Kierowca audi prawo jazdy miał od niespełna dwóch miesięcy. Jechał z pięcioma kolegami i miał doprowadzić do dachowania auta. Po wypadku wszyscy uciekli. Policjanci zatrzymali 18-letniego kierowcę w jego domu. Miał prawie dwa promile alkoholu w organizmie.
Wydarzenia rozegrały się w środę nad ranem w Zofijówce w województwie lubelskim.
Uciekli do lasu
Jeszcze przed świtem zgłoszenie o zdarzeniu dostali policjanci z Adamowa w powiecie łukowskim. Wynikało z niego, że dachowało granatowe audi, a w samochodzie ani w okolicy nikogo nie ma.
- Policjanci, którzy przyjechali we wskazane miejsce, ustalili wstępnie, że pojazdem podróżowało kilku młodzieńców z gminy Wojcieszków, którzy po zdarzeniu oddalili się w kierunku pobliskiego lasu – poinformował oficer prasowy Komendy Powiatowej Policji w Łukowie Marcin Józwik.
Sześć osób w aucie
Policjanci i strażacy sprawdzili okolice miejsca, gdzie dachowało auto. Nie znaleźli tam żadnego z uczestników zdarzenia. Policjanci szybko ustalili osoby, które mogły jechać samochodem i pojechali do ich domów. Tam dowiedzieli się, że w chwili dachowania w aucie było sześć osób.
- Ustalili też, że audi kierował 18-latek z gminy Wojcieszków, który już wrócił do swego domu. Młody mężczyzna został zatrzymany. Po sprawdzeniu stanu trzeźwości okazało się, że miał on prawie dwa promile alkoholu w organizmie. Pod wpływem alkoholu znajdowali się też pozostali młodzieńcy podróżujący autem - dodał Józwik.
W kolizji nikt nie ucierpiał. Jeszcze w czwartek 18-latek ma usłyszeć zarzut kierowania pojazdem pod wpływem alkoholu. Grozi mu do dwóch lat pozbawienia wolności. Młodzieniec na co najmniej trzy lata straci też prawo jazdy, które uzyskał niespełna dwa miesiące temu.
Dodatkowo odpowie za wykroczenie spowodowania zagrożenia bezpieczeństwa w ruchu drogowym, co także rozpatrzy sąd.
Autor: nina/ks / Źródło: TVN24 Białystok
Źródło zdjęcia głównego: KPP Łuków