Rząd Węgier musi być jednoznaczny w potępieniu tego, co dzieje się na Ukrainie - oświadczył w środę premier Mateusz Morawiecki. - To jest wybór między prawdą i fałszem i my stoimy na pewno po stronie prawdy - dodał.
Szef polskiego rządu powiedział w środę na konferencji prasowej w Woli Karczewskiej, że "należy potępić wszelkie słowa niedobre, niewłaściwe, krzywdzące, raniące, które płyną ze stolicy Węgier". - Rząd węgierski także musi być jednoznaczny w potępieniu tego, co się dzieje na Ukrainie - nie ma tutaj wyjątków. To jest wybór między prawdą i fałszem i my stoimy na pewno po stronie prawdy - dodał.
CZYTAJ: Orban nazwał Zełenskiego przeciwnikiem. Morawiecki pytany, czy to czas na odcięcie się od Węgier
Premier: ja nie atakuję innych krajów, tylko pobudzam ich do myślenia
Mateusz Morawiecki był wcześniej zapytany, czemu w momencie, kiedy Europa powinna być solidarna i mówić jednym głosem, jest jedynym przywódcą atakującym inne kraje unijne oraz jaki ma w tym cel.
- Ja nie atakuję innych krajów, tylko pobudzam ich do myślenia - odparł premier. Przypomniał w tym kontekście sankcje wobec Rosji, które były rozpatrywane na początku agresji w Ukrainie, czyli między innymi zakaz importu węgla z Donbasu i zakaz handlu towarami z samozwańczych republik Ługańskiej i Donieckiej. - Kpina, kpina z tragedii ludzkiej - ocenił Morawiecki.
- Dopiero jak Polska i kraje bałtyckie - bo w Berlinie byłem z prezydentem Litwy - wstrząsnęliśmy sumieniami wielu państw, wielu przywódców państw, to oni zaczęli myśleć - ocenił. Według niego to wówczas zaczęto myśleć, że przedsiębiorcy w tamtych krajach mogą nie mieć racji i należy posłuchać głosu ukraińskich ofiar wojny.
Jak mówił szef polskiego rządu, "im dalej na zachód - oni by chcieli zamknąć oczy, nie myśleć o tym najlepiej". - To jest śmiertelne zagrożenie dla Ukrainy i dla wszystkich w Europie. To powinno być memento, powinna to być przestroga - mówił. Dodał, że dlatego on stara się "wstrząsnąć sumieniami kolegów z Rady Europejskiej, tak mocno jak potrafi".
Nawiązując do Węgier, premier Morawiecki zapewnił, że "nie będzie szczędził sił i środków, żeby wstrząsnąć wszystkimi sumieniami".
Orban nazwał Zełenskiego "przeciwnikiem"
W niedzielę - po ogłoszeniu zwycięstwa swojej partii, Fideszu, i jego koalicjanta Chrześcijańsko-Demokratycznej Partii Ludowej (KDNP) w wyborach parlamentarnych na Węgrzech - premier Viktor Orban oświadczył, że koalicja rządząca musiała walczyć z "lewicą w kraju, międzynarodową lewicą dookoła, brukselskimi biurokratami, wszystkimi pieniędzmi i organizacjami (finansisty George'a) Sorosa, międzynarodowymi mediami głównego nurtu i wreszcie z prezydentem Ukrainy". - Nigdy dotąd nie mieliśmy tylu przeciwników naraz - powiedział Orban.
CZYTAJ WIĘCEJ: Orban: musieliśmy walczyć z najsilniejszymi wiatrami przeciwnymi, także z prezydentem Ukrainy
We wtorek prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski podczas briefingu prasowego powiedział, że Orban będzie musiał wybrać pomiędzy Rosją a "innym światem". Może mówić, że zawsze wybiera Węgry, ale jego kraj należy do tego "innego świata", a nie do rosyjskiej strefy wpływów.
OGLĄDAJ TVN24 NA ŻYWO W TVN24 GO:
Źródło: PAP