych, więc istnieje duże zagrożenie infekcji dla takich pacjentów. I nie ma możliwości wpuszczania tutaj zwierząt - przekonuje dr med. Roman Szpytma z Ośrodka Okulistycznego Vision Perfekt. Jego zdanie podzielił okręgowy sąd lekarski i krakowski rzecznik odpowiedzialności zawodowej. - Pan doktor uważał, że ma takie prawo, że ma prawo dbać o bezpieczeństwo wszystkich pacjentów, również pani, której ma wykonać krótki zabieg - tłumaczy dr Anna Kot, Okręgowy Rzecznik Odpowiedzialności Zawodowej w Krakowie.
"To upokarzające"
Zastrzeżeń co do obecności psa w gabinecie nie miał krakowski sanepid. Podobnie jak Jolanta Kramarz z fundacji Vis Maior. - Pies przewodnik jest czysty. Powinien być także zabezpieczony, jeśli chodzi o szczepienia. Nie ma więc większego zagrożenia niż ze strony innych ludzi, którzy przychodzą w butach, bo to nie jest blok operacyjny - mówi pani Joanna. Sama nie widzi i kilka lat temu walczyła z hipermarketami, które nie zgadzały się, by zakupy robiła z psem przewodnikiem. Dzisiaj psy asystujące wejść mogą nawet na basen, chociaż problemy wciąż się zdarzają. Pani Monika zapowiada, że ze swoim przypadkiem zgłosi się do rzecznika praw pacjenta. - Pan doktor zasugerował, rozmawiając ze mną w drzwiach, że inni przychodzą albo z innymi ludźmi albo z laską. I to było dla mnie strasznie upokarzające - mówi.
Autor: MAC//rzw / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24