Policjantka opowiedziała TVN24, jak działają policjanci w sprawie uprowadzenia dziecka. - Wiemy, że dwie koleżanki zaginionej były świadkami. Zostały one natychmiast przesłuchane i na podstawie tego doszliśmy do wniosku, że będzie można sporządzić portret pamięciowy. Także na podstawie zeznań wiedzieliśmy, że sprawca poruszał się samochodem osobowym - podkreśliła oficer.
Zapewniła, że po zeznaniach oraz po rozpytaniu mieszkańców i sąsiadów "czynności operacyjne zawężone zostały do poszukiwania samochodu i mężczyzny odpowiadającego rysopisowi". - Na nogi zostało postawionych mnóstwo policjantów z terenu całej Łodzi - podkreśliła policjantka.
Czarna robota
Policja - jak wynika z relacji funkcjonariuszki - była pewna, iż "dziewczynka nie oddaliła się sama". - Wiemy, że oddaliła się z nieznanym mężczyzną, który zwabił ją pod pewną legendą, czyli mogliśmy zakładać najgorsze. Wiedzieliśmy, że porwał ją w jakimś określonym celu. Natychmiast zostali
Policjanci chodzą po domach i rozpytują różnych świadków, chodzą po sklepach i po parkach. Ci policjanci robią czarną, najgorszą robotę. policjantka
W jej ocenie najgorszej roboty, jaką wykonują policjanci nie widać w mediach. - To są setki rozpytań. Policjanci chodzą po domach i rozpytują różnych świadków, chodzą po sklepach i po parkach. Ci policjanci robią czarną, najgorszą robotę - powiedziała policjantka.
11-letnia Julia została uprowadzona w poniedziałek. Nieznany mężczyzna przez kilka godzin woził ją samochodem po Łodzi i okolicach. Wieczorem mężczyzna wysadził ją na osiedlu, na którym mieszka. Zdaniem policji 11-latka nie miała widocznych śladów obrażeń. Została przewieziona na badania do Instytutu Centrum Zdrowia Matki Polki. We wtorek wróciła do domu. Policja poszukuje mężczyzny, opracowała też portret pamięciowy.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24