"Złapany, zatrzymany i wsadzony do aresztu. Od razu. Na 30 dni". Taki powinien być według Jerzego Dziewulskiego scenariusz postępowania z nietrzeźwymi kierowcami. - Bez wychowywania i zmiany mentalności karanie nie załatwi sprawy - mówi była minister sprawiedliwości Barbara Piwnik.
W "Faktach po Faktach" Jerzy Dziewulski - były policjant i poseł, ale też znany fascynat szybkich samochodów - i sędzia Barbara Piwnik rozmawiali o obecnych przepisach dotyczących karania kierowców jeżdżących pod wpływem alkoholu.
Przyczynkiem do tego były wydarzenia z Kamienia Pomorskiego, gdzie w środę rozpędzone BMW, prowadzone przez pijanego i odurzonego narkotykami 26-latka, wpadło w spacerującą chodnikiem grupę ludzi, powodując śmierć sześciorga z nich.
"On nie chciał zabić? Bandyta"
- Jak patrzę na te zdjęcia, to widzę swojego brata, który zginął w bardzo podobnych okolicznościach. Został zabity przez pijanego kierowcę jadąc drugą stroną jezdni. Wraca mi to, co stało się wiele lat temu. (...) Dlatego może ja nie jestem dobrym rozmówcą bo nie potrafię być w tym przypadku obiektywny - zaznaczył na początku Dziewulski.
Według niego scenariusz wypadku był zapewne banalny: stary samochód, zużyte amortyzatory, które na progu zwalniającym nie zadziałały jak należy i tragiczny w skutkach lot samochodu przez chodnik. Dziewulski nie potrafił znaleźć wytłumaczenia dla działania sprawcy wypadku z Kamienia Pomorskiego. Ani okoliczności łagodzących.
- On tłumaczy w rozmowie z prokuratorem, że to był wypadek, że to było zdarzenie losowe, że to niechcący, że on przeprasza i się kaja. Czy są słowa, które mogą określić go inaczej niż bydlaka? Zlekceważył wszystkich i wszystko. On nie chciał zabić? Przecież wsiadał bydlak w stanie nietrzeźwym, pod wpływem narkotyków - nie krył emocji były poseł i policjant. - To bandyta. Niech nie przeprasza - podkreślił Dziewulski.
"Kara nie załatwia sprawy"
Tylko jedno jest zdaniem Dziewulskiego w stanie odciągnąć takich "pijanych bandytów" od kierownicy. Strach przed nieuniknioną karą i jej surowością.
Ale w ocenie sędzi Barbary Piwnik karanie to nie wszystko. - Potrzebne są nie tyle zmiany w prawie i orzecznictwie, co przede wszystkim w mentalności, wychowaniu społecznym i tym, jak traktujemy prawo - przekonywała.
Tymczasem, według Piwnik, w Polsce ciągle panuje za duże przyzwolenie na drobne naruszenia prawa, także na prowadzenie pod wpływem alkoholu. Częściej piętnowani są natomiast ci, którzy na takich kierowców donoszą. I dlatego jej zdaniem tak ważna jest właśnie edukacja i zmiana nastawienia społeczeństwa.
"Kara w zawieszeniu to też jest kara"
Piwnik krytycznie ocenia też pomysły rządu, by uniemożliwić sędziom wymierzanie kar w zawieszeniu wobec pijanych kierowców-recydywistów (dzisiaj takie kary słyszy dwóch na trzech z nich). Po pierwsze była minister podkreśla, że "kara w zawieszeniu to także kara". Po drugie nie można w taki sposób "zawężać pola decyzji sędziego". - Dlatego właśnie mamy trójpodział władzy by takie rzeczy się nie działy. (...) Nie może inna władza zastąpić władzy sądowniczej.
Dziewulski w pomyśle, o którym mowa, nie widział nic złego i opowiedział się "absolutnie za taką formą nacisku". A co z propozycją zabierania dożywotnio prawa jazdy pijanym recydywistą? - Jestem za, ale to sprawy nie załatwi. Bo tacy będą jeździć bez prawa jazdy.
- No właśnie. I tu się kłania edukacja - wtrącała Piwnik. I dodawała: - Jeżeli nie będzie rozumienia i zrozumienia prawa, to wszystko będą tylko półśrodki.
Autor: LOs//gak / Źródło: TVN 24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24