- Pomysł premiera to niemoralna propozycja, bo nie rozmawiamy o rosnącym zadłużeniu, tylko o propozycji premiera - tak o postulacie Donalda Tuska mówił w "Faktach po Faktach" Marek Wikiński z SLD. Eksperci ocenili jednak, że krok premiera to marketingowy strzał w dziesiątkę.
Propozycję Donalda Tuska dotyczącą debat ministrów z rządu z przedstawicielami PiS w "Faktach po Faktach" komentowali: Marek Wikiński z SLD, Dariusz Rosati oraz Paweł Szałamacha, b. wiceminister skarbu w rządzie PiS.
Odnieśli się też do kontrpropozycji Jarosława Kaczyńskiego, który na debaty się zgadza, ale nie w telewizji, a w nowopowstałym Centrum Myśli PiS.
"Konkretne pytania były, odpowiedzi nie"
Konkretne pytania już padły w piątek w Sejmie, ale odpowiedzi nie było, tylko majstersztyk retoryki, w którym się Tusk specjalizuje od kilku lat. Paweł Szałamacha, b.wiceminister skarbu
"Pytania były, odpowiedzi nie"
Według Rosatiego, politycy ścierali się ze sobą już dawniej, mogą się więc dyskutować i tym razem. - W kraju, gdzie wszystkie te osoby urzędują w jednym mieście, można znaleźć miejsce, gdzie mogą się spotkać - mówił. - Nie musi być to koniecznie "na warunkach" premiera czy prezesa PiS. Ale miejsce powinno być neutralne, a pytania powinni zadawać eksperci, bo debata nie może się zamienić w populistyczną wymianę demagogicznych argumentów - dodał. Jego zdaniem, to naturalne, że debata miałaby się odbyć pomiędzy PO i PiS, bo to one walczą o władzę.
Zdaniem Pawła Szałamachy, konkretne pytania już padły w piątek w Sejmie. - A odpowiedzi nie było, tylko majstersztyk retoryki, w którym się Tusk specjalizuje od kilku lat - ocenił. Zaznaczył, że sam chętnie zmierzyłby się w debacie, bo dostrzega błędy w postępowaniu ministra Rostowskiego. - Chodzi o warunki, na jakich miałoby się to odbyć. Ale jestem pewien, że debata nastąpi - powiedział.
Marek Wikiński nazwał natomiast pomysł premiera "niemoralną propozycją". - Premier zaproponował debatę PiS-owi, a Grzegorz Napieralski już dawno zaprosił Tuska do debaty na temat przyszłości Polski i odpowiedzi nie było. Premier chce spolaryzować scenę polityczną: albo PO albo PiS. Dlatego gra va bank - zauważył.
Mistewicz: PO chce zmobilizować elektorat
"Tusk chce zmobilizować wyborców"
Eksperci - Eryk Mistewicz i Janusz Czapiński są zdania, że debata z pewnością obudzi emocje wyborców i ich zainteresowanie.
- To jest jak teatr, gdzie ktoś nas porywa - mówił Mistewicz. Według niego to, co zrobił premier, to marketingowy strzał w dziesiątkę. Jak podkreślił, chodzi o zmobilizowanie wyborców. - Elektorat PO nie ma powodu, by iść do wyborów, bo nie ma strachu ani zagrożenia. Wyborcy nie chodzą do wyborów, żeby podziękować, tylko dlatego, że zostali poruszeni jakimś zagrożeniem - zaznaczył, zwracając uwagę, że było to widoczne w ostatnich wyborach parlamentarnych. - Premier musiał zorganizować linię sporu, pokazując, że nie ma innego wyboru: albo PO, albo PiS - dodał.
Janusz Czapiński mówił natomiast, że Tuskowi nie chodzi o "sportowe" sparingi, tylko o starcie tych, którzy mają szanse przeważyć szalę wyborczą na swoją stronę.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24