- Myślę, że ten wybór jest świetny. To jest wybór, który spowoduje, że bardzo odpowiednia osoba, osoba o odpowiednich kompetencjach będzie wynosiła sztandar SLD. Znosiła go ze sceny - tak wybór Leszka Millera na szefa klubu parlamentarnego SLD oceniła Anna Grodzka (Ruch Palikota). Ryszard Kalisz z kolei powtórzył, że różni się z byłym premierem w pomysłach na odnowienie Sojuszu, ale nie zamierza odchodzić z partii.
- Pamiętam doskonale kongres SLD na którym byłam delegatką, na którym pan Miller utrwalał swoją władzę w Sojuszu. Po tym kongresie zrezygnowałam z działalności społecznej i politycznej na dołach SLD. Właśnie to był przykład partii wodzowskiej - mówiła w "Faktach po Faktach" Grodzka, która została posłanką z Ruchu Palikota.
Jej zdaniem Leszek Miller nie zdoła wyciągnąć Sojuszu z kryzysu. - Ja nie wierzę w to, że nagle obudzi się wrażliwość społeczna w panu Leszku Millerze, taka, jakiej oczekiwałby elektorat lewicowy - stwierdziła Grodzka.
Różne koncepcje, ale odejścia nie będzie
Ryszard Kalisz, który był konkurentem Millera w wyborach na szefa klubu parlamentarnego przyznał, że jego pomysł na reorganizację SLD różni się od tego prezentowanego przez byłego premiera.
- Dzisiaj lewicowość jest tożsama z otwartością na człowieka z całą jego złożonością - mówił Kalisz, ale dodał, że mimo tych różnic, nie zamierza opuszczać Sojuszu. - Nigdzie nie przechodzę. Z Palikotem rozmawiałem i będę rozmawiał - podkreślił jednocześnie.
Kalisz mówił też, że nie podoba mu się sposób w jaki stworzona została partia Janusza Palikota. - To partia wodzowska. Ma nawet nazwisko lidera w nazwie - żartował poseł.
- Nie podzielam Rysiu twojego zdania. To może tak wyglądać, ale tak nie jest. Ja czuję się zupełnie swobodnie ze swoimi poglądami w Ruchu Palikota - odparła Grodzka.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24