Szef Ministerstwa Obrony Narodowej Antoni Macierewicz mianował dowódcą Wielonarodowej Dywizji Północ-Wschód w Elblągu generała Krzysztofa Motackiego, który według portalu onet.pl odbył kurs nadzorowany przez radziecki wywiad wojskowy GRU. Minister zaprzeczył tym doniesieniom, a w rozmowie z niezależna.pl oświadczył, że oficer "na własną prośbę poddał się badaniu wariografem".
"Armia ma służyć społeczeństwu, nie ministrowi"
- Wariografu używa się wtedy, jeśli się kogoś o coś podejrzewa - skomentował generał Marek Dukaczewski. Dodał, że "pan generał (Motacki - red.) został wyznaczony na niezwykle istotne stanowisko w strukturach Sojuszu Północno-Atlantyckiego i powinien być człowiekiem absolutnie wiarygodnym".
- Wnioskuję, że wobec niego powzięto jakieś wątpliwości - powiedział. Zwrócił również uwagę, że w większości krajów badanie wariografem "nie jest żadnym dowodem". Zaznaczył też, że jest ono "oznaką słabości służb".
"To, że oficer poddaje się wariografowi oznacza że coś jest nie tak"
- Dlatego, że służby po to prowadzą postępowanie sprawdzające, żeby znaleźć wszelkie punkty zaczepienia, które mogą być dyskwalifikujące dla danego oficera - stwierdził.
Sprawę skomentował też Marek Jakubiak z Kukiz'15.
- To, że oficer poddaje się badaniu wariografem, żeby zdobyć zaufanie przełożonych oznacza, że coś jest nie tak. Z przełożonymi przede wszystkim - zauważył. - Ta atmosfera nieufności, podejrzliwości, te wszystkie konfabulacje (...) pozwalają sądzić, że w armii nie jest dobrze - skwitował. Zaznaczył, że "armia ma służyć społeczeństwu, a nie ministrowi czy też partii politycznej".
"Sięganie po tego typu instrument jest upokarzające"
- Sięganie po tego typu instrument, żeby się uwiarygodnić jest upokarzające. Pan generał jest w wojsku zapewne od 20 lat. Jeżeli tak, to ma poświadczenia bezpieczeństwa, które wydawały mu kolejne służby, te przed '90 rokiem i te po '90 roku - kontynuował generał Dukaczewski. - Jeżeli tak, to znaczy, że nie było do niego zastrzeżeń wcześniej, a wątpliwości pojawiły się teraz. Dlaczego? Czy fakt, że ktoś studiował poza granicami kraju kogokolwiek dyskwalifikuje? - pytał. Podkreślił, że "na własną prośbę wyrzucamy ludzi, którzy mają unikalną wiedzę".
"Poddawanie się takiemu badaniu jest upokarzające"
- Wiedzą, jak to funkcjonuje, znają mechanizmy. Jesteśmy jedynym państwem, które tak marnuje inwestycje poczynione w wojskowych - podsumował.
"Śmiem postawić tezę, że nie było wariografu"
- Praca służb to bardzo ciężka praca. I profesjonalizacja tychże służb powinna polegać na tym, że my nie powinniśmy nawet wiedzieć o tym, że wariograf był grany - dodał Jakubiak.
- Śmiem postawić tezę, że nie było żadnego wariografu, że to jest wymówka po to, żeby załatwić sprawę. Natomiast jeśli pomiędzy ministrem obrony narodowej a prezydentem dochodzi do tak jaskrawych nieporozumień, to naprawdę ich relacje mają mniejsze znaczenie niż interesy i bezpieczeństwo naszego państwa - powiedział Dukaczewski. Dodał, że "jeśli nie można jakoś ułożyć tych spraw, to sygnał jest bardzo niepokojący".
- W armii, najwyższym zwierzchnikiem sił zbrojnych jest prezydent. (...) Koniec kropka, nie ma dyskusji - podsumował Marek Dukaczewski.
Autor: JZ//rzw / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24