Nowy minister edukacji zamierza zakończyć awanturę wokół listy lektur szkolnych, jaka rozgorzała za czasów jego poprzednika. W wersji Ryszarda Legutki nie będzie „Władcy Pierścieni” Tolkiena, „Na jagody” Konopnickiej i żadnej książki Dobraczyńskiego.
Pierwsze rozporządzenie nowego szefa MEN ma dotyczyć zmiany listy lektur, zatwierdzonej przez jego poprzednika Romana Giertycha. – Projekt właśnie trafił do uzgodnień międzyresortowych – potwierdza biuro prasowe MEN.
W podstawówce dzieci czytać mają te książki, które – zdaniem MEN – "popularyzują wartości humanistyczne, uczą patriotyzmu, poszanowania dla innych”.
W pierwszych trzech latach edukacji dzieci mają poznać m. in.: „Baśnie” Andersena, „Akademię Pana Kleksa” Jana Brzechwy, „Dzieci z Bullerbyn” Astrid Lindgren i „120 przygód Koziołka Matołka” Kornela Makuszyńskiego.
Skreślono książkę, którą czytali nam rodzice: „Na jagody” Marii Konopnickiej, pozostawiano natomiast fragmenty opowieści „O krasnoludkach i sierotce Marysi” tej autorki.
W lekturach dla szkół średnich znajdą się dzieła Kafki, Herlinga–Grudzińskiego, Dostojewskiego i Conrada. Nowy minister - z zawodu profesor filozofii - proponuje w nowym programie dla klas z rozszerzonym językiem polskim „Wyznania” Świętego Augustyna i „Obronę Sokratesa” Platona. Argumentuje, że te dzieła mają kluczowe znaczenie dla europejskiej i chrześcijańskiej tradycji.
Do spisu lektur nie wszedł „Transatlantyk” Witolda Gombrowicza, o którym b. minister Roman Giertych na jednej z konferencji prasowej powiedział: – Przeczytałem niedawno, przeraziłem się.
Natomiast Legutko umieścił na liście lektur całość „Ferdydurke”, którą "za Giertycha" - po naleganiach ministra kultury i samego premiera - można było czytać we fragmentach.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24