- Nie ma wiarygodnych dowodów na to, że załoga rządowego TU-154m była niedouczona, niezgrana i tego straszliwego ranka nie wiedziała jak postępować - przekonuje w kolejnym wpisie na swoim blogu Marta Kaczyńska. Córka zmarłej prezydenckiej pary oskarża media, że "fałszują odpowiedź na pytanie o winnych katastrofy".
Kaczyńska w swoim tekście zatytułowanym "Ciężar zainteresowania mediów" stwierdza, że choć polskie wojsko jest w opłakanym stanie, to nieprawidłowości związane ze podnoszeniem kwalifikacji wojskowych lotników nie są jednak przesłanką tragedii z 10 kwietnia.
"Część opinii publicznej może w końcu ulec dezorientacji"
- Rzeczywiste, wstrząsające okoliczności tragedii roku schodzą na plan dalszy. Pod naporem rosyjskiej propagandy wspieranej przez kilku dobrze nagłaśnianych, polskich ekspertów część opinii publicznej może w końcu ulec dezorientacji i uwierzyć, że tak naprawdę wina za Smoleńsk 2010 leży przede wszystkim po polskiej stronie - pisze.
Argumentuje przy tym, że nie ma wiarygodnych dowodów na to, że załoga rządowego TU-154m była niedouczona, niezgrana i nie wiedziała jak postępować.
Zepsute latarnie, czarne skrzynki u Rosjan, godzina katastrofy nieznana
Córka prezydenckiej pary we wpisie przypomina okoliczności, które jej zdaniem powinny być przedmiotem zainteresowania profesjonalnych i samozwańczych śledczych.
- Na początku kwietnia zeszłego roku polscy piloci otrzymali karty podejścia do lądowania zawierające fałszywe wskazanie lokalizacji radiolatarni oraz nieprawdziwe współrzędne progu pasa startowego. Z raportu MAK wynika, że część zainstalowanych na Siewiernym latarni była uszkodzona. Czarne skrzynki polskiego, rządowego samolotu TU- 154 M od dnia katastrofy pozostają w rosyjskich śledczych. Strona polska dysponuje wyłącznie kopią nagrań wykonaną przez Rosjan - wymienia.
Dalej Kaczyńska przedstawia kolejne przykłady, w tym to, że nie wiadomo o której dokładnie doszło do katastrofy. - Z raportu MAK wynika, że o godzinie 10:39:35 polski samolot zerwał linię wysokiego napięcia, która zasila lotnisko w Smoleńsku. Wobec tego niemożliwym jest, by następnie TU-154 jeszcze przez ponad minutę znajdował się w powietrzu z prędkością 280km/h pokonując ok. 500 m by następnie uderzyć w ziemię - czytamy w jej wpisie.
"Media fałszują odpowiedź"
Jej zdaniem, "przykładów okoliczności, które powinny nurtować całą opinię publiczną jak widać nie brakuje".
- Ciężar zainteresowania niektórych mediów wyraźnie kieruje się jednak na okoliczności, które w tym stanie rzeczy nie mają pierwszorzędnego znaczenia dla wyjaśnienia przyczyn tragedii. Umiejętnie za to fałszują odpowiedź na pytanie o winnych tej katastrofy - kończy.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24