Trzeba bojkotować komisję badającą rosyjskie wpływy, bo to jest wyłamywanie kręgosłupa demokracji na oczach medialnych - mówił w "Faktach po Faktach" w TVN24 szef klubu Lewicy Krzysztof Gawkowski i zapowiedział, że jego klub nie zgłosi kandydatów na członków komisji. Tak samo deklaruje Michał Kamiński, wicemarszałek Senatu (PSL-Koalicja Polska). - Jako też wspólny kandydat opozycji do Senatu mogę obiecać, w imieniu jak sądzę całej opozycji, że my z całą pewnością wpływy rosyjskie w Polsce wyjaśnimy - mówił.
Dyrektor Centrum Informacyjnego Sejmu Andrzej Grzegrzółka poinformował w piątek po południu, że marszałek Sejmu Elżbieta Witek wyznaczyła termin zgłaszania kandydatów do komisji badającej rosyjskie wpływy. Kluby zostały poinformowane, że mają czas do 29 sierpnia. Ustawa przyjęta w tej sprawie określana jest jako "lex Tusk".
Szef klubu Lewicy Krzysztof Gawkowski ocenił w "Faktach po Faktach" w TVN24, że "to jest czysta polityka". - To jest po pierwsze nielegalne ciało, które ma w sposób permanentnie wyborczy sprawdzać polityków, żeby po prostu okładać ich bejsbolami, po to, żeby kampania wyborcza PiS-u się kręciła - mówił.
Zapowiedział, że Lewica nikogo do tej komisji nie zgłosi. - A jeżeli ktoś zostanie z naszych przyjaciół lewicowych poproszony, żeby tam stanął, to my będziemy namawiali, żeby nie stanąć. Trzeba bojkotować tą komisję, bo to jest wyłamywanie kręgosłupa demokracji na oczach medialnych - powiedział Gawkowski.
Kamiński: z całą pewnością wpływy rosyjskie w Polsce wyjaśnimy
Michał Kamiński, wicemarszałek Senatu (PSL-Koalicja Polska) również mówił, że jego klub "nie wyśle tam swoich reprezentantów". - Natomiast jako też wspólny kandydat opozycji do Senatu mogę obiecać, w imieniu jak sądzę całej opozycji, że my z całą pewnością wpływy rosyjskie w Polsce wyjaśnimy - dodał.
- W Polsce trzeba wyjaśnić, jak to się stało, że byliśmy tak wielkim importerem węgla w latach poprzedzających moment wtargnięcia przez (Władimira) Putina na Ukrainę. Kiedy to pieniądze z Polski pomagały budować finansową potęgę armii rosyjskiej przed wojną, którą ta armia rozpętała. My musimy wyjaśnić i nikt z nas z opozycji przed tym wyjaśnianiem się nie uchyli, jak była możliwa afera z rakietą, jak była możliwa afera z białoruskimi śmigłowcami (...) jak było wreszcie możliwe to, że do Polski przyjeżdżali na kongresy partyjne politycy, których cały Zachód oskarżał to, że są ludźmi Putina - wymieniał.
- Jak przejmiemy władzę, to w państwie polskim od ścigania szpiegów będą służby, a politycy będą od tego, by się zajmować polityką. W państwie PiS-u jest odwrotnie. Służby zajmują się polityką, a politycy się zajmują szpiegowaniem - mówił Kamiński.
- Rzeczy opozycyjne się zgodziły już wiele miesięcy temu. Jeżeli powstanie komisja śledcza, parlamentarna i konstytucyjnie umocowana, taka, w której mamy prawo wierzyć, że nikt nie będzie skręcał jej prac i raport będzie uczciwy, to po pierwsze wszystko można tam wyjaśnić, ale po drugie najwięcej na sumieniu ma (Jarosław) Kaczyński i jego ekipa. To pan Macierewicz, to ministrowie rządu PiS-u, to w końcu pan sam Kaczyński i premier Morawiecki dopuścili do tego, że w Polsce wpływy rosyjskie są największe od lat. Nie zrobił tego nikt inny, to rząd tych panów do tego doprowadził - powiedział Gawkowski.
Kamiński: Terlecki przyznaje, że służby biorą udział w kampanii wyborczej
Politycy odnieśli się także do incydentu z policyjnym Black Hawkiem na pikniku pod Sarnową Górą oraz słów wicemarszałka Sejmu, szefa klubu PiS Ryszarda Terleckiego.
Wiceszef MSWiA Maciej Wąsik przyznał po incydencie w Polsat News, że pomógł ściągnąć śmigłowiec na piknik.
Terlecki mówił w piątek, że "to jest kampania także rządu, więc służby państwowe są jakby odpowiedzialne za to, jak rząd jest przyjmowany, traktowany i jaki ma wizerunek". - Więc myślę, że w sytuacji, gdy priorytetem jest bezpieczeństwo Polski i bezpieczeństwo obywateli, zarówno zewnętrzne, jak i wewnętrzne, tak samo wojsko jak i policja czy straże pożarne są istotnym elementem zabezpieczenia państwa i zabezpieczenia obywateli - ocenił polityk PiS.- Stąd myślę, że udział wojska czy służb w promocji tego, co robi rząd, jest ważny - dodał.
Kamiński powiedział, że "Terlecki tak naprawdę przyznaje w tym momencie, że służby biorą udział w kampanii wyborczej, czyli należałoby (kwotę - red.) za remont tego śmigłowca, a jak czytamy, to będzie 3 miliony zł, włączyć do budżetu kampanii wyborczej Prawa i Sprawiedliwości". - Koszt tego pikniku, na który tamten helikopter przyleciał, należy włączyć do budżetu wyborczego Prawa i Sprawiedliwości i wyjaśnić po prostu panu marszałkowi Terleckiemu, że promocja rządu w czasie kampanii wyborczej jest udziałem tego rządu w kampanii wyborczej - dodał.
Gawkowski: widać wyraźnie, że PiS chce ukręcić łeb całej tej sprawie
- Jeżeli mamy sytuację taką, że wicemarszałek, szef klubu PiS-u, opowiada o tym, że służby włączymy w kampanię i to jest normalne, do promocji czy jakkolwiek, to ja uważam, że trzeba się bać i pilnować demokracji - ocenił Gawkowski.
Dodał, że "traktuję tę wypowiedź tak, że PiS chwyci się brzytwy, a tą brzytwą mogą być służby, jeżeli będzie musiał utrzymać władzę".
- Widać wyraźnie, że dzisiaj Prawo i Sprawiedliwość chce ukręcić łeb całej tej sprawie i zamieść pod dywan - ocenił. Dodał, że nie można do tego dopuścić.
- Prawo i Sprawiedliwość przy takich sytuacjach, gdzie ktoś działa na telefon powinno dymisjonować. Minister Wąsik powinien być z rządu natychmiast wyrzucony. Złożyliśmy jako Lewica wniosek do prokuratury o ściganie tego. Bo i Wąsik jako wiceszef MSWiA, ale i generał (Jarosław) Szymczyk jako szef policji umoczyli w tym ręce. Ktoś musiał podpisać zgodę. Ktoś wysłał i podpisał plan lotu - ocenił szef klubu Lewicy.
- Kto się zgodził na to, żeby nad głowami ludzi leciał śmigłowiec? - pytał.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24