To smutne, że polski oficer zdradza ojczyznę dla niskich pobudek - powiedział w "Jeden na jeden" wicepremier Janusz Piechociński, komentując zarzut pracy na rzecz obcego wywiadu, jak usłyszał w czwartek oficer Wojska Polskiego. Taki zarzut postawiono także drugiej zatrzymanej osobie - prawnikowi jednej z warszawskich firm.
Piechociński powiedział, że obie te osoby współpracowały z obcym wywiadem z kierunku wschodniego.
W opinii wicepremiera, naturalnym ruchem - jeśli potwierdzą się wszystkie informacje na temat szpiegostwa - będzie wydalenie z Polski rosyjskich dyplomatów.
- Pewnie w odpowiedzi kilku naszych dyplomatów może wrócić do kraju - powiedział Piechociński.
Dodał, że wydalenie dyplomatów to rutynowe działania.
- To się zdarza. Smutne jest natomiast to, że z niskich pobudek, jeden z oficerów Wojska Polskiego, zdradził - stwierdził wicepremier.
Jego zdaniem, tak można określić korzyści finansowe. Zwłaszcza, jeśli - jak podkreślił Piechociński - wcześniej złożyło się przysięgę wierności ojczyźnie, jak to ma miejsce w wojsku.
Dopytywany, czy służby specjalne powinny prześwietlić kontrakty informatyczne firmy powiązanej z rosyjskim konsulem honorowym, która wygrała przetargi na obsługę systemów informatycznych polskich urzędów, powiedział, że jest przekonany, iż służby weryfikują wiele kontraktów informatycznych.
Zatrzymanie i zarzut
W czwartek zarzut pracy na rzecz obcego wywiadu usłyszeli cywil i wojskowy, zatrzymani w środę przez ABW Są to starszy stopniem oficer Wojska Polskiego, który pracował w MON oraz prawnik.
Jak ustalił portal tvn24.pl, pracuje on w jednej z warszawskich kancelarii zajmujących się "kwestiami obrotu gospodarczego".
Prokuratorzy podejrzewają, że mógł współpracować z GRU, czyli Głównym Zarządem Wywiadowczym Sztabu Generalnego Federacji Rosyjskiej, jednej z pięciu rosyjskich służb specjalnych.
Autor: MAC/kka / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24