Syn Stanisława Kalemby nie ma zamiaru rezygnować z pracy w Agencji Rynku Rolnego. - Nie przywieziono mnie tam w teczce - mówi twardo w TVN24. A ludowcy dodają swoje. W kontrze do ostrych słów premiera, że rodzina na swoim, państwowym to złe standardy - wypominają Donaldowi Tuskowi pracę jego syna, który zatrudnił się w Porcie Lotniczym w Gdańsku. Walka z nepotyzmem sięga absurdu?
Na piątkowej konferencji prasowej premier zapewniał, że syn posła Kalemby "będzie gotowy zrezygnować z pracy w Agencji, żeby nie było tego bezpośredniego połączenia ojciec-syn". Wydawało się, że problem został załatwiony.
Nie ma mowy
Jednak w poniedziałek sprawa się komplikuje. Daniel Kalemba zapewnia w TVN24, że z pracy nie zamierza rezygnować. W takiej sytuacji pojawia się pytanie co z kandydaturą Stanisława Kalemby na ministra rolnictwa. Premier warunek przecież postawił - syn musi odejść.
- Można powiedzieć, że moja kariera rozwijała się po swojemu, a kariera mojego taty po swojemu. Każdy z nas jest wolnym człowiekiem i podejmuje swoje wybory - podkreśla Daniel Kalemba.
Nic się nie zmieniło
Politycy PO podkreślają, że to dla premiera Tuska trudna sytuacja. Jednak dodają, że nie można kazać rezygnować komuś ze stanowiska.
Z kolei koalicyjne PSL odpowiada premierowi - jeśli tak, to syn premiera Michał Tusk powinien odejść z pracy w gdańskim porcie lotniczym. Ten szybko zapewnia, że zwalniać się nie zamierza. - Nie rozmawiałem o tym z ojcem - zapewnia w TVN24.
Wiadomo jednak, że rozmawiał, zanim pracę przyjął. Pracę w dziale analiz ekonomicznych i marketingu. - Wtedy nie zgłaszał obiekcji, wiec teraz chyba też nie powinien. Nic za bardzo się nie zmieniło w tej konkretnej sytuacji - zaznacza Michał Tusk.
Autor: mn/fac/k / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN 24