- Dla oczyszczenia tej atmosfery zawsze optowałem za tym, aby te papiery ujawnić i przeprowadzić lustrację dla dobra tych osób, bo one uwolniłyby się od swoich "trzymających" - powiedział w "Jeden na jeden" wicepremier Mateusz Morawiecki. Odniósł się w ten sposób do informacji, że IPN odzyskał od wdowy po gen. Czesławie Kiszczaku dokumenty, które mają dotyczyć TW "Bolka".
Prokurator Instytutu Pamięci Narodowej zabezpieczył dokumenty z domu gen. Czesława Kiszczaka. Wcześniej do IPN zgłosiła się wdowa po generale. Szef Instytutu Pamięci Narodowej powiedział, że Maria Kiszczak zaoferowała IPN-owi ich sprzedaż. Według kobiety wśród dokumentów jest notatka dotycząca spotkania z TW "Bolkiem" w 1974 r.
- Od 27 lat nie tylko podejrzewałem, ale miałem graniczącą z pewnością wiedzę co do tego, że byli funkcjonariusze przechowywali papiery związane z informacjami o współpracy różnych osób z lat 70. i 80. - powiedział Mateusz Morawiecki.
- Dla oczyszczenia tej atmosfery zawsze optowałem za tym, aby te papiery ujawnić i przeprowadzić lustrację dla dobra tych osób, bo one uwolniłyby się od swoich „trzymających”. Więc wszystkie działania zmierzające do tego, aby to wyjaśnić, oceniam za dobre dla Rzeczpospolitej - powiedział w rozmowie z Bogdanem Rymanowskim.
- Nie znam dzisiejszych procedur IPN, ale powinno to przeciąć jakiekolwiek wątpliwości, zależności, uzależnienia. Bo możemy sobie również wyobrazić, że wszystkie tego typu papiery, mikrofilmy, kopie są również w Moskwie, a chyba nie chcemy takiej zależności - ocenił.
Odpowiedź Wałęsy
"Ale walczą, nawet trupem Kiszczaka. Mali ludzie zwycięzcy się nie sądzi. Nie jesteście w stanie kłamstwami, pomówieniami, podróbkami zmienić prawdziwych faktów. To ja budowałem i stałem od 1970 r. na czele głównego odcinka walki. (…) Wielu z was historia za te nikczemne czyny nazwie kołtunami" - napisał w odpowiedzi na oskarżenia Lech Wałęsa.
- Szkoda słów, to przykre, że idzie w zaparte były prezydent, ponieważ nawet w dużym stopniu przyznanie się do tego, co miało miejsce, oczyściłoby chociaż trochę tę atmosferę wokół współpracy niektórych osób - przyznał Morawiecki.
- Własne zdanie na ten temat mam, obserwując politykę w latach 90. i wcześniejsze zachowania Lecha Wałęsy. Im więcej dokumentów, im więcej potwierdzeń ujrzy światło dzienne, tym więcej będziemy mieli tzw. historycznej pewności co do faktów z lat 70. Lech Wałęsa miał agenturalną przeszłość, oczywiście, że tak - podkreślił.
TW "Bolek"
Lech Wałęsa wielokrotnie oskarżany był o to, że jest TW "Bolkiem". Konsekwentnie temu zaprzeczał. W 2000 r. Sąd Lustracyjny orzekł, że Wałęsa złożył prawdziwe oświadczenie lustracyjne, iż nie był agentem służb PRL. Sąd uznał wówczas, że SB fałszowała akta dotyczące Wałęsy i nie ma - oprócz wypisu z rejestru SB - jakiegokolwiek dowodu, który potwierdzałby fakt współpracy Wałęsy jako TW "Bolek".
W 2010 r. pion lustracyjny IPN uznał, że nie wystąpi o wznowienie procesu lustracyjnego Wałęsy, bo ocenił, że wydana przez Instytut słynna książka "SB a Lech Wałęsa. Przyczynek do biografii" autorstwa Sławomira Cenckiewicza i Piotra Gontarczyka "nie przynosi nowych faktów". Książka stawiała tezę, że Wałęsa był agentem SB w początkach lat 70., a jego proces lustracyjny był nierzetelny.
Wałęsa chciał debaty
W styczniu 2016 r. Wałęsa poprosił IPN o zorganizowanie spotkania z osobami, które zarzucają mu agenturalną przeszłość, jednak na początku lutego nie zgodził się na proponowane przez Instytut warunki debaty. IPN uznał, że w tej sytuacji do debaty nie dojdzie.
Do udziału w debacie zostali zaproszeni Cenckiewicz i Gontarczyk, a także reżyser Grzegorz Braun, dr Andrzej Drzycimski (odmówił udziału), dr Grzegorz Majchrzak, Piotr Semka, dr hab. Jan Skórzyński (który również odmówił udziału) i Paweł Zyzak. Debatę miał poprowadzić dziennikarz Adam Hlebowicz.
Autor: kło/kk / Źródło: tvn24