Pierwsze od czterech lat derby Łodzi - mecz grających obecnie w III lidze Widzewa i ŁKS - w gorącej atmosferze. Policja zatrzymała w niedzielę 24 osoby. Do awantur w centrum miasta doszło po manifestacji kibiców Widzewa, protestujących przeciwko niewpuszczeniu ich na stadion. Mecz skończył się remisem 2:2.
Około trzystu kibiców Widzewa protestowało na ul. Piotrkowskiej przeciwko wcześniejszej decyzji władz miasta, podjętej w porozumieniu z policją, o niewpuszczeniu ich na niedzielne derby Łodzi – mecz w ramach rozgrywek III ligi pomiędzy dwiema łódzkimi drużynami, ŁKS i RTS Widzew. Decyzję o zakazie wejścia na stadion wydano ze względów bezpieczeństwa.
Po tej decyzji kibice Widzewa zorganizowali około południa protest pod Urzędem Miasta, na który mieli pozwolenie.
Zatrzymani "najbardziej krewcy chuligani"
Policja zaapelowała, żeby po demonstracji uczestnicy nie kierowali się w stronę al. Unii Lubelskiej, gdzie znajduje się stadion ŁKS-u. Część zgromadzonych posłuchała i rozeszła się do domów, część jednak próbowała się przedostać w okolice stadionu, gdzie o 15 rozpoczynał się mecz.
- Część protestujących rozeszła się spokojnie do domów, była też grupa, która próbowała się przedostać w rejon stadionu. Na ulicach miasta doszło do awantur. W kierunku policji poleciały odpalone race i petardy. Funkcjonariusze użyli gazu, pałek i granatów hukowych - poinformował Adam Kolasa z łódzkiej policji.
Za wybryki zatrzymano - według najnowszych danych - 28 najbardziej "krewkich chuliganów". Większość odpowie za wykroczenia "typowo chuligańskie", a niektóre osoby miały się dopuścić przestępstwa znieważenia funkcjonariusza policji, za co grozi kara roku pozbawienia wolności. Osobom zatrzymanym za wykroczenia grozi z kolei areszt bądź kara grzywny do 5 tys zł.
Jak podkreśliła inspektor Joanna Kącka z łódzkiej policji w rozmowie z TVN24, wśród zatrzymanych są osoby nieletnie. Wszyscy będą rozliczani w trybie przyspieszonym.
Po meczu spokojnie
Po godz. 15 policja zapewniała, że sytuacja jest już pod kontrolą, a liczne jednostki patrolują centrum Łodzi, aby nie dopuścić do starć pomiędzy zwaśnionymi klubami. Inspektor Kącka przekazała, że w rejon stadionu nie dotarły, mimo zapowiedzi, żadne agresywne bojówki Widzewa. Dodała, że policja, władze klubów i władze miasta do niedzielnego meczu przygotowywały się od pewnego czasu, starając się jak najbardziej perfekcyjnie zabezpieczyć widowisko.
Do monitorowania sytuacji skierowano m.in. policyjny śmigłowiec. Jak informował reporter TVN24 Piotr Borowski, w mieście tworzyły się spore korki, ze względów bezpieczeństwa wyłączane były bowiem z ruchu niektóre ulice.
Borowski po meczu informował, że sytuacja w mieście była już dużo spokojniejsza - nie dochodziło już do żadnych incydentów. Na miejscu wciąż było dużo policji, która pilnowała porządku.
Mecz skończył się remisem 2:2.
Autor: tmw,kło//rzw / Źródło: tvn24,PAP