Pod moją listą poparcia do KRS było jedno nazwisko z ministerstwa sprawiedliwości - poinformował w "Rozmowie Piaseckiego" w TVN24 członek prezydium i rzecznik prasowy nowej Krajowej Rady Sądownictwa sędzia Maciej Mitera. Nie chciał jednak zdradzić, kto to był. - Łukasz Piebiak? - dopytywał prowadzący. - Panie redaktorze, 25 nazwisk, chodziłem, prosiłem. Nie chcę tutaj różnicować - odparł sędzia Mitera.
Naczelny Sąd Administracyjny orzekł w czerwcu, że Kancelaria Sejmu powinna udostępnić wykazy nazwisk osób popierających kandydatów do nowej Krajowej Rady Sądownictwa. Do tej pory tego nie uczyniono. Prezes Urzędu Ochrony Danych Osobowych wydał wówczas postanowienie zobowiązujące Kancelarię Sejmu do powstrzymania się od upublicznienia lub udostępnienia w jakiejkolwiek formie danych osobowych sędziów, zawartych w wykazach osób popierających zgłoszenia kandydatów do Krajowej Rady Sądownictwa.
Z kolei w sierpniu grupa posłów PiS zaskarżyła do Trybunału Konstytucyjnego przepis ustawy o KRS dotyczący ujawnienia zgłoszeń kandydatów do Rady.
"Było jedno nazwisko z ministerstwa sprawiedliwości"
O braku opublikowania list poparcia mówił w "Rozmowie Piaseckiego" w TVN24 członek prezydium i rzecznik prasowy nowej Krajowej Rady Sądownictwa sędzia Maciej Mitera. - Konsekwentnie od początku mówiłem, że jestem zwolennikiem (upublicznienia list - red.). Proszę przeciąć ten węzeł gordyjski, tę mgiełkę tajemnicy - mówił.
Wskazywał, że składanie podpisów pod listami poparcia do nowej KRS "miało miejsce prawie dwa lata temu". - Nie mam kopii swojej listy. Mój pełnomocnik złożył to w kancelarii marszałka (Sejmu - red.). Mam panu blefować, kto był, a kto nie? Oczywiście dwa nazwiska pewnie mi utkwiły, bo moje koleżanki mnie wręcz egzaminowały, co będę w tej radzie robił i je akurat pamiętam stuprocentowo - wskazywał.
Potwierdził, że pod jego listą poparcia "było jedno nazwisko z ministerstwa sprawiedliwości".
Jakie to nazwisko - zapytał Konrad Piasecki.
- Panie redaktorze, będę konsekwentny... panie redaktorze, poczekajmy - odpowiedział Mitera.
- Łukasz Piebiak? - dopytywał prowadzący.
- Panie redaktorze, 25 nazwisk, chodziłem, prosiłem... nie chcę tutaj różnicować - odparł sędzia Mitera. - Pan mnie pyta o tę osobę (z ministerstwa sprawiedliwości - red.). Będę teraz różnicował, stygmatyzował tę osobę? - tłumaczył dalej Mitera.
- Uprawnionym i depozytariuszem list (poparcia -red.) jest kancelaria Sejmu i obecna pani marszałek (Elżbieta Witek - red.) - powiedział.
- My nie jesteśmy w posiadaniu tych list (poparcia do KRS - red.), to inny organ powinien to opublikować - powiedział gość "Rozmowy Piaseckiego".
"To był kontakt narzucony, raczej monolog pani zainteresowanej niż dialog"
Sędzia Mitera odniósł się także do doniesień o swoich kontaktach z internetową hejterką Emilią, która - jak poinformował w sierpniu Onet - miała rozsyłać kompromitujące sędziów materiały i uczestniczyć w akcji hejterskiej. 28 sierpnia, również w "Rozmowie Piaseckiego" Mitera przekonywał, że Emilia próbowała się do niego "przykleić", a jego numer telefonu miała od męża, sędziego Tomasza Szmydta, zatrudnionego w Biurze Prawnym KRS. Zapewniał wówczas, że gdy kontaktował się z Emilią, "nie wiedział o jej hejterskiej działalności".
Onet dotarł jednak do dokumentów, z których wynika, że Mitera utrzymywał z kobietą niemal codzienne kontakty co najmniej od marca do maja 2018 r. Według portalu pisał także kobiecie, jak ma tłumaczyć w sieci niejasności dotyczące list poparcia do KRS.
- Nie uważam, abym czy pana tutaj czy naszych widzów wprowadził w błąd - stwierdził Mitera, odnosząc się do swoich tłumaczeń z 28 sierpnia. - (Emilia - red.) to była czy jest (…) żona sędziego (...), to był kontakt narzucony, raczej monolog pani zainteresowanej, niż dialog - przekonywał.
Po chwili stwierdzał, że "się nie wypiera, że był dialog". - Skoro żona sędziego, mojego kolegi (Tomasza Szmydta - red.), przechodzi ze mną "na ty", narzucając relacje (...) to faktycznie, nawet z grzeczności odpowiadam - tłumaczył. - Proszę mi wykazać, że ja wiedziałem o działalności hejterskiej, w ogóle działalności i czym się zajmuje pani Emilia - zwrócił się do prowadzącego.
Skąd Emilia wiedziała, że nazwiska na listach poparcia do KRS się powtarzają? Mitera: ogląda media
Sędzia Mitera został zapytany o fragment jego korespondencji z Emilią, który pojawił się w publikacji Onetu. Wynika z niego, że kobieta znała nazwiska sędziów, którzy podpisali się pod listami poparcia do KRS.
Emilia: Jutro na TT nazwiska wszystkich popierających kandydatów do KRS. Jakbyś miał jakiś fajny argument na zarzut, że nazwiska będą się powtarzać a część jest z MS (Ministerstwa Sprawiedliwości - red.) to będę wdzięczna. Mitera: To tez sedziowie. Ja mam z calej Polski. Emilia: Ale czemu ten sam sędzia poparł aż 5-6 kandydatow Mitera: Obdarzam zaufaniem ludzi odpowiedzialnych i przyzwoitych. fragment rozmowy sędziego Mitery i Emilii opublikowany przez Onet (pisownia oryginalna)
- Czy z tego wynika, że ona coś wie (kto złożył podpis pod listami poparcia do KRS - red.)? Nie wie - przekonywał sędzia Mitera. Dopytywany, skąd Emilia wiedziała, że nazwiska na listach poparcia do KRS się "powtarzają", rzecznik nowej KRS stwierdził, że "oglądała media".
- Cały czas była taka narracja ( w mediach - red.), że to będą nazwiska powtarzające się, nazwiska sędziów z ministerstwa (sprawiedliwości - red.) i ja też w mediach słyszałem taką wypowiedź - tłumaczył.
"To jest niedopuszczalne. Wszedłem w ostrą polemikę z panią poseł"
Gość "Rozmowy Piaseckiego" odniósł się także do sytuacji związanej z posłanką PiS i jednocześnie członkinią nowej KRS Krystyną Pawłowicz. Opiniowała ona awans sędziego Krzysztofa Świderskiego i miała mu wystawić bardzo dobrą opinię. Świderski to sędzia, który w 2018 roku wydał pozytywny dla niej wyrok w sprawie przeciwko szefowi WOŚP Jerzemu Owsiakowi. Chodziło wówczas m.in. o ogłoszony w maju 2014 r. w internecie konkurs na rozszyfrowanie skrótu "RWKPWK".
- Stwierdziłem publicznie, że to jest niedopuszczalne. Wszedłem w ostrą polemikę z panią poseł - zapewniał sędzia Mitera. O Krystynie Pawłowicz mówił że "to jest pełnoprawny członek Rady, nie jest sędzią (…) i mogła o pewnych rzeczach nie wiedzieć, chociaż jest też profesorem prawa". - Uważam, że powinna być wyłączona (z opiniowania tego sędziego - red.) lub sama złożyć taki wniosek - dodał.
Ocenił również, że "jest rzeczą co najmniej niezręczną, że ktoś wygłasza laudację na temat danego sędziego, bo można skrzywdzić tego sędziego, przypisując mu łatkę polityczną".
"Niektóre fakty na pierwszy rzut oka maga być bulwersujące i skandalizujące"
Sędzia Mitera, odnosząc się do całokształtu działalności nowej KRS, powiedział, że "nie wszystko mu się podoba". - Faktycznie, niektóre fakty na pierwszy rzut oka mogą być bulwersujące i skandalizujące, ale to jest immanentna część demokracji (że - red.) państwo (media - red.), opinia publiczna macie możliwość śledzenia, monitorowania minuta po minucie - mówił, wskazując na możliwość śledzenia posiedzeń KRS w internecie. Dodał, że "pewien segment wymaga reform".
Autor: mjz/adso / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24