W sprawie tak zwanej wilii Kwaśniewskich prokuratura przesłuchała od 2016 roku kilkudziesięciu świadków. Nie było jednak wśród nich Mariusza Kamińskiego i Macieja Wąsika – powiedziała tvn24.pl Agnieszka Wichary, rzeczniczka Prokuratury Regionalnej w Katowicach.
Reporterzy "Superwizjera" Maciej Duda i Łukasz Ruciński w wyemitowanym w sobotę reportażu ujawnili zeznania byłego agenta Centralnego Biura Antykorupcyjnego Tomasza Kaczmarka w toczącym się od 2016 roku śledztwie.
Funkcjonariusz znany jako agent Tomek twierdzi, że pod wpływem "rozkazów i poleceń" szefa MSWiA Mariusza Kamińskiego i jego zastępcy Macieja Wąsika, którzy wówczas kierowali CBA, miał "wytworzyć przeświadczenie”, że dom w Kazimierzu Dolnym należy do Jolanty i Aleksandra Kwaśniewskich.
Kamiński i Wąsik nie zostali przesłuchani
Rzeczniczka katowickiej Prokuratury Rejonowej w odpowiedzi na nasze pytania poinformowała, że postępowanie w tej sprawie zostało przedłużone do 3 czerwca 2020 roku "z konieczności uzupełnienia materiału dowodowego", a od chwili podjęcia w 2016 roku postępowania przesłuchano kilkudziesięciu świadków i nie postawiono zarzutów.
Pytana, czy w sprawie zostali przesłuchani Kamiński i Wąsik, rzeczniczka zaprzeczyła. Zaznaczyła też, że sprawa jest prowadzona "w kierunku podejrzenia 'prania pieniędzy' i uchylania się od opodatkowania".
Karnista ma wątpliwości
Prof. Leszek Kubicki, karnista i były sędzia Sądu Najwyższego, podkreślił w rozmowie z tvn24.pl, że pranie pieniędzy zgodnie z art. 299 kodeksu karnego polega na przyjmowaniu, ukrywaniu lub przekazywaniu pieniędzy uzyskanych w drodze przestępstwa. - By przyjąć tę kwalifikację, musi być dowód, że ktoś dokonywał jakichkolwiek czynności z pieniędzmi, których skażone pochodzenie znał. Powinien wiedzieć, że są "brudne" – zaznaczył profesor.
Według niego "od biedy" prokuratura może przyjąć kwalifikację "prania pieniędzy" bez wskazania przestępstwa bazowego, jeśli postępowanie jest prowadzone w sprawie, a nie przeciwko osobie. Dopytany, czy sytuacja, w której prokuratura tak długo prowadzi śledztwo w sprawie bez wskazywania przestępstwa bazowego, jest normalna, karnista odpowiedział: - Nie bądźmy naiwni.
Wojtunik: to nie była sprawa dla CBA
Również były szef CBA Paweł Wojtunik powiedział tvn24.pl, że pranie pieniędzy to co do zasady przestępstwo, które jest efektem innego przestępstwa. - Gdyby było inaczej, każdemu z większą sumą powyżej 15 tys. euro z automatu powinno się postawić zarzut prania brudnych pieniędzy. Nawet babci trzymającej oszczędności życia w gotówce – wyjaśnił Wojtunik.
Według niego sprawą willi powinny się raczej zająć służby skarbowe. - Prokuratura w ostatnich latach odmawiała wszczynania śledztwa w sprawie prania brudnych pieniędzy, jeśli nie można było wskazać przestępstwa bazowego – zaznaczył.
- To nie była sprawa dla CBA. Nie było mowy o korupcji, ani o praniu pieniędzy pochodzących z korupcji. To absurd. Bez przestępstwa bazowego nie ma możliwości prowadzenia czynności. To była jedna z podstaw do postawienia zarzutów Mariuszowi Kamińskiemu – zauważył.
Wojtunik był autorem zawiadomienia, na podstawie którego w 2014 roku prokuratura postawiła zarzuty Kamińskiemu - dwa lata po umorzeniu pierwszego śledztwa w sprawie domniemanej willi Kwaśniewskich.
Prokuratura Okręgowa Warszawa-Praga złożyła wówczas do Sejmu wniosek o uchylenie immunitetu Kamińskiego, chcąc mu postawić zarzut przekroczenia uprawnień podczas czynności operacyjnych CBA w czasach, kiedy kierował biurem. Wniosek prokuratury przepadł w Sejmie, bo zabrakło wymaganej większości 231 głosów.
Według naszych nieoficjalnych informacji, ze złożonych w praskiej prokuraturze zeznań Iwony Palki, byłej szefowej Prokuratury Apelacyjnej w Katowicach, wynikało, że nie było wystarczających podstaw do prowadzenia śledztwa w kierunku prania brudnych pieniędzy.
Prokuratura: postępowanie ma ustalić przestępstwo bazowe
Rzeczniczkę katowickiej Prokuratury Regionalnej, która w śledztwie prowadzonym po 2016 roku również przyjęła tę kwalifikację, zapytaliśmy, czy było uzasadnione podejrzenie popełniania przestępstwa prania pieniędzy i czy ustalono przestępstwo bazowe, z którego te pieniądze miałyby pochodzić.
Agnieszka Wichary wyjaśniła, że prokurator wszczyna śledztwo, jeśli "istnieje uzasadnione podejrzenie popełnienia przestępstwa". - Postępowanie ma na celu wyjaśnienie wszystkich okoliczności, również tych, zmierzających do ustalenia przestępstwa bazowego, czasu jego popełnienia oraz ustalenia sprawcy – dodała.
Operacja CBA
Przypomnijmy, CBA zainteresowało się willą w Kazimierzu Dolnym nad Wisłą w związku z podejrzeniem, że mogła należeć do Aleksandra i Jolanty Kwaśniewskich. Były prezydent powiedział reporterom "Superwizjera", że bywał tam z żoną w czasie, gdy willa należała do ich znajomych.
- W momencie, kiedy związek pani Marii (znajomej pary prezydenckiej - red.) rozpadł się i w takiej sytuacji, że jest duża willa kosztująca bardzo wiele, była kwestia, że warto byłoby coś z nią zrobić, bo jej się po prostu utrzymać nie da. I wtedy moja żona rzeczywiście aktywnie pomagała, żeby znalazł się nabywca. W kręgu ludzi, których znaliśmy, była osoba, która dysponowała środkami i w jakimś sensie tak trochę z poczucia dobrego uczynku postanowiła tę willę kupić – opowiadał Kwaśniewski.
Znajomym, który kupił dom od Marii J., był Marek Michałowski. Ówczesny szef Budimeksu poprosił Marię J. o doglądanie nieruchomości. CBA pozwoliło to założyć, że Michałowski był "słupem", a willa należy do Kwaśniewskich. Agent Tomek, który zbliżył się do rodziny J., namówił Michałowskiego do sprzedaży willi, licząc na to, że pieniądze trafią do Kwaśniewskich.
Willa zmienia właściciela
Były funkcjonariusz CBA mówi tvn24.pl, że operacja nie wyszła, a Biuro pozostało z problemem w postaci willi, której musiało się pozbyć. - Utrzymanie takiej nieruchomości to spory koszt. Do tego mogło dojść odszkodowanie za utratę wartości w razie procesu. Dlatego trzeba się było dogadać z Michałowskim – przyznał Tomasz Kaczmarek.
Sam Michałowski wyjaśnił w rozmowie z nami, że porozumiał się z CBA i willa wróciła do niego w 2010 roku.
- Agent Tomek nie przelał mi na konto 1,6 mln zł. W kolejnym akcie notarialnym zostało stwierdzone, że obie strony zgadzają się na odwrócenie tamtej transakcji. W ten sposób dom został mi z powrotem przepisany – relacjonuje były prezes Budimeksu.
Podkreślił, że nie jest już jego właścicielem. - Znalazł się nabywca. Około dwa lata temu sprzedałem tę willę – dodał.
Kamiński wnioskuje do Ziobry o przekazanie materiałów
W poniedziałek rzecznik Kamińskiego jako koordynatora służb specjalnych Stanisław Żaryn przekazał, że zwrócił się on do prokuratora generalnego Zbigniewa Ziobry o przekazanie opinii publicznej materiałów ze śledztwa w sprawie "willi Kwaśniewskich".
"Jednocześnie informuję, że wersja wydarzeń przedstawiana obecnie w mediach przez Tomasza Kaczmarka jest nieprawdziwa, a złożone przez niego w grudniu 2019 roku zeznania są fałszywe. Są one sprzeczne nie tylko z wcześniejszymi zeznaniami składanymi pod groźbą odpowiedzialności karnej w prokuraturze oraz przed sądem, ale także z wielokrotnie prezentowaną przez niego publicznie wersją wydarzeń" – dodał rzecznik ministra koordynatora.
Również w poniedziałek Prokuratura Regionalna w Katowicach poinformowała, że wyłączyła materiał dowodowy i wszczęła postępowanie dotyczące składania przez świadka Tomasza Kaczmarka od lipca 2009 roku do 12 grudnia 2019 roku fałszywych zeznań w toku postępowań przygotowawczych prowadzonych w Prokuraturze Okręgowej Warszawa-Praga w Warszawie i Prokuraturze Regionalnej w Katowicach.
Rzeczniczka Prokuratury Regionalnej w Katowicach Agnieszka Wichary doprecyzowała we wtorek w rozmowie z TVN24, że taka decyzja została podjęta w poniedziałek 27 stycznia.
Na pytanie, dlaczego śledztwo zostało wszczęte teraz, odpowiedziała, że "konfrontacja (Tomasza Kaczmarka i Andrzeja K. - red.) i sporządzony z niej protokół była przeprowadzona w połowie grudnia ubiegłego roku". - Prokurator po zapoznaniu się z materiałami przesłanymi w tej sprawie podjął taką decyzję w dniu wczorajszym i stąd wszczęcie śledztwa - dodała.
Dopytywana, czy data wszczęcia śledztwa ma związek z emisją 25 stycznia reportażu "Superwizjera", odpowiedziała, że "dla prokuratora najważniejsza jest ocena materiału dowodowego i podejmowane decyzje". - W każdym śledztwie, również w tym, podjął taką decyzję o wyłączeniu materiałów i wszczęciu postępowania - dodała.
Źródło: tvn24.pl