W tej chwili trwają dyskusje nad tym, jak radzić sobie z problemem imigracji - przekonywał w poniedziałek w Brukseli minister ds. europejskich Rafał Trzaskowski. Dodał, że "ze strefą Schengen jeszcze nie dzieje się nic strasznego".
- Nie wpadajmy w żadną histerię. W tej chwili trwają dyskusje nad tym, jak radzić sobie z problemem imigracji. Musimy podejść do tego w sposób europejski i znaleźć europejskie rozwiązania i rzeczywiście nie uda się tego rozwiązać bez twardych decyzji a propos uszczelnienia granicy (zewnętrznej - red.). Nic strasznego się jeszcze nie dzieje, jeżeli chodzi o samą strefę Schengen - powiedział Trzaskowski dziennikarzom przed rozpoczęciem spotkania ministrów ds. europejskich w Brukseli.
Przypomniał, że wyjeżdżając do innych krajów UE zawsze trzeba mieć ze sobą dowód osobisty lub paszport. - Nie trzeba podgrzewać atmosfery, czasowe kontrole na granicach w UE mogą się zdarzać - dodał.
W niedzielę Niemcy przywróciły czasowo kontrole na swoich granicach państwowych, aby ograniczyć napływ imigrantów. Szef MSW Thomas de Maiziere poinformował w niedzielę, że działania władz będą się początkowo koncentrować na granicy z Austrią. W poniedziałek w Brukseli odbędzie się spotkanie ministrów spraw wewnętrznych krajów UE. Będą oni dyskutować o sposobach złagodzenia kryzysu, w tym o proponowanym przez Komisję Europejską rozdzieleniu między państwa unijne 160 tysięcy uchodźców. Do Polski ma trafić około 12 tysięcy osób.
Źródła problemu
Zdaniem Trzaskowskiego decyzja Niemiec pokazuje, że "najpierw musimy rozwiązać problem, zanim zaczniemy się dzielić solidarnością". - Polska będzie solidarna, ale zawsze będziemy dbali o to, by zapewnić, że staramy się radzić sobie ze źródłami problemu, a nie tylko z jego symptomami - powiedział minister.
- W tej chwili widać, że samo otwarcie granic i powiedzenie, że będziemy się skupiać tylko na podziale obciążeń nie wystarczy, bo to przyciąga niesłychaną liczbę emigrantów ekonomicznych. Widać, że dzisiaj nawet Niemcy dochodzą do tego samego wniosku, że trzeba przede wszystkim odpowiedzieć na źródła problemu, zabezpieczenie granic UE. Dopiero wtedy można być solidarnym w odpowiedzialny sposób, tak jak od samego początku postulowała pani premier (Ewa Kopacz) - ocenił.
Trzaskowski nie uważa, by decyzja Berlina była ostrzeżeniem, że jeśli kraje UE nie zgodzą się na propozycje KE, to zamkną granice. - Niemcy stwierdzili, że rzeczywiście ta liczba imigrantów ekonomicznych jest zbyt duża, by sobie z tym poradzić - powiedział Trzaskowski.
Drastyczne kroki
- Wszyscy musimy się zastanowić, jak radzić sobie z tym problemem, ale też Niemcy powinni się zastanowić, czy nie powinni odrobinę zmienić swego podejścia. Ogłaszanie, że jesteśmy gotowi na przyjęcie niekontrolowanej fali (imigrantów) kończy się tym, że musimy podejmować drastyczne kroki - dodał.
Według Trzaskowskiego rozwiązanie problemu wymaga zajęcia się kontrolą granicy zewnętrznej UE, dokonania jasnego podziału na uchodźców i imigrantów ekonomicznych oraz oddania w ręce państw członkowskich kontroli nad weryfikacją uchodźców pod kątem bezpieczeństwa.
Zdaniem dyplomatów w poniedziałek nie zapadną jeszcze szczegółowe decyzje dotyczące przyjęcia planu Komisji Europejskiej w sprawie rozdzielenia między kraje unijne 160 tys. uchodźców. Na porannym spotkaniu państw Grupy Wyszehradzkiej (Polski, Czech, Słowacji i Węgier) powtórzono dotychczasowe stanowiska. "Słowacja potwierdziła, że nie zgadza się na kwoty podziału uchodźców, a Węgry nie chcą być częścią planu relokacji" - poinformował jeden z unijnych dyplomatów.
W brukseli trwa trudna i szczera wymiana zdań na temat imigracji przez ministrów spraw europejskich pic.twitter.com/nZxq2MggnI
— Rafał Trzaskowski (@trzaskowski_) wrzesień 14, 2015
Autor: fil/ja / Źródło: PAP