W poniedziałek mijają dokładnie trzy lata od czasu masakry w afgańskiej wiosce Nangar Khel. Proces żołnierzy, oskarżonych o zabójstwo cywilów, jest w stanie zawieszenia: sąd nakazał prokuraturze zgromadzić dodatkowe dowody. Podczas przewodu sądowego pojawiło się bowiem zbyt wiele wątpliwości.
Sędziom chodzi m.in. o: uzyskanie od sił międzynarodowych meldunku dotyczącego okoliczności tragedii, przygotowanego przez amerykańskiego żołnierza, zdobycie dokumentacji medycznej dwóch pokrzywdzonych ze szpitala w Bagram i przesłuchanie lekarzy, ustalenie i zdobycie nagrania z nasłuchów i korespondencji satelitarnej od wojsk amerykańskich z tego dnia, uzyskanie protokołów z przesłuchań świadków z Afganistanu, zdobycie szkicu ustawienia moździerza z którego padły strzały i ustalenie, czy został zatrzymany i przesłuchany Talib, który miał być świadkiem i ewentualne przesłuchanie go.
Prokuratura otrzymała czas na to zadanie do 3 września. Już teraz jednak wiadomo, że części z tych dowodów nie zdąży w terminie dostarczyć, a niektórych - być może w ogóle.
Zdaniem szefa MON - Bogdana Klicha - wszystko to świadczy, że sprawa nie jest jasna.
Bez planów na przyszłość
W czasie gdy prokuratura gromadzi kolejne dowody, oskarżeni żołnierze żyją w zawieszeniu. - Niczego nie można zaplanować, chciałbym mieć drugie dziecko, ale jak pójdę do więzienia, to żonę z dwojgiem dzieci zostawię? - retorycznie pyta plut. Tomasz Borysiewicz.
- Trudno się żyje, gdy wisi nad tobą dożywocie - mówi z kolei chor. Andrzej Osiecki.
Nad żołnierzami ciąży kilka zarzutów w tym najcięższy - zabójstwa. Wiele jednak mówi się o tym, że podczas procesu zarzuty wobec oskarżonych zostaną złagodzone. - W przypadku wątpliwości sąd powinien rozstrzygać na korzyść oskarżonych - argumentuje obrońca oskarżonych żołnierzy Piotr Drewiński.
Zmiany
Wojsko już wyciągnęło wnioski z sytuacji z Nangar Khel. Do Sejmu trafił projekt nowelizacji ustawy o użyciu siły przez polskich żołnierzy. W myśl tego projektu żołnierz będzie mógł strzelać nie tylko w obronie, ale także w pościgu i prewencyjnie. Bez obawy, ze usłyszy prokuratorskie zarzuty.
- W tej chwili prokurator czy żandarm nie idą za żołnierzem tak, jak kilka lat temu - mówi minister Klich.
To już trzy lata
W ostrzale afgańskiej wioski przez polskich żołnierzy zginęło sześć cywilnych osób w tym trójka dzieci. W sprawie Nangar Khel przed sądem stanęło siedmiu polskich żołnierzy.
Za zabójstwo cywili i strzelanie do niebronionego obiektu, sześciu z nich grozi dożywocie, a jednemu do 25 lat więzienia. Oskarżeni, którzy zostali aresztowani jesienią 2007 r. na około pół roku, odpowiadają dziś z wolnej stopy. Nie przyznają się do winy. Obrona twierdzi, że jedną z przyczyn tragedii były wady broni i pocisków. Prokuratura zaprzecza.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24