Raport komisji badającej katastrofę smoleńską może nie ujrzeć światła dziennego przed początkiem kampanii wyborczej, jak chciałby tego premier. - Jakość jest ważniejsza niż data publikacji - mówi przewodniczący komisji, szef MSWiA Jerzy Miller.
- Wszyscy zdajemy sobie sprawę, że im bliżej dnia wyborów, tym bardziej ten raport może zostać wykorzystany nie w celu poznania prawdy, tylko w celu wykorzystania tego dokumentu w kampanii przedwyborczej i nikt by tego nie chciał - powiedział Miller. - Komisja zdaje sobie z tego sprawę i nie ukrywam, że praca nieraz kończy się późno wieczorem, żeby nie powiedzieć wczesnym rankiem" - dodał.
Odmówił jednak odpowiedzi na pytanie, czy uda się zakończyć prace i upublicznić raport w czerwcu, jak chciałby premier Donald Tusk. - To jest dyskusja, a nie kwestia przepisywania. A dyskusja ma to do siebie, że wobec trudnych wątków nieraz trwa dłużej niż się pierwotnie przewiduje - powiedział szef MSWiA.
We wtorek premier Donald Tusk powiedział, że chciałby, żeby raport polskiej komisji został przedstawiony zanim zacznie się "jatka" w kampanii wyborczej. Miller zapewnił, że "szef rządu ani razu nie wpływał na komisję w celu przyspieszenia pracy nad raportem". - Premier zdaje sobie sprawę, że komisja działa tak szybko jak może, a jakość raportu jest ważniejsza niż data opublikowania - zapewnił Miller.
Źródło: PAP