Apeluję do Pana, by Pan - nie przeciw demokracji, lecz dla dobra demokracji - nie dopuszczał do zaistnienia na Facebooku wpisów, które zaprzeczają temu, że Holokaust się wydarzył - napisał Marian Turski w liście skierowanym do Marka Zuckerberga, szefa największego portalu społecznościowego na świecie. "Zaprzeczanie Holokaustu jest dzisiaj śmiertelnie niebezpieczne dla systemu demokracji" - ocenił Turski.
Marian Turski napisał list do szefa Facebooka Marka Zuckerberga w sprawie zamieszczanych na tym portalu wpisów negujących Holokaust (z ang. Holocaust denials).
W 2018 roku Zuckerberg powiedział w jednym z wywiadów, że sam jest Żydem i negowanie Holokaustu uznaje za "głęboko obraźliwe", ale Facebook nie będzie kasował takich wpisów. Od tamtego czasu powraca temat przeciwdziałania "Holocaust denials" na Facebooku. W ostatnich dniach wystartowała ogólnoświatowa akcja "#NoDenyingIt", w ramach której osoby ocalałe z obozów koncentracyjnych codziennie zwracają się do Marka Zuckerberga z apelem: "Wpisy na Facebooku, które negują Holokaust, to mowa nienawiści i muszą być usuwane".
List Mariana Turskiego został opublikowany w niemieckim "Frankfurter Allgemeine Zeitung". W Polsce zamieścił go na swojej stronie internetowej tygodnik "Polityka" w tłumaczeniu Adama Krzemińskiego. Dzięki uprzejmości redakcji "Polityki" publikujemy go w całości poniżej.
List Mariana Turskiego do Marka Zuckerberga
Szanowny Panie Marku Zuckerbergu,
nazywam się Marian Turski, przeżyłem getto w Łodzi, Auschwitz i dwa marsze śmierci – z Auschwitzu do Buchenwaldu i z Buchenwaldu do Theresienstadt.
Chciałbym Panu opowiedzieć o jednym epizodzie z mojego życia. Nie, bynajmniej nie z czasów Holokaustu. Wydarzył się dwie dekady później. Otóż brytyjski reżyser kręcił film dokumentalny o podróży czterech młodych liderów neonazistowskich z Wielkiej Brytanii, Francji, Austrii i Niemiec do Miejsca Pamięci Auschwitz-Birkenau. Spytał mnie, czy nie chciałbym im towarzyszyć. Ci młodzi liderzy znani byli z tego, że zaprzeczali, iż Holokaust w ogóle miał miejsce, a jeden z nich publicznie deklarował, że nie podaje ręki Żydom. Ja jednak uznałem za swój obowiązek – proszę mi wierzyć: bardzo trudny dla survivora – skonfrontować się z neonazistami. Właśnie dlatego, że to byli młodzi ludzie.
W pewnym momencie jeden z moich rozmówców, 30-letni Niemiec, skądinąd bardzo oczytany i nieźle wykształcony, powiada do mnie: – A jakie ma pan dowody, że milion Żydów zginęło w Auschwitz i że nie jest to liczba przez was wymyślona, by domagać się odszkodowań? Niemcy są bardzo skrupulatni, gdyby tak było, pozostałyby na pewno rejestry. Na to ja: – A czym pan wytłumaczy fakt, że mój ojciec i mój braciszek po selekcji zostali popędzeni w stronę komór gazowych i krematoriów i już następnego dnia nikt ich więcej nie zobaczył? On: – Jaki to dowód? Może uciekli, tylko pan nie zna ich dalszych losów?
Może Pan, Szanowny Panie Zuckerberg, wyobrazić sobie, jak bardzo takie bezczelne zaprzeczenie Holokaustu może być obraźliwe, bolesne, wręcz raniące dla takiego survivora jak ja. Ale czy moja obraza, mój ból powinny wystarczać, bym domagał się zakazu szerzenia poglądów o zaprzeczeniu Holokaustu? Nie, wolność i prawo wypowiadania poglądów, choćby bolały poszczególnego człowieka, są częścią składową systemu demokratycznego. Ale... Czy system demokratyczny nie przewiduje żadnych ograniczeń? Przewiduje! Otóż gdy poczynania danej jednostki lub danej grupy zagrażają wolności lub istnieniu innych jednostek lub grup.
Auschwitz nie spadło z nieba! Mówiłem o tym w 75. rocznicę wyzwolenia obozu. Auschwitz skradał się krok za krokiem, od małych zarządzeń dyskryminacyjnych aż po masowe ludobójstwo. Auschwitz mógł się dokonać w okolicznościach, gdy ogłupiano ludzi, gdy oswajano ich z kolejnymi kłamstwami. Na końcu tego marszu kłamstw było podżeganie do mordu. Dlatego zaprzeczanie Holokaustu jest dzisiaj tak śmiertelnie niebezpieczne dla systemu demokracji.
Rzymianie mawiali: caveant consules! Co oznaczało: niech ci, co dzierżą władzę, będą szczególnie czujni i wrażliwi! Pan, Panie Zuckerberg, jest jednym z potentatów władzy, tzw. czwartej władzy, bo Facebook jest częścią czwartej władzy. Gdyby na Facebooku ktoś podżegał do zabicia mnie, Mariana Turskiego, wierzę, że Pan z pewnością uznałby to za niedopuszczalne. A ludzie dziś zaprzeczający Holokaustowi kontynuują i przenoszą do współczesnego młodego pokolenia ideologię, która spowodowała śmierć 6 mln Marianów Turskich.
Dlatego apeluję do Pana, by Pan – nie przeciw demokracji, lecz dla dobra demokracji – nie dopuszczał do zaistnienia na Facebooku tzw. Holocaust denials.
Z poważaniem Marian Turski
W publikacji "FAZ" obok listu ukazał się wiersz Michała Książka pt. "Podpalanie drzwi".
Takim jak my w Białymstoku podpalają drzwi. Nie możemy o tym nie pamiętać, zostawiając za drzwiami dzieci i chomika.
Dzieci i chomiki są takie łatwopalne. Podpalacze wiedzą o tym. I że mało z nich będzie popiołu na dowód.
Nie to, co rodzice, którzy mogą się bronić. No, chyba że śpią. Śpiący rodzice też są łatwopalni.
A miasto zachowuje spokój. I wieś. Pasterze, owce, nawet psy milczą.
Ja nie umiem jakoś wytłumaczyć tego córce. Nie umiem nawet jej przekonać,
Nie bój się, nie bój – straży pożarnej na pewno nie przeszkadzają twoje oczy ani kolor skóry, Przyjedzie do nas ich wspaniały czerwony samochód, jakby co.
Poza tym wiesz przecież, że Astrid Lindgren i Jan Brzechwa są po naszej stronie. Także Julian Tuwim i Janusz Korczak, i wielu, wielu innych. Na pewno nie pozwolą cię skrzywdzić.
Takim jak my w Białymstoku podpalają drzwi. Z miłości do bliźniego swego, tylko swego, takiego białego jak śmierć to robią.
Wytłumaczysz jakoś to dzieciom, kochanie?
"NIE BĄDŹCIE OBOJĘTNI, KIEDY JAKAKOLWIEK WŁADZA NARUSZA PRZYJĘTE UMOWY SPOŁECZNE" - PRZEMÓWIENIE MARIANA TURSKIEGO W 75. ROCZNICĘ WYZWOLENIA AUSCHWITZ
Marian Turski - kim jest?
Marian Turski urodził się 26 czerwca 1926 r. w Druskiennikach w rodzinie polskich Żydów jako Mosze Turbowicz. Po wybuchu wojny wraz z rodziną znalazł się w getcie łódzkim. Członkowie jego rodziny zostali wywiezieni do Auschwitz. Mariana Turskiego w pewnym stopniu chronili przyjaciele z podziemnej organizacji Lewica Związkowa, do której należał.
Został deportowany dopiero w sierpniu 1944 r. jednym z ostatnich transportów do Auschwitz z łódzkiego getta. W styczniu 1945 r. przeżył marsz śmierci do Buchenwaldu, a w kwietniu, gdy do obozu zbliżały się wojska amerykańskie, drugi marsz do Theresienstadt (Terezina). Tam właśnie, chory na tyfus, doczekał wyzwolenia przez Rosjan.
Źródło: Polityka, tvn24.pl, AP
Źródło zdjęcia głównego: Archiwum TVN24