Jeżeli powstanie komisja śledcza ws. Amber Gold, Platforma będzie chciała wezwać na pierwszego świadka Jarosława Gowina - powiedział w "Jeden na jeden" szef klubu PO Sławomir Neumann. O tym, że PiS złoży wniosek o powołanie komisji śledczej ws. Amber Gold, mówiła w środę w Sejmie premier Beata Szydło.
- Jeżeli rzeczywiście jest tak, jak mówi PiS, że tam były jakieś nieprawidłowości, jacyś politycy w cudzysłowie "maczali tam palce", to rozumiem, że Jarosław Gowin jako minister sprawiedliwości w tamtym czasie będzie najwięcej wiedział - tłumaczył przewodniczący klubu Platformy.
Jeszcze w środę na Twitterze Gowin napisał, że "bardzo chętnie stanie przed komisją".
Podobno PEK oskarżyła mnie o odpowiedzialność za aferę AmberGold. B.chętnie stanę przed komisją:-)— Jarosław Gowin (@Jaroslaw_Gowin) 11 maja 2016
Neumann stwierdził, że Amber Gold było "zwykłą piramidą finansową", a nad osobami związanymi z aferą nikt nie roztaczał żadnego "parasola ochronnego". Jednocześnie zapewniał, że jego klub poprze wniosek o powołanie komisji śledczej w sprawie tej afery, stawia jednak jeden warunek.
- Chcemy tylko, żeby tę komisję rozszerzyć o największą aferę finansową w III Rzeczpospolitej, o aferę SKOK-ów. Ponieważ w Amber Gold pokrzywdzonych jest kilkanaście tysięcy ludzi, a w SKOK-ach pół miliona - tłumaczył szef klubu PO.
- My nie mamy obaw ani co do Amber Gold, bo tam nie ma nikogo z Platformy, ani co do SKOK-ów, bo tam jest tylko Prawo i Sprawiedliwość - podkreślił Neumann.
"Ministrowie RP kłamią. Nie można tego zostawić"
Szef klubu powiedział, że zaprezentowana w środę ocena rządów PO-PSL, jakiej dokonali ministrowie Beaty Szydło, to "kpina nie audyt".
- Mieliśmy wczoraj do czynienia z festiwalem 10-godzinnych wystąpień rządu Prawa i Sprawiedliwości, w których, w takim słowotoku, było mnóstwo różnych pomówień czy insynuacji - powiedział Neumann.
- Platforma miała na odpowiedź 35 minut. To jest ta skala uczciwej debaty, którą nam PiS zaproponował. Dwadzieścia do jednego w czasie - dodał. Jego zdaniem największy problem z przedstawionym raportem polega na tym, że nie ma go na piśmie.
- Będziemy dzisiaj stenogram spokojnie czytać i będziemy się do każdego z tych kłamstw odnosić. Nie można zostawić tego w przestrzeni publicznej, że wychodzą ministrowie rządu Rzeczypospolitej i kłamią z trybuny sejmowej - podkreślił polityk Platformy.
W czwartek rano szefowa kancelarii premiera Beata Kempa powiedziała w publicznym radiu, że pisemna forma przedstawionego wczoraj raportu nie powstała, bo wystąpienia szefowej rządu i poszczególnych ministrów będą dostępne w internecie właśnie w formie stenogramu z posiedzenia Sejmu.
"Nie było nielegalnej inwigilacji"
Szef klubu PO odniósł się także do zarzutów, że za rządów PO-PSL miało dochodzić do nielegalnej inwigilacji dziennikarzy. Kancelaria premiera opublikowała w środę ich listę. Tego samego dnia w Sejmie mówił o tym także minister koordynator służb specjalnych Mariusz Kamiński.
- Jeśli rzeczywiście jest tak, jak mówi Mariusz Kamiński, że gdziekolwiek ktokolwiek popełnił jakieś przestępstwo, złamał prawo, to dzisiaj prokuratura podległa Zbigniewowi Ziobrze od połowy roku może tych wszystkich ludzi wsadzać - mówił Neumann, zaznaczając, że do tej pory nic takiego nie miało miejsca.
- To są tylko insynuacje - dodał, podkreślając, że za czasów koalicji PO-PSL nie dochodziło do przypadków nielegalnej inwigilacji.
Neumann był też pytany o słowa ministra skarbu Dawida Jackiewicza, który wytykał w środę poprzednikom, że za ich czasów prezes PKN Orlen zarabiał miesięcznie średnio 550 tys. złotych. Pytany o to, czy to w porządku, Neumann odpowiedział, że o wysokości zarobków w tej spółce decydują akcjonariusze.
- Tam jest mniejszy akcjonariat Skarbu Państwa, większość to są jednak prywatni akcjonariusze. To ich należy o to zapytać - tłumaczył polityk PO.
ZOBACZ CAŁY PROGRAM:
Autor: ts/tr / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24