Nawet 12 tysięcy złotych jest w stanie ukraść sprawny złodziej, który okrada pasażerów pociągów. Najbardziej niebezpieczne są nocne, długie kursy. - Noc ma swoje prawa. Podróżny, który jedzie pociągiem ze Świnoujścia do Rzeszowa od godziny 2 do 4 śpi twardo – tłumaczy funkcjonariusz Straży Ochrony Kolei, z którym rozmawiał Jerzy Korczyński, autor reportażu o kolejowych przestępcach. Z danych policji i SOK wynika, że rocznie, w samych tylko pociągach, dochodzi do prawie trzech tysięcy kradzieży
Najlepsi złodzieje swojego fachu uczyli się we Lwowie. Ponad sto lat temu powstała tam złodziejska szkoła. Do dziś określenie doliniarz, czy szopenfeldziarz to powód do dumy. Jak zdradził szef specgrupy Straży Ochrony Kolei, zajmującej się rozbijaniem złodziejskich watah, są filie tej "szkoły" w Polsce. W Warszawie, w Łodzi. - Ćwiczą na manekinach, marynarkach obwieszonych dzwoneczkami. To elita wśród złodziei - stwierdza sokista.
Kradną zazwyczaj we trzech. – Jest robotnik, który dokonuje kradzieży, tycer, który obstawia robotnika, pomaga mu i na wypadek, gdyby coś zaczęło się dziać, to jego zadaniem jest ochronić robotnika i pomocnik, który odbiera fanty – wymienia szef specgrupy.
"Mamy zasady. Nie okradamy matek z dziećmi i kobiet w ciąży"
W Polsce, według ostrożnych szacunków, działa od około 700 do tysiąca kolejowych złodziei. Oni i ich rodziny żyją z okradania pasażerów pociągów. - Najwięcej co z ekipą jechaliśmy to mieliśmy po 12 tysięcy złotych. Był taki pociąg kiedyś Lublin-Szczecin. Miał 12 wagonów. Tam była kasa – opowiada jeden ze złodziei - Marek. Kradnie od 10 lat. – Mamy zasady. Nie okradamy matek z dziećmi i kobiet w ciąży. A tak, to wszystkich po kolei – przyznaje.
Kradną całe życie. Są tacy, którzy kradną od 30-40 lat. Czasem kolejne pokolenie. Ojciec z synem. Te osoby były przez nas zatrzymywane, nawet skazywane, ale te wyroki zazwyczaj są niskie, więc wychodzą z więzienia i kradną dalej. Jak się kradnie całe życie to przyzwyczajenia zostają Szef specgrupy Służby Ochrony Kolei
Jak kradną?
Najbardziej zagrożone są pociągi międzynarodowe, bo tam są turyści i największe pieniądze, a także pociągi nocne i dalekobieżne. Metod kradzieży jest kilka. Na krótkich trasach, w pociągach podmiejskich kradną "na podwieszkę". Wieszają swoją kurtkę obok kurtki ofiary i po chwili wychodzą z portfelem pasażera. Młodzi kradną "na tłok", przy wejściu do pociągu. Wcześniej typują swoje ofiary. Ci najbardziej wtajemniczeni kradną w nocnych pociągach na tzw. "śpiocha".
- Wchodzą, świecą latarką po oczach. Sprawdzają, czy ktoś reaguje. Noc ma swoje prawa. Podróżny, który jedzie pociągiem ze Świnoujścia do Rzeszowa od godziny 2 do 4 śpi twardo – stwierdza funkcjonariusz operacyjny Straży Ochrony Kolei. Dodaje, że złodzieje czasem nawet usypiają swoją ofiarę podając jej jakiś środek. – Po godzinie, czy po pół człowiek się budzi i okazuje się, że został okradziony – mówi funkcjonariusz.
Z danych policji i SOK wynika, że rocznie, w samych tylko pociągach, dochodzi do prawie trzech tysięcy kradzieży. To oczywiście zaniżone dane, bo osoba, której ukradziono np. 250 zł. woli swój cenny czas poświęcić na coś innego, niż składanie zeznania na policji.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24