- Dla mojego syna, dla moich rodziców, dla innych rodziców, którzy potrzebują wsparcia, dla osób niepełnosprawnych - takie powody decyzji o starcie w wyborach do Sejmu z listy Koalicji Obywatelskiej wymieniał w "Faktach po Faktach" Łukasz Krasoń, niepełnosprawny mówca motywacyjny. - Doszedłem do wniosku, że w Polsce są potrzebni ludzie, którzy widzą człowieka przede wszystkim - dodał.
Łukasz Krasoń jest trenerem rozwoju osobistego i mówcą motywacyjnym oraz kandydatem Koalicji Obywatelskiej do Sejmu. Od 7. roku życia porusza się na wózku inwalidzkim. W "Faktach po Faktach" w TVN24 mówił o powodach swojej decyzji o starcie w nadchodzących wyborach parlamentarnych.
Jak powiedział, rok temu urodził mu się syn. - Kiedy rodzi się dziecko, człowiek zmienia swoje podejście. Przestajemy patrzeć na siebie tak egocentrycznie, patrzymy szerzej - mówił.
- Myśląc o nim, pomyślałem, że warto zrobić coś więcej także dla niego - wyznał.
"O tych ludziach się bardzo często zapomina"
Krasoń dodał, że drugim powodem jego decyzji jest to, że chciałby "podziękować swoim rodzicom". - Kiedy miałem 7 lat, kiedy już jeździłem na wózku, musieli powalczyć o to, abym mógł chodzić do normalnej szkoły - wyjaśniał.
- Kiedy poszedłem do liceum musieli rano, o ósmej, zawozić mnie 25 kilometrów do liceum, wracać do domu i po ośmiu godzinach po mnie przyjeżdżać - kontynuował.
Zaznaczył, że "takich ludzi, takich rodziców, którzy dbają o swoje niepełnosprawne dzieci jest w Polsce mnóstwo". - O tych ludziach się bardzo często zapomina. W ogóle tych grup wykluczonych w Polsce jest cała masa - wskazywał.
- Kiedy dostałem propozycję startu, właśnie w kontekście, aby być reprezentantem tych osób, to po trzech tygodniach - bo to dla mnie też nie była prosta decyzja - podjąłem tę decyzję, aby właśnie dla tych osób to zrobić. Dla mojego syna, dla moich rodziców, dla innych rodziców, którzy potrzebują wsparcia, dla osób niepełnosprawnych, którzy chcą być postrzegani w Polsce inaczej - powiedział.
- Doszedłem do wniosku, że w Polsce są potrzebni ludzie, którzy widzą człowieka przede wszystkim, którzy chcą innej jakości, dla których słowo to jest słowo - mówił Krasoń.
"Zainspirowała mnie koleżanka"
Przyznał, że kandydowanie w wyborach nie było jego pomysłem. - Zainspirowała mnie koleżanka, która widząc to, co robię dla ludzi, zaproponowała mi: Łukasz, startuj, są grupy ludzi, które ciebie potrzebują - mówił Krasoń
- Ja się zastanawiałem długo (…) i poszedłem na rozmowę. Zaproponowano mi miejsce pod koniec drugiej dziesiątki. Mówię: "Dla mnie to nie ma większego znaczenia, bo chciałbym, żeby ludzie głosowali na człowieka poprzez jego wartości. Łatwiej mi nawet będzie komunikować, że jestem przedostatni na liście niż, nie wiem, 18., poproszę o 39" - opowiadał.
- Więc lista warszawska, numer 39 - podsumował.
"Brak w Polsce jest systemowych rozwiązań"
Krasoń odniósł się także do oferowanego przez rząd tak zwanego 500 plus dla niepełnosprawnych. Nie wszystkie osoby zostaną objęte nowym świadczeniem. Mogą się o nie ubiegać osoby, które ukończyły 18 lat i są niezdolne do samodzielnej egzystencji, a suma przysługujących im świadczeń z funduszy publicznych nie przekracza 1600 złotych.
Kandydat KO do Sejmu ocenił, że 500 plus dla osób niepełnosprawnych "nie załatwia sprawy".
- Często do mnie po moich konferencjach pochodzą rodzice osób niepełnosprawnych i oni na początku wyrzucają całą swoją historię. Ja wtedy im przerywam na koniec i się pytam: jeśli twoje dziecko by dzisiaj wyzdrowiało, to czy byłoby gotowe do życia jak normalny obywatel? - mówił mówca motywacyjny. - Oni wtedy zaczynają płakać jeszcze bardziej i mówią, że nie - kontynuował.
Jego zdaniem "brak w Polsce jest systemowych rozwiązań". - Osoba niepełnosprawna nie czuje się dzisiaj pewna siebie, ona nie czuje, że ma coś do dodania do swojej społeczności - dodał Łukasz Krasoń.
"O tym się nie mówi, to są takie smaczki"
Mówiąc o 500 plus dla niepełnosprawnych wskazywał, że "niby tak jest zbudowana ta ustawa, że nie ma tam żadnych obostrzeń, po postu ktoś ma grupę inwalidzką, dostaje 500 złotych". - Niestety tak nie jest i to nie jest pokazywane szeroko w telewizji - zaznaczył Krasoń.
Jak wskazywał, są takie świadczenia, gdzie "osoba niepełnosprawna ma prawo dostawać kilka godzin w tygodniu pielęgniarza lub pielęgniarkę, która przychodzi i pomaga mu w codziennych czynnościach". - To go zazwyczaj nie kosztuje, jeśli są małe dochody w rodzinie, taka osoba ma to za darmo, ewentualnie płaci jakieś grosze - dodał.
Zauważył jednak, że "kiedy pojawia się 500 plus dla niepełnosprawnych, niestety te dochody przekraczają (próg - przyp. red.) i ona traci te świadczenia, a te świadczenia ją kosztują - jeśli chce zapłacić w pełnej kwocie - 600 złotych, 700 złotych".
- Więc jak sobie policzymy, to ta osoba musi 200 złotych dołożyć do tego, że państwo jej dało 500 złotych. I o tym się nie mówi, to są takie smaczki, które budują prawdziwy obraz, praktyczny obraz osoby niepełnosprawnej - dodał Krasoń.
"Zobaczyłem, że człowiek może pobudzić innego człowieka do działania"
Był także pytany o to, jak został mówcą motywacyjnym. - Sam bylem uczestnikiem konferencji. Zobaczyłem, że wyszedł człowiek kompletnie mi obcy i po 20 minutach swojego przemówienia tak pobudził moje serce, że wtedy jakby ułożyły się puzzelki i zobaczyłem, że człowiek może pobudzić innego człowieka do działania. Może wzbudzić w nim tę iskrę i chciałbym tę iskrę wzbudzać w innych ludziach - wyjaśnił.
Pytany, czy jego zdaniem polityków da się zmotywować tak, żeby nie było politycznej nienawiści, odparł: - Myślę, że warto przede wszystkim motywować i inspirować wyborców, aby wybierali takich ludzi, którzy odpowiadają ich wartościom.
- Nie musimy na siłę zmieniać polityków, którzy już są. Możemy po prostu ich wymienić. Możemy wstawić ludzi, którzy będą widzieć człowieka, widzieć wartości - dodał Krasoń.
Autor: akr//kg / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24