Użył sformułowania, które robi wrażenie jakiegoś ultimatum, że "jeżeli nie otrzymam tego aktu łaski, to wtedy coś tam zrobię", ale w gruncie rzeczy nie wynika z tego, że coś zrobi - tak Marek Ast w rozmowie z TVN24 skomentował listy, jakie Marek Falenta miał napisać do prezydenta, premiera i prezesa PiS. Jak przekonywał Ast, nie mogą one zaszkodzić partii rządzącej. Katarzyna Lubnauer komentowała, że "PiS nie może się zdecydować", jak traktować listy skazanego w związku z aferą podsłuchową biznesmena.
W poniedziałek "Rzeczpospolita" opisała treść listu, jaki Marek Falenta skazany w aferze podsłuchowej na 2,5 roku więzienia, skierował do prezydenta Andrzeja Dudy. Według "Rzeczpospolitej" biznesmen napisał, że ujawni zleceniodawców i szczegóły afery podsłuchowej, jeżeli prezydent go nie ułaskawi i przekonywał, że został "okrutnie oszukany" przez ludzi "wywodzących się z formacji" głowy państwa.
W czwartek ta sama gazeta ujawniła, że istnieje też prywatny list Falenty do premiera Mateusza Morawieckiego.
W środę natomiast "Gazeta Wyborcza" opublikowała fragmenty listu, który Falenta napisał w lutym do prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego. "Liczyłem, że wielka sprawa, do jakiej się przyczyniłem, zostanie mi zapamiętana i po wygranych wyborach załatwiona niejako z urzędu. Zresztą taka była obietnica Panów z CBA" - czytamy w publikacji.
"Cała sytuacja jest bardzo nietypowa"
Wiceszef Kancelarii Prezydenta Paweł Mucha, pytany o list Marka Falenty skierowany do prezydenta, mówił, że dokument został przekazany również prokuratorowi krajowemu.
- 21 maja po analizie treści tej prośby o łaskę skierowałem pismo do prokuratora krajowego Bogdana Święczkowskiego z prośbą o dokonanie oceny prawno-karnej treści tego dokumentu. Z uwagi na jego formę te okoliczności będzie analizowała prokuratura. Można powiedzieć, że ta prośba jest bardzo nietypowa. Cała sytuacja jest bardzo nietypowa - ocenił Mucha.
Kancelaria Prezydenta poinformowała, że "pismo z dnia 12 kwietnia 2019 r. zawierające kolejną prośbę o ułaskawienie Pana Marka Falenty wpłynęło do Kancelarii Prezydenta RP w dniu 6 maja 2019 r."
"W dniu 24 maja 2019 r. prośba o zastosowanie prawa łaski wobec Pana Marka Falenty została przekazana, tak jak poprzednie prośby w jego sprawie, Prokuratorowi Generalnemu w celu nadania jej stosownego biegu w trybie art. 561 k.p.k., czyli nadano jej tzw. tryb zwykły, w którym w pierwszej kolejności prośbę o akt łaski oceniają sądy orzekające i wydają swoje opinie w kwestii ułaskawienia" - podkreśliła Kancelaria Prezydenta RP w oświadczeniu.
Równolegle z tymi czynnościami 21 maja tego roku wiceszef KPRP Paweł Mucha wystosował pismo do Prokuratora Krajowego, zastępcy Prokuratora Generalnego Bogdana Święczkowskiego "zawierające prośbę o dokonanie oceny prawno-karnej pisma Pana Marka Falenty".
"Nam to już zaszkodzić nie można"
Politycy Prawa i Sprawiedliwości skomentowali również list do prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego. Rzeczniczka PiS w środę mówiła, że list ten wpłynął do biura prezesa PiS, jednak nie nadano mu dalszego biegu. "Nie było żadnych podstaw, by odnosić się do jego kuriozalnej treści" - napisała rzeczniczka PiS w środę na Twitterze.
- Tonący brzytwy się chwyta. Użył sformułowania, które nie jest właściwe, które rzeczywiście robi takie wrażenie jakiegoś ultimatum, że jeżeli nie otrzymam tego aktu łaski to wtedy coś tam zrobię, ale w gruncie rzeczy nie wynika, że coś zrobi - tak Marek Ast w rozmowie z TVN24 skomentował listy Falenty.
Na uwagę, że te listy mogą zaszkodzić formacji rządzącej, odparł: - Nam to już zaszkodzić nie można. Nie obawiamy się tego rodzaju gróźb.
"PiS nie potrafi się zdecydować"
Katarzyna Lubnauer stwierdziła, że "PiS nie potrafi się zdecydować". - Czy to jest paskudny nieprawdziwy szantaż i wtedy należy ukarać kogoś, kto przy pomocy oszczerczych oskarżeń próbuje skompromitować obecną władzę, albo to jest coś, czego się rzeczywiście boją i w tej sytuacji nic z tym nie robią - skomentowała.
Jej zdaniem dziwne jest, że kiedy prezes Prawa i Sprawiedliwości otrzymał list, "nie podał tego do prokuratury z informacją, że ktoś próbuje go szantażować". - Dziwne jest, że nie ujawnił tego mediom, wychodząc z założenia, że nie ma nic do ukrycia - dodała Lubnauer.
"Prokurator potraktował to jak gorący kartofel"
Krzysztof Brejza zaznaczył, że ta sytuacja pokazuje, iż "prokuratura powinna być niezależna od polityków". - Widać, że pan prokurator potraktował to jak gorący kartofel, który trzeba gdzieś odrzucić zamiast się tym porządnie zająć. Tak poważnymi informacjami! Informacjami świadczącymi o tym, że zorganizowana grupa przestępcza mogła dokonać zamachu stanu, zamachu na legalne organy państwa - mówił.
Autor: kb//now / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24