Małżeństwo aresztowane po Marszu Równości w Lublinie. Posiadali "przyrządy wybuchowe”

Lubelska prokuratura o zarzutach dla małżeństwa
Lubelska prokuratura o zarzutach dla małżeństwa
Źródło: tvn24

Małżeństwo usłyszało zarzuty posiadania "przyrządów wybuchowych" podczas II Marszu Równości w Lublinie. Mąż miał je przygotować w domu, a żona wnieść na marsz w plecaku. Biegły potwierdził, że gdyby zostały użyte, zagroziłyby życiu i zdrowiu wielu osób. Para z Lublina trafiła do aresztu na trzy miesiące.

II Marsz Równości przeszedł ulicami Lublina 28 września. Pochód blokowali przeciwnicy marszu. Policja zatrzymała wtedy 38 kontrmanifestantów. W kolejnych dwóch dniach śledczy z Prokuratury Rejonowej Lublin-Południe przeprowadzili czynności procesowe z 33 zatrzymanymi.

"Przyrządy wybuchowe wytworzone sposobem domowym"

Wśród zatrzymanych są dwie osoby, które na lubelski marsz przyszły z niebezpiecznymi materiałami ukrytymi w plecaku.

- Zarzut dotyczy posiadania przez te osoby, wspólnie i w porozumieniu, przyrządów wybuchowych wytworzonych sposobem domowym, które mogły sprowadzić niebezpieczeństwo dla życia lub zdrowia wielu osób w sytuacji ich użycia – poinformował w środę prokurator Bartosz Frąk.

To małżeństwo z Lublina, wobec którego prokurator wystąpił z wnioskiem o areszt na okres trzech miesięcy od momentu zatrzymania. Lubelski sąd przychylił się do wniosku prokuratury.

Policjantom udało się zatrzymać małżeństwo zaraz, gdy marsz ruszył. – Tak, że nie mieli oni możliwości użycia tych przyrządów – dodał prokurator.

Zatrzymani złożyli wyjaśnienia. Jak twierdzi prokurator, materiały wybuchowe przygotował mąż. Żona niosła je w plecaku.

Mąż się przyznał

Prokuratura otrzymała już opinię biegłego, który potwierdził, że materiały znalezione w plecaku stwarzały niebezpieczeństwo dla życia i zdrowia wielu osób, gdyby zostały użyte.

- Jedna osoba nie przyznała się do popełnienia tego czynu i wskazała, że nie miała świadomości, co znajduje się w plecaku, który niosła. Druga z tych osób wskazała, że skonstruowała samodzielnie te przyrządy, których zamierzała użyć w czasie II Marszu Równości w Lublinie – wyjaśnił prokurator.

Prokuratura nie chce ujawniać więcej szczegółów śledztwa. W poniedziałek oficer prasowy komendy miejskiej policji w Lublinie komisarz Kamil Gołębiowski wskazał, że były to pojemniki z gazem połączone z petardami. Małżeństwu z Lublina grozi do ośmiu lat pozbawienia wolności.

Podczas II Marszu Równości w Lublinie łącznie policja zatrzymała 38 osób. Większość z nich odpowie m.in. za udział w zbiegowisku publicznym, publiczne nawoływanie do przestępstwa, czy naruszenie nietykalności policjanta. Jeszcze w sobotę pięć osób zwolniono, w tym czworo nieletnich, których sprawy skierowano do sądu rodzinnego. Jedna osoba będzie odpowiadać za wykroczenie.

Policja szacuje, że w sobotnim marszu szło ponad półtora tysiąca osób. Były otoczone kordonem policjantów. Pochód blokowali przeciwnicy marszu, wobec których policja użyła gazu łzawiącego i armatki wodnej.

Autor: nina/ ks / Źródło: TVN24 Białystok

Czytaj także: