Najmłodsi samorządowcy mają niewiele więcej lat, niż sprawują władzę niektóre lokalne "dinozaury". Rocznik 90. wygrał te wybory. W Sulęcinie rządy obejmie najmłodszy w historii Polski starosta - Patryk Lewicki; ma 24 lata, nadal studiuje. O rok starszy Marek Materek rządzić będzie Starachowicami. - Idzie nowe. Być może są niedoświadczeni, ale dają ludziom nadzieję na zmianę - komentuje politolog.
Co o swoim zwycięstwie myślą młodzi wygrani? Jak się widzą na szczytach samorządowej władzy? Co zamierzają, jakie mają autorytety? Zapytaliśmy ich o to.
Jak deklarują, nie zamierzają być maskotkami, raczej "głosem pokolenia". Chcą działać na rzecz lokalnych społeczności, zapowiadają podejmowanie trudnych decyzji, nawet tych dotyczących zwolnień w urzędzie. Wszystko to, bo mają świadomość, że "zapisują się na kartach historii".
Brak doświadczenia im nie przeszkadza. - Mam doświadczonych współpracowników. Ja będę dawał energię i młodość - mówi nam 24-letni starosta sulęciński.
Nasi rozmówcy wśród autorytetów wymieniają m.in. najbliższych, Jana Pawła II i... Waldemara Pawlaka.
Ale po kolei.
19-latek z Warszawy najmłodszym radnym
Do grudnia tego roku jednym z najmłodszych samorządowców w historii Polski był 18-letni Bartłomiej Kulas. Gdy w 2010 roku został wybrany radnym Tczewa (woj. pomorskie) nie miał jeszcze nawet matury, co niejednokrotnie mu wypominano. Egzamin dojrzałości zdał, poszedł na studia, ale w tym roku przegrał walkę o reelekcję.
Po wyborach jego miejsce - najmłodszego radnego w Polsce - zajął 19-latek z Warszawy. Krzysztof Bosak z Prawa i Sprawiedliwości (nie mylić z liderem Ruchu Narodowego), na co dzień student, został wybrany do rady miasta w Warszawie.
Jak zapowiada w rozmowie z tvnwarszawa.pl, będzie chciał zająć się tym, co mu - jako nastolatkowi - jest najbliższe. - Najbardziej chciałbym się zaangażować w pracę komisji edukacji i rodziny. To są kwestie, które dotyczą mojego pokolenia – podkreśla. Chciałby też włączyć się w prace komisji do spraw nazewnictwa miejskiego, "bo tam też jest dużo do zrobienia".
Najmłodszy prezydent w Polsce. Boi się, że nie wszyscy nadążą za zmianami
Najbardziej znanym reprezentantem "młodej fali" w samorządzie jest Marek Materek, który został prezydentem Starachowic (woj. świętokrzyskie), o czym informowaliśmy na portalu tvn24.pl już w dniu wyborów. Materek w drugiej turze jako kandydat bezpartyjny pokonał nie byle kogo, bo rządzącego w mieście od 10 lat prezydenta z SLD.
W PRL-u nie przeżył ani dnia. Urodził się dwa miesiące po obaleniu komunizmu. Ma 25 lat, czyli najmniej, ile zgodnie z ordynacją może mieć prezydent.
Do polityki wszedł jako nastolatek. Napisał e-maila do europosłanki Róży Thun z PO, w którym zaoferował pomoc w kampanii. Gdy ta zakończyła się, polityk zaproponowała mu pracę asystenta.
I choć wyrzucono go z PO (mówi, że nie wie, za co), Thun wyraża się o nim pochlebnie. - Ma umiejętności, jest pracowity. Jego zwycięstwo to ogromny sukces, jak wygrana Dawida z Goliatem - komentuje w rozmowie z tvn24.pl zwycięstwo swojego współpracownika europosłanka.
25-latek zapowiada, że pracę w ratuszu zacznie od zwolnień. Bo - jak tłumaczy - chce ograniczyć administrację. - To będą trudne decyzje, ale ktoś musi kiedyś ich dokonać - wyjaśnia. Chce też zatrzymać młodych w Starachowicach. Jak? - Podstawa to dobry klimat do zatrudniania. Pomogą też mikropożyczki dla młodych – prognozuje w rozmowie z tvn24.pl.
Przyznaje jednak, że ma obawy przed rozpoczęciem pracy prezydenta. - Największą przed oporem materii, że nie wszyscy będą chcieć zmian, że nie wszyscy będą za nimi nadążać - wyjaśnia.
Materek wierzy jednak, że jego młody wiek nie będzie przeszkodą. - Wiek w polityce, życiu publicznym nie ma znaczenia – mówi, zaznaczając jednocześnie, że 1989 to dobry rocznik. - To pewna zmiana pokoleniowa w polityce. 25 lat wolności, 25 lat nowego prezydenta. Pewien etap się kończy - wskazuje. Autorytetem 25-latka jest Władysław Bartoszewski. - Pokazał, że w swoim życiu można poświęcić się dla kraju - wyjaśnia Materek.
"Rzecznikowanie to pudrowanie". Młode "usta" PSL do Ciechanowa
Zaledwie o pół roku starszy od Materka jest nowy prezydent Ciechanowa (woj. mazowieckie). To Krzysztof Kosiński, były już rzecznik Polskiego Stronnictwa Ludowego, lat 26. - Cieszę się, że nie jestem najmłodszym prezydentem, bo byłbym traktowany jako maskotka - komentuje w rozmowie z tvn24.pl.
Dlaczego zdecydował się na porzucenie reprezentacyjnej funkcji w Sejmie na rzecz samorządu? - Funkcja rzecznika jest odtwórcza. To pudrowanie pewnych spraw, ulepszanie, ale nie tworzenie czegoś konkretnego, nowego. W samorządzie będę rzecznikiem spraw ludzi - tłumaczy tvn24.pl.
Co będzie jego głównym celem jako prezydenta? - Tych jest naprawdę wiele, ale przede wszystkim to ściągnięcie inwestorów i zatrzymanie młodych ludzi. To wyzwanie niełatwe, tym bardziej, że Warszawa jest blisko i są tam lepsze warunki edukacyjne oraz szanse na pracę - nie ukrywa i przyznaje, że sam tuż po liceum wyjechał z rodzinnego Ciechanowa na studia.
Jak podkreśla, w pracy samorządowca - w przeciwieństwie do poprzedników - chce być transparentny. - Poprzednie pokolenie nie zwracało na to zbytnio uwagi - ocenia.
Autorytet 26-latka? - Prywatnie rodzice, politycznie Waldemar Pawlak. To on mnie wciągnął w politykę - wyjaśnia.
Najmłodszy prezydent w historii Podlasia
Podczas tegorocznych wyborów samorządowych wyłoniono najmłodszego prezydenta w historii województwa podlaskiego. Trochę starszy od wymienionych powyżej, bo "aż" 30-letni, Mariusz Chrzanowski z Prawa i Sprawiedliwości objął funkcję prezydenta Łomży.
W wyborach - zdobywając prawie 70 proc. głosów - spektakularnie pokonał 66-letniego Mieczysława Czerniawskiego z SLD, byłego członka PZPR. Do tej pory nie udało się to żadnemu kandydatowi PiS, w tym dwukrotnie 51-letniemu obecnie posłowi Lechowi Kołakowskiemu. - Władze doszły do wniosku, że przyszedł czas na zmianę i na młodych. Padł wybór na mnie - tłumaczy swój start w wyborach w rozmowie z tvn24.pl Chrzanowski.
Karierę polityczną zaczął jako nastolatek. W wieku 19 lat zapisał się do PiS, rok po jego powstaniu, niedługo później został radnym. W linię partii wpisuje się idealnie. Chrzanowski to prawicowiec, otwarcie głoszący swoją wiarę. Jak mówi, jego autorytetem jest Jan Paweł II. - To wzór, do którego należy dążyć - mówi nam.
Teraz nowo upieczony prezydent składa obietnice. Mają być ulgi dla przedsiębiorców za tworzenie nowych miejsc pracy (szczegółów nie podaje), miejskie becikowe (ok. 1 tys. zł), miejski sylwester "z prawdziwego zdarzenia" i raz w roku "duże wydarzenie muzyczne, dzięki któremu miasto będzie zauważalne na mapie Polski". Ma nadzieję, że to wszystko spowoduje, iż młodzi nie będą wyjeżdżać ze starzejącej się Łomży.
- Łomża ostatnio postrzegana była jako miasto, gdzie co chwilę wybucha jakaś afera. Ludzie chcą normalności, dlatego mnie wybrali - ocenia Chrzanowski. I wytyka: - Chcą prezydenta, który po prostu będzie pracował. Mój poprzednik w ostatnim roku w pracy spędził tylko 149 dni.
Starosta-student. Młodszego Polska nigdy nie miała
- Jestem z siebie dumny. Nie wiedziałem, że zapiszę się na kartach historii naszego kraju - nie ukrywa radości w rozmowie z tvn24.pl 24-letni Patryk Lewicki. Zapisze się dlatego, bo właśnie - z ramienia SLD - został wybrany starostą. Jest najmłodszą osobą, która będzie piastować to stanowisko w historii III RP.
24-latek, jeszcze student, rządzić będzie w powiecie sulęcińskim (woj. lubuskie). Pytamy go, czy nie boi się, że ma za mało doświadczenia. - Nie, mam doświadczonych współpracowników. Ja będę dawał energię i młodość - odpowiada. Chwali się, że to nie jego pierwszy kontakt z polityką, bo już w podstawówce został radnym młodzieżowej rady miasta.
- Chcę przede wszystkim pokazać młodym ludziom, że można inaczej. Że można rozmawiać, uprawiać politykę w inny sposób, nie kłócąc się - mówi o swoich celach. Jak zaznacza, głównym zadaniem, jakie sobie stawia będzie "konsolidacja gminy i ożywienie gospodarcze". - Podjęliśmy pierwsze rozmowy. Powinno być dobrze - dodaje.
23-latek, co chce być "głosem młodego pokolenia"
Najmłodszym radnym wojewódzkim w Polsce jest Łukasz Mejza. 23-latek z małej wsi Łagów został wybrany na radnego sejmiku woj. lubuskiego.
Do tej pory był studentem stosunków międzynarodowych, prawa i komunikacji wizerunkowej. Jak pogodzi pracę radnego z obowiązkami studenta? - Pogodzę, jakoś będę musiał. Pewnie przejdę na studia zaoczne - odpowiada.
Mejza, który na radnego został wybrany jako kandydat bezpartyjny, w sejmiku będzie chciał postawić na rozwój gospodarczy. - Każda inna dziedzina jest jego pochodną. Trzeba ściągnąć inwestorów - argumentuje. Szczegółów jednak nie zdradza.
23-latek przekonuje za to, że chciałby być "reprezentantem i głosem młodego pokolenia". - To mój priorytet - podkreśla. I dodaje: - W zastałych strukturach potrzeba odświeżenia. Pokolenie, które rządzi już od 25 lat wyczerpuje się. Te wybory pokazały, że ludzie chcą czegoś nowego.
"Dają nadzieję. Widać zmianę pokoleniową"
Dr Tomasz Płudowski, socjolog polityki z Collegium Civitas zauważa: idzie nowe. Bo jak tłumaczy, z każdym rokiem, w polityce będzie pojawiać się coraz więcej młodych.
- Widać zmianę pokoleniową - mówi. Skąd ta zmiana? - Spowodowana jest przede wszystkim zmęczeniem, starym modelem działania świata polityki - ocenia w rozmowie z tvn24.pl.
Ekspert tłumaczy, że coraz częstsze głosowanie na młodych może być związane z chęcią odrzucenia przez wyborców zastałego systemu i tych, którzy do tej pory byli u władzy.
- Wybierając młodych mamy większą pewność, że nie są częścią tego systemu. Być może są niedoświadczeni, ale dają nadzieję na zmianę - podsumowuje dr Płudowski.
Autor: Natalia Szewczak/i,rzw / Źródło: tvn24.pl