- To się w ogóle kupy nie trzyma - mówił o zarzutach szef Samoobrony tuż po wyjściu z łódzkiej prokuratury. Były wicepremier odpowie za "czerpanie korzyści osobistych o charakterze seksualnym" od Anety Krawczyk i nakłaniania do czynności seksualnej działaczki młodzieżówki Samoobrony.
Lepper mógł opuścić prokuraturę, ale musi w ciągu czterech dni wpłacić 50 tys. zł. poręczenia. - Uznaliśmy, że adekwatne do potrzeb, będzie zastosowanie takiego środka zapobiegawczego – tłumaczy rzecznik łódzkiej prokuratury Krzysztof Kopania. Adwokaci podejrzanego zapowiedzieli odwołanie od tej decyzji. Lepper: trzeba skończyć z chocholim tańcem
Łódzcy śledczy przesłuchiwali Leppera ponad dwie godziny. - Jestem niewinny, nie ma ani jednego świadka - zapewniał po przesłuchaniu szef Samoobrony. Wiarygodność Anety Krawczyk ocenił jako "żadną". - Ona nawet nie potrafi wskazać ojca swojego dziecka, a uchodzi za wiarygodną - żalił się Lepper. Zapewniał, że sam zgłosił się do prokuratury, żeby "skończyć ten chocholi taniec" - To jest karygodne, chcę być jak najszybciej osądzony - apelował.
Prokuratura: Lepper nie chciał odpowiadać na pytania
Prokuratura zdecydowała o postawieniu byłemu wicepremierowi dwóch zarzutów. Lepper miał w latach 2001-2002 kilkakrotnie żądać i przyjmować od Anety Krawczyk "wspólnie i w porozumieniu z posłem Stanisławem Łyżwińskim, w związku z pełnioną przez niego funkcją publiczną, korzyści osobistych o charakterze seksualnym, przy jednoczesnym wykorzystaniu stosunku zależności kobiety w ramach struktury Samoobrony". Według śledczych, łączyło się to ze zgodą na zatrudnienie kobiety w biurze poselskim Łyżwińskiego. Drugi zarzut dotyczy usiłowania – również wspólnie i porozumieniu z Łyżwińskim - doprowadzenia w 2002 roku innej kobiety związanej z Samoobroną do obcowania płciowego. Według nieoficjalnych informacji, chodzi o szefową młodzieżówki partii w Lublinie. Za te przestępstwa liderowi Samoobrony grozi do 8 lat więzienia. Pytany o wyjaśnienia szefa Samoobrony rzecznik łódzkiej prokuratury przyznał, że były "mało obszerne". - Odmawiał odpowiedzi na pytania śledczych - dodał Krzysztof Kopania.
Maksymiuk: byłem z przewodniczącym dzień i noc
Szef Samoobrony pojawił się w łódzkiej prokuraturze z kilkunastominutowym opóźnieniem, po godz. 10 rano. Pod siedzibę prokuratora podjechały trzy samochody. Lepperowi towarzyszył były poseł Janusz Maksymiuk i oskarżony w seksaferze działacz Samoobrony Jacek Popecki. W jednym aucie z byłym wicepremierem przyjechał mecenas Wiesław Żurawski - ten sam adwokat, który broni Stanisława Łyżwińskiego. Pod prokuraturą była też żona oskarżonego byłego już posła.
Jak podał tygodnik "Newsweek" w śledztwie dotyczącym seksafery Andrzeja Leppera obciążyły co najmniej trzy kobiety. To właśnie na podstawie ich zeznań lider Samoobrony miał w usłyszeć zarzuty. - W aktach znajdują się zeznania dotyczące wspólnych imprez Leppera i Stanisława Łyżwińskiego, podczas których wymuszali seks od działaczek Samoobrony - opowiada jedna z osób, która poznała szczegóły śledztwa.
O wymuszaniu usług seksualnych przez Leppera mówiła w śledztwie główna bohaterka seksafery - Aneta Krawczyk. Opowiadała m.in. o imprezach w hotelu poselskim. Podobne zeznania złożyła koleżanka Anety Krawczyk, która - według informacji "Newsweeka" - mieszka w tej chwili w Londynie.
Trzecią osobą, która obciążyła Leppera jest Agnieszka Kowal, była szefowa ogólnopolskiej młodzieżówki Samoobrony. W wywiadzie dla Gazety Wyborczej mówiła ona, że Lepper wiedział o działaniach Łyżwińskiego, który molestował działaczki.
Wizyty kobiet u Leppera potwierdzili przedstawiciele Straży Marszałkowskiej.
Źródło: "Newsweek"
Źródło zdjęcia głównego: TVN24