Problem koronawirusa jest punktowy, ale to, czy rozniesie się na całą Polskę, to pytanie zasadnicze - mówił w "Sygnałach dnia" w Programie Pierwszym Polskiego Radia minister zdrowia Łukasz Szumowski. Dodał, że publicystyka sugerująca, że pandemia jest spiskiem jest "wyssana z palca" i "szkodliwa".
Minister zdrowia Łukasz Szumowski odniósł się w programie "Sygnały dnia" do pojawiających się opinii, że pandemia COVID-19 jest spiskiem medyków i polityków. Pytanie "Czy to fałszywa pandemia?" pojawiło się między innymi na okładce tygodnika "Sieci".
"Obrażające pamięć choćby tych ponad 1800 osób, które zmarły"
- Mam wrażenie, że ktoś pisze książkę raczej z gatunku fantastyki, bo w tym spisku na pewno uczestniczyłoby około 500 tysięcy medyków, do tego pewnie politycy, to jest kolejna grupa, może już nie aż tak liczna, kilkuset osób. I w tym wszystkim jak rozumiem minister zdrowia jak taki pająk skutecznie pociągający sznurki pajęczyny do końca nie wiadomo w jakim celu, ale na pewno jakimś zbrodniczym - stwierdził Szumowski.
Dodał, że jest to "trochę obrażające pamięć choćby tych ponad 1800 osób, które zmarły". - Przypomnę, że w sezonie grypowym grypa nie jest tak brutalna i nie zabiera tylu osób z tego świata. Powiem szczerze, że jak ktoś widzi takie spiski, to jest jakiś sygnał, żeby może jednak trochę się zastanowić nad swoim zdrowiem psychicznym - ocenił minister zdrowia. - Taka publicystyka wyssana z palca jest naprawdę szkodliwa i niestety można powiedzieć na sumieniu może mieć nawet zdrowie ludzi, już nie mówiąc o życiu - stwierdził.
Szumowski powiedział, że w ostatnim czasie oprócz ognisk zwiększyła się w Polsce transmisja pozioma. - Jeszcze nie w sposób dramatyczny, ale się zwiększyła - wskazał. Jego zdaniem, wpływ na to ma "zmniejszone dystansowanie się, brak maseczek, pewna beztroska" , a także "wesela, imprezy rodzinne, czy kluby, które nie powinny działać, a działają". - Przecież wiemy, jak wygląda wesele. Tam nikt nie trzyma dystansu, tańczą ludzie ze sobą, obściskują się, całują się. Jest to wszystko wpisane w zachowania weselne, ale niestety to jest dokładnie to, czego nie powinno się robić - wyjaśnił minister.
"Nowe przypadki będą dopóki będzie wirus"
Dopytywany, co może się wydarzyć w ciągu najbliższych dni, szef MZ podkreślił, że to zależy od tego, czy rygory będą przestrzegane. Dodał, że przy stosowaniu reguł sanitarnych "jest szansa, że utrzymamy troszkę mniejsze wzrosty zachorowań". - Nowe przypadki będą, dopóki będzie wirus, pytanie jest tylko, ile będziemy się wzajemnie zarażali - powiedział.
Nawiązując do regionalnie wprowadzanych ograniczeń, Szumowski zaznaczył, że obecnie problem koronawirusa jest "punktowy, ale to, czy rozniesie się na całą Polskę, to pytanie zasadnicze". Podkreślił, że "im więcej będziemy lekceważyć zasady sanitarne, tym jest większa szansa, że ta czerwień na mapie będzie się rozlewała coraz szerzej, aż w końcu obejmie cały kraj i będziemy mieli znowu obostrzenia dosyć istotne w całej Polsce".
Pytany o obostrzenia związane z wakacjami, Szumowski odparł, że w tej chwili nie ma danych, aby istotne przyrosty pochodziły z wyjazdów wakacyjnych. - To raczej są imprezy i duże spotkania - powiedział. Dodał, że zależy też, jak te wyjazdy będą wyglądały i czy będziemy podczas nich przestrzegać obostrzeń.
Źródło: Polskie Radio, PAP