- To teatr, ale teatr bardzo udany. Mam wrażenie, że Donald Tusk jest gotów podpalić las, krzyczeć, że się pali i sam zgasić pożar - tak Nelli Rokita (PiS) podsumowała w "Rozmowie Rymanowskiego" działania rządu przeciwko dopalaczom. - Dobrze, że na was nie padło, bo byście sobie z tą sytuacją nie dali rady - stwierdziła natomiast Iwona Śledzińska - Katarasińska (PO).
Zdaniem posłanki PiS premier "wymyślił" akcję przeciw dopalaczom by przykryć odejście Janusza Palikota z PO. - Donald Tusk chciał po prostu na siebie zwrócić uwagę - stwierdziła Rokita i dodała, że jej podejrzenia budzą tak dokładnie przygotowane działania. - Mam wrażenie, że Donald Tusk mówił w swoim expose o cudach i od razu wiedział jakie cuda będą się działy. Czuję się czasem jakbym była w domu wariatów, bo chyba dwa dni przed katastrofą Tusk powiedział, że zginiemy jak dinozaury. A potem nagle jest ta katastrofa. Czasem się nawet boję i zadaję sobie pytanie: co się dzieje? Bo np. Tusk mówi o dopalaczach i natychmiast mamy faceta. Mówi: patrzcie, patrzcie na telewizję. Zaraz go wsadzimy... i jest! - mówiła.
W odpowiedzi Iwona Śledzińska - Katarasińska poprosiła by nie posądzać tego "dżentelmena" o zmowę z premierem. - To po prostu jest bardzo bezczelny młody człowiek, który ma bardzo dużo pieniędzy. Zarobił je żerując na zdrowiu i życiu młodych ludzi i po prostu się tak zachowuje. On tu rządzi, on jest „królem” - stwierdza posłanka PO. Jej zdaniem Dawid Bratko "robił sobie PR" otwierając swój sklep w obecności mediów. - Pewnie wyszedł z założenia, że skoro jest taka debata, premier przemawia w Sejmie, to kamery rzucą się na niego jak on w tym samym czasie postanowi wejść do sklepu. Tylko nie przewidział, że dostanie zarzuty - oceniła Katarasińska.
"Te sklepy rozrosły się za waszych rządów"
Zdaniem Nelli Rokity o problemie dopalaczy było już wiadomo wcześniej, ale wtedy rząd Donalda Tuska nic nie robił. - W tej wojnie (z dopalaczami - red.) oczywiście, że jestem po stronie premiera, ale o dopalaczach już SLD mówiło dwa lata temu - zwraca uwagę posłanka PiS.
- Przecież była akcja we wrześniu 2009 roku. Teraz wykorzystujemy doświadczenia zebrane rok temu. Doszło do kilku tragicznych wypadków, liczba tych sklepów lawinowo urosła, kilkadziesiąt młodych ludzi trafiło do szpitala. Więc wszystkie dzwony biją na alarm. Podjęto zatem próbę, próbę ryzykowną - tłumaczyła Śledzińska - Katarasińska przypominając zarzuty dotyczące ograniczania wolności gospodarczej i wolności jednostki. Zaznaczyła, że akcja nie była przygotowana na chybcika.
- Wolność kończy się wtedy, gdy zaczyna się szkodzić drugiemu człowiekowi. I tu jest klasyczny taki przykład. Odszkodowań się nie boję. To jest zmasowane, przygotowane. Taka akcja żeby się utrzymała w tajemnicy przed np. TVN24, wymagała precyzyjnego przygotowania - tłumaczyła posłanka PO.
- Przez 3 lata nic nie wiedzieliście i nic nie robiliście. Te sklepy się rozrosły za waszych rządów - atakowała Rokita. - No tak, powodzie też były. To też nasza wina? - odpowiadała Katarasińska i dodała, że dobrze, że te kataklizmy nawiedziły Polskę za czasów rządów PO, bo rząd Jarosława Kaczyńskiego nie dałby sobie z nimi rady.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24