"TAK JEST"

"Te zmiany, które zostały zaproponowane, również są niekonstytucyjne"

02 1800 tj cl-0008
Gregorczyk-Abram: zmiany proponowane przez prezydenta są niekonstytucyjne

Poprawki do "lex Tusk" zaproponowane przez prezydenta Andrzeja Dudę "nie eliminują narzędzia szantażu i korupcji politycznej, które dajemy większości" - ocenił w programie "Tak jest" konstytucjonalista profesor Ryszard Piotrowski. Jego zdaniem "ta inicjatywa ratunkowa nie zmienia zasadniczych wad tego projektu". - Te zmiany, które są zaproponowane, również są niekonstytucyjne. One nie naprawiają w sposób realny działania tej komisji - mówiła mecenas Sylwia Gregorczyk-Abram z Inicjatywy "Wolne Sądy".

Prezydent Andrzej Duda poinformował w piątek, że przygotował nowelizację ustawy o komisji do spraw badania rosyjskich wpływów, tak zwanego "lex Tusk". Kilka dni wcześniej, w poniedziałek, prezydent podpisał ustawę i zapowiedział jednocześnie, że skieruje ją w trybie następczym do Trybunału Konstytucyjnego. Ustawa spotkała się z szerokim sprzeciwem ekspertów i polityków zarówno w kraju, jak i za granicą. W ich ocenie łamie ona zasady demokratycznego państwa prawa, wiele przepisów konstytucji i ma na celu wyeliminowanie przeciwników politycznych. Duże zaniepokojenie przepisami wyraziły też Stany Zjednoczone i Unia Europejska.

W piątek po południu projekt trafił już do Sejmu.

CZYTAJ WIĘCEJ: "Lex Tusk". Projekt nowelizacji prezydenta wpłynął do Sejmu. Co się w nim znajduje

CZYTAJ W KONKRET24: Które artykuły Konstytucji RP narusza ustawa "lex Tusk"

duda
Prezydent: przygotowałem projekt nowelizacji ustawy o komisji ws. badania rosyjskich wpływów

Gregorczyk-Abram: zmiany proponowane przez prezydenta są niekonstytucyjne

Mecenas Sylwia Gregorczyk-Abram z Inicjatywy "Wolne Sądy" uznała w programie "Tak jest", że prezydent "przestraszył się jakichś reakcji, zapewne naszych sojuszników, i teraz próbuje zapudrować nieudolnie to, co się wydarzyło". - Te zmiany, które są zaproponowane, one również są niekonstytucyjne. One nie naprawiają w sposób realny działania tej komisji - oceniła.

Prezydent Duda zaproponował, by miejsce "środków zaradczych" w ustawie zajęło stwierdzenie, że "osoba, wobec której ustalono, że działała pod rosyjskimi wpływami, nie daje rękojmi należytego wykonywania czynności w interesie publicznym". Prawniczka wyjaśniła, że określenie "nie daje rękojmi" w tym przypadku oznacza, że dana osoba "zasługuje na negatywną ocenę moralno-polityczną komisji". - To nie wymaga dokładniejszego uzasadnienia - zauważyła. - To de facto może pozbawić biernego prawa wyborczego, bo aby być posłem lub senatorem, trzeba legitymizować się nieskazitelnym charakterem. Mamy ten wytrych, by móc skutecznie usunąć z życia publicznego określone osoby - stwierdziła mecenas.

Jej zdaniem także propozycja wymiany parlamentarzystów na ekspertów zewnętrznych nie jest dobrym rozwiązaniem. - Politycy przynajmniej mają jakieś zasady etyki poselskiej, a ekspertów te zasady w ogóle nie obowiązują - wskazała. Dodała, że parlamentarzyści są także rozliczani przez wyborców, a "eksperci nie mają żadnej odpowiedzialności". 

Gregorczyk-Abram zwróciła również uwagę, że prezydent Duda proponuje w swojej nowelizacji, by od decyzji administracyjnej odwoływać się do sądu apelacyjnego, powszechnego. - Taka konstrukcja nie była nam wcześniej znana - stwierdziła prawniczka. Dodała, że "nadal strona pozbywa się dwuinstancyjności tego postępowania, bo jest komisja, ale nie ma odwołania do organów administracji, jest sąd powszechny, który też nie wiadomo, z jakiego klucza konstytucyjnego się tutaj znalazł".

Profesor Piotrowski: wszystkie propozycje prezydenta mają jeden sens

- Niestabilność konstytucyjna pana prezydenta polega na gwałtownym przechodzeniu od oceny aprobatywnej do oceny negatywnej w odniesieniu do tych samych rozwiązań - powiedział konstytucjonalista prof. Ryszard Piotrowski. W jego ocenie wszystkie propozycje prezydenta "mają jeden sens". - One stanowią inicjatywę ratunkową dla przekonania publiki, być może też tej publiki eksperckiej, że wszystko jest z ustawą w porządku, tymczasem nie jest - stwierdził. 

Podkreślił, że "dalej mamy do czynienia z organem administracji, który będzie umocowany do stwierdzania, czy ktoś daje tę rękojmię (należytego wykonywania czynności w interesie publicznym - red.) czy też nie, czy można uznać, że zasługuje na zaufanie, czy nie można". - Tam co prawda jest odwołanie do sądu, ale ta droga sądowa jest tu mniej istotna aniżeli samo stwierdzenie przed kamerami, przed wyborcami, jak to z tym człowiekiem jest - powiedział profesor. 

Konstytucjonalista wskazał, że w świetle ustawy "zachowania do tej pory prawidłowe, nagle - w skutek zmiany sytuacji międzynarodowej - stają się nieakceptowalne". - Tworzymy taki organ, który będzie działał na zapotrzebowanie polityczne, przeznaczony do piętnowania konkretnych osób - ostrzegł. Według niego propozycje zmian zasugerowane przez prezydenta nie zmieniają faktu, że "dalej mamy polowanie na czarownice". - Co więcej, mamy obowiązującą ustawę i ona będzie wdrażana - dodał, tłumacząc, że ustawa obowiązuje, mimo że została wysłana do TK, gdyż widnieje pod nią podpis prezydenta. 

Prof. Piotrowski: wszystkie propozycje prezydenta mają jeden sens
Źródło: TVN24

"Lex Tusk" to "niebezpieczny precedens"

Zdaniem prof. Piotrowskiego "sensem tej ustawy, uwzględniając poprawki prezydenta, jest to, żeby obywatele wyciągali z tego wnioski". - To oni mają w tym idealnym modelu zdecydować, że ktoś nie zasługuje na zaufanie wyborców - ocenił. Dodał, że "dalej mamy problem: organ administracji publicznej, który ma nam zrobić wynik wyborczy". - Takie rozwiązanie nie ma nic wspólnego z konstytucją - przekonywał. 

Ostrzegł, że "lex Tusk" stanowi "niebezpieczny precedens". - Nowa większość, gdyby udało się ją uformować, może powiedzieć: "no skoro możemy ustawą wprowadzić taką lustrację, jaką tutaj wprowadzono, to będziemy w takim razie orzekali o braku zdolności do otrzymania rękojmi wobec tych wszystkich, którzy działali przeciwko ustrojowi demokratycznemu w Polsce" - zauważył. Dodał jednak, że "pan prezydent nie wydaje się osobą, którą można by wezwać przed tę komisję". 

- Ten projekt nie eliminuje narzędzia szantażu i korupcji politycznej, które dajemy większości. W grę nie wchodzą pieniądze, ale konkretne interesy. Dlatego ta incjatywa ratunkowa nie zmienia zasadniczych wad tego projektu i ona nie sprawi, że komisja stanie się czymś pozytywny i akceptowalnym - podsumował prof. Piotrowski. 

Czytaj także: