Wacław Berczyński i Kazimierz Nowaczyk mieli status doradców ministra obrony narodowej. Nowaczyk dostał dokumenty 21 (stycznia 2016 roku - red.). Być może tego dnia nie było Berczyńskiego w pracy - powiedział w "Faktach po Faktach" wiceminister obrony narodowej Michał Dworczyk. Odpowiedział w ten sposób na pytanie o powody udostępnienia ówczesnemu szefowi podkomisji smoleńskiej i jego zastępcy dokumentacji dotyczącej przetargu na caracale.
Michał Dworczyk zaznaczył, że ówczesny przewodniczący podkomisji smoleńskiej Wacław Berczyński, jego zastępca Kazimierz Nowaczyk i wówczas szef gabinetu politycznego MON Bartłomiej Misiewicz "zgodnie z prawem i decyzją szefa MON mieli dostęp do dokumentów archiwalnych" dotyczących postępowania na wyłonienie śmigłowców dla naszej armii. Postępowanie zakończyło się we wrześniu 2015 r.
Pytany, dlaczego Berczyński i Nowaczyk mieli dostęp do takich dokumentów, odpowiedział, że "mieli status doradców ministra obrony narodowej".
Tłumaczył, że "zgodnie z prawem każdy minister, w tym przypadku szef MON, może każdemu pracownikowi resortu, który posiada odpowiednie dopuszczenie do dokumentacji niejawnej zlecić zbadanie jakichś dokumentów".
Zauważył, że Berczyński jest uznanym ekspertem w dziedzinie lotnictwa. - Jako że były wątpliwości dotyczące postępowania przetargowego - tego, które zostało zamknięte we wrześniu 2015 roku - minister Macierewicz zlecił panu doktorowi zapoznanie się z dokumentacją techniczną. I to doktor Berczyński czynił - dodał Dworczyk.
Dopytywany, jaki był powód udostępnienia dokumentów Nowaczykowi, odparł: - Pan Nowaczyk dostał te dokumenty 21 (stycznia 2016 roku - red.). Być może 21 nie było pana Berczyńskiego w pracy. Tego nie wiem.
Pytany, czy wziął je w zastępstwie za Berczyńskiego, odpowiedział: - Dyrektor gabinetu politycznego dekretuje dokumentacje. Jeżeli przedekretował na pana Nowaczyka, który w ciągu 24 godzin przekazał je panu Berczyńskiemu, to chyba nie ma w tym nic dziwnego.
Dodał, że trzeba by tę sprawę zbadać.
"Czasami w biegu popełniamy jakąś gafę językową"
Dworczyk odniósł się także do słów szefa MON, który w poniedziałek pytany, dlaczego doktor Berczyński "miał wgląd do dokumentów odnośnie przetargu" na caracale, odpowiedział: - To jest nieprawda. Nikt nie miał takiego dostępu. Pani upowszechnia fałszywe informacje.
Wiceszef MON tłumaczył w "Faktach po Faktach", że "spieszący się minister odpowiedział - można powiedzieć - ad hoc na pytanie dziennikarki, która biegła za nim i odpowiedział to, co zawsze odpowiada, kiedy jest pytany o tę część przetargu, która dotyczy negocjacji offsetowych".
- Pytałem pana ministra o tę wypowiedź i powtórzył dokładnie to, co przed chwilą powiedziałem - dodał.
Podkreślił, że żadna z wymienionych wcześniej osób dostępu do dokumentów dotyczących negocjacji offsetowych nie miała.
Zwrócił uwagę, że "czasami w biegu popełniamy jakąś gafę językową", zdarza się także, że "odpowiedź na szybko złapana bywa nieprecyzyjna". I tak było, jego zdaniem, w przypadku wymiany zdań między dziennikarką a ministrem obrony.
ZOBACZ CAŁY PROGRAM "FAKTY PO FAKTACH:
Autor: js//plw / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24