Skalpel, nożyczki, słuchawki... ponad 150 narzędzi chirurgicznych z obozu zagłady Auschwitz. Przeleżały w prywatnych rękach 60 lat i dopiero teraz, dzięki tajemniczemu kolekcjonerowi i pasjonatowi historii, trafiły do Muzeum. "Polska i Świat" opowiada o niezwykłym znalezisku, przypominającym horror więźniów obozu koncentracyjnego, na których nazistowscy lekarze robili eksperymenty medyczne.
- Ten zbiór zmienia diametralnie postać rzeczy. Pokazuje realia pracy makabrycznych lekarzy SS, którzy prowadzili nieludzkie badania na ludziach - mówi dr Piotr M.A. Cywiński, dyrektor muzeum Auschwitz-Birkenau.
Te narzędzia wcale nie służyły do ratowania zdrowia i życia. - Lekarze SS mieli do dyspozycji bardzo wielu więźniów. Mogli z nimi robić, co chcieli. Mogli ich pozbawić życia tylko w imię swoich wydumanych teorii - opowiada dr Piotr Setkiewicz, kierownik działu naukowego muzeum Auschwitz-Birkenau.
Niewielu przeżyło eksperymenty
Józef Paczyński przeżył 5 lat w obozie zagłady. Do dziś pamięta swój pobyt w obozowym szpitalu. - Najpierw wszyscy chcieli się dostać do szpitala, bo tam były łóżka, można było odpocząć - wspomina były więzień Auschwitz. - Ale dostanie się do szpitala to było nieszczęście - dodaje.
- Na eksperymenty, do szpitala brano tylko ludzi zdrowych. Dopiero po badaniach, czy jesteś zdrowy, brano cię na testy pseudomedyczne - wspomina. Wielu więźniów tych prób nie przeżyło. Głównie przez tzw. "Anioła śmierci" - słynnego ze swojego okrucieństwa dra Mengele. Ale on miał także współpracowników.
Po co króliki, gdy są ludzie
Między innymi doktora Klaubera. - To on usiłował za pomocą nieznanej bliżej mikstury, w której do tej pory nie wiemy co się znajdowało, powodować u więźniarek bezpłodność - informuje dr Setkiewicz.
- Po co robić doświadczenia i eksperymenty na królikach? Przecież są ludzie. I to żywi - podsumowuje makabryczną działalność lekarzy SS Józef Paczyński.
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: Polska i Świat TVN24