- W 2006 r. ówczesny dyrektor departamentu zdrowia MSWiA nie zgodził się na zapłacenie za karetkę, która czuwała nad zdrowiem prezydenta podczas jego pobytu w Juracie, bo uznał, że w tamtej sytuacji nie miał takiego obowiązku - poinformowała rzeczniczka ministerstwa Wioletta Paprocka.
Paprocka zaznaczyła jednak, że obecne kierownictwo MSWiA nie podjęło jeszcze decyzji w kwestii rozwiązania tej sprawy. - Dotyczy ona przecież dużej kwoty (214 tys. zł. - red.) - podkreśliła rzecznik MSWiA.
"Dlaczego MSWiA nie zapłaciło? To pytanie nie do nas"
W 2006 roku dyrektor departamentu zdrowia MSWiA uznał, że nie ministerstwo nie jest zobowiązane do uregulowania należności wobec szpitala MSWiA w Gdańsku, bo "sytuacja nie spełniała kryteriów określonych przez przepisy". Zgodnie z nimi prezydentowi, marszałkom Sejmu i Senatu, premierowi, małżonkom i członkom rodzin będących na ich utrzymaniu, przysługuje prawo do świadczeń opieki zdrowotnej tylko w razie nagłego zachorowania lub urazu, wypadku, zatrucia albo konieczności natychmiastowego leczenia szpitalnego. Opieka taka przysługuje im także w trakcie oficjalnych podróży krajowych i zagranicznych, ale nie w czasie urlopów.
- W praktyce wygląda to tak, że BOR informuje resort w jakim okresie i gdzie będzie przebywać prezydent a ministerstwo zwraca się do podległego mu szpitala o zabezpieczenie pomocy medycznej i później za to płaci. O to, dlaczego wówczas podjęto inną decyzję trzeba pytać ówczesne kierownictwo MSWiA - powiedziała Paprocka (szefem resortu był wtedy ówczesny wicepremier Ludwik Dorn).
A pieniędzy jak nie było, tak nie ma
- Było zlecenie dla szpitala, usługa była wykonana, przychody z tytułu tej usługi w ramach obowiązujących umów zostały zaksięgowane i nie może być takiej sytuacji, że tych środków finansowych w budżecie szpitala nie ma - mówi tymczasem dyrektor szpitala MSWiA w Gdańsku Grzegorz Sut. Dodaje jednak, że do tej pory wszystkie należności z tytułu "obsługi medycznej VIP-ów" rzeczywiście regulował resort spraw wewnętrznych. - Szpital dostawał pieniądze poprzez Departament Zdrowia MSWiA - potwierdza Sut.
Dlaczego zatem szpital zwraca się o pieniądze do Kancelarii Prezydenta? - Usługa została wykonana w stosunku do prezydenta, a ja, jako szpital MSWiA nie mogę występować przeciwko MSWiA - tłumaczy dyrektor i dodaje: - Zarówno dla Kancelarii, jak i dla MSWiA są to sumy tak niewielkie, że sprawę na pewno da się załatwić polubownie. To nie jest w zasadzie pozew, to jest, poprzez drogę sądową, wezwanie do ugody pomiędzy dwoma podmiotami gospodarczymi.
Czwartkowy "Dziennik" napisał, że szpital MSWiA z Gdańska chce pozwać prezydenta i BOR. Placówka - jak dodała gazeta - domaga się od prezydenta zapłacenia rachunków za opiekę medyczną podczas wakacyjnych pobytów głowy państwa w rezydencji w Juracie latem i jesienią 2006 roku.
Źródło: PAP, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24