- Chcemy wszystkim głodującym podziękować za trud. Za to, że podjęli się tego protestu - oznajmili lekarze rezydenci podczas poniedziałkowej konferencji prasowej, ogłaszając zakończenie głodówki. Jednocześnie zapowiedzieli, że protest będzie kontynuowany, ale w innej formie. Minister zdrowia Konstanty Radziwiłł "z zadowoleniem" przyjął decyzję lekarzy.
- W trakcie 29 dni [protestu głodowego] minister zdrowia spotkał się dwa razy, pani premier Beata Szydło poświęciła nam pół godziny - wyjaśniał jeden z protestujących lekarzy, Jarosław Biliński - Odbyły się łącznie cztery spotkania mediacyjne, na żadnym ze spotkań nie było osoby władnej, która mogłaby zakończyć protest - wskazywał.
"Szkalowani, obrażani, upokarzani"
- W trakcie trwania tego protestu głodowego w ostatnim miesiącu rząd próbował nas podzielić, przekupić, zastraszyć. Byliśmy szkalowani, obrażani i upokarzani - wymieniał Biliński.
Dodał, że "idee, które przyświecały temu protestowi, próbowano ściągnąć na margines".
- Mówiono, że ten protest jest tylko o podwyżki, mówiono, że jest sterowany politycznie. My mówiliśmy i mówimy temu stanowcze "nie" - podkreślił.
Lekarze przestają traktować pacjentów "jak cyfry"
Dodał też, że "protest nigdy nie był przeciwko komuś, nie był przeciwko władzy, był o coś. - O realne skokowe zwiększenie nakładów na ochronę zdrowia do 6,8 proc. PKB w trzy lata - wskazywał.
- Ze względu na ignorancję i arogancję władzy, na to że umniejszono temu krzykowi i wołaniu o pomoc, postanowiliśmy w dniu dzisiejszym zakończyć protest głodowy. Kończymy tę formę protestu, ale nie kończymy walki o idee - powiedział Biliński. Dodał, że lekarze od dzisiaj przestają pracować dużą ilość godzin i nie będą traktować "pacjentów jak cyfry".
Koniec z "łataniem dziur systemowych"
Lekarze wyjaśnili, że przechodzą do nowej formy protestu i zaczynają wypowiadać klauzule opt-out, czyli formę zatrudnienia dotyczącą lekarzy i diagnostów laboratoryjnych, polegającą na wyrażeniu zgody na pracę w ponadwymiarowych godzinach i w wielu placówkach ochrony zdrowia.
Rezydenci zapowiadają, że chcą w ten sposób skończyć z "łataniem dziur systemowych i z pracą niebotyczną liczbę godzin". - Od stycznia rezygnujemy z dodatkowych prac, dodatkowego zatrudnienia - ogłosili. - Przestajemy pracować po 400-500 godzin miesięcznie. (...) Rząd nie zmusi nas więcej do tego, aby firmować naszym nazwiskiem, naszymi profesjami, aby doprowadzać do tego, że pacjenci nie są leczeni z należytą uwagą.
Zgodnie z deklaracją rezydentów pierwsze klauzule mają zostać wypowiedziane już dziś, co - biorąc pod uwagę okres wypowiedzenia - sprawi, że problemy z obstawą dyżurów pojawią się już na przełomie roku.
Minister "zadowolony"
- Jako Porozumienie Zawodów Medycznych zostaliśmy włączeni do Rady Dialogu Społecznego z prawem głosu, to znaczy głos nasz, głos medyków, jest tam zauważony, będzie mógł być liczony w procesie decyzyjnym - powiedział Biliński.
Wskazał jednocześnie, że "dotychczasowa historia pokazuje, że dwanaście uchwał podjętych przez Radę Dialogu Społecznego nie weszło w życie". - Rząd bagatelizuje ten dialog. (…) Dlatego apelujemy o realne podjęcie dialogu, być może o okrągły stół, być może o włączenie się pana prezydenta, aby ochrona zdrowia naprawdę była priorytetem - dodał.
- Z zadowoleniem przyjmujemy decyzję o zakończeniu protestu głodowego - oświadczył minister zdrowia Konstanty Radziwiłł. - Postulaty rezydentów są już zrealizowane bądź są w trakcie realizacji. Pracuje zespół, w którym analizujemy, co jeszcze można zaproponować ponad to, co jest z powodzeniem realizowane - wskazał szef resortu.
- Bardzo cieszę się, że protest rezydentów w tej formie zakończył się. (...) To bardzo dobry ruch ze strony rezydentów; ze strony lekarzy, którzy rozpoczynają swoją drogę zawodową. Jestem przekonany, że ta decyzja otwiera pole do dalszych rozmów i dalszego dialogu – powiedział dziennikarzom marszałek Senatu Stanisław Karczewski. - Będziemy rozmawiać, będziemy prowadzić debatę. Jesteśmy otwarci i gotowi do każdej rozmowy – dodał. Pytany, czy żałuje słów, że powinno się pracować nie tylko dla pieniędzy, ale także dla idei, Karczewski powiedział, że Ci, którzy krytykują jego słowa, niedokładnie się z nimi zapoznali. - Ja powtórzę, że ważne są pieniądze, ale ważna jest też idea, ważniejsze są idee niż pieniądze. Ja się podpisuję pod tymi słowami i nie wycofuję się - powiedział. - Zawód lekarza jest pięknym zawodem, nie ma ceny za uratowanie życia (...). Idea pomocy, idea wspierania, idea leczenia jest zdecydowanie ważniejsza niż pieniądze - dodał.
Protest jest sukcesem?
- Ten protest jest sukcesem - ocenił Biliński. - To starsi lekarze mówią, pracownicy z doświadczeniem, którzy pracują w zawodach medycznych - wskazywał, dodając, że nadrobiliśmy 28-30 lat tego, że jest jedność zarówno wśród zawodów medycznych. Jak stwierdził, sukcesem jest również to, że "pacjenci dowiedzieli się o ochronie zdrowia więcej niż przez ostatnie 20 lat".
- I to jest sukces, to jest niewątpliwy sukces, który ostatecznie doprowadzi nas do zwycięstwa - ocenił. Dodał jednak, że wśród tych sukcesów zabrakło porozumienia z rządem. Jak dodał, zmianę formy protestu wybrano na prośbę samych pacjentów.
- Pacjenci ze łzami w oczach mówili: "Dziękujemy wam za to, co robicie, ale odejdźcie, wyjeździe za granicę, postawcie służbę zdrowia w stanie alarmowym. Tylko to zmieni cokolwiek w naszej ochronie zdrowia" - mówił Biliński.
6 procent PKB na służbę zdrowia
Rezydenci - którzy protestowali od 2 października - domagali się wzrostu nakładów na ochronę zdrowia w szybszym tempie, niż proponuje rząd. Chcieli także powołania zespołu, który zająłby się analizą i renegocjacją zapisów ustawy regulującej minimalne wynagrodzenia pracowników ochrony zdrowia oraz podwyższenia swoich wynagrodzeń do 1,05 średniej krajowej.
Rząd przyjął projekt autorstwa Ministerstwa Zdrowia stopniowo zwiększający nakłady na ochronę zdrowia do 6 procent PKB w 2025 roku. W 2018 roku na ochronę zdrowia będzie przeznaczone 4,67 procent PKB, a rok później 4,86 procent. Nakłady na ten cel będą wzrastać w kolejnych latach - w 2020 roku do poziomu 5,03 procent, w 2021 roku do 5,22 procent, w 2022 roku do 5,41 procent, w 2023 roku do 5,6 procent, a w 2024 do 5,8 procent.
Docelowy poziom finansowania, którego domagali się głosujący lekarze rezydenci, czyli 6 procent PKB, miałby zostać osiągnięty w 2025 roku.
Projekt ustawy przygotowany przez Porozumienie Zawodów Medycznych skupiające kilkanaście zawiązków zawodowych przewiduje, że docelowo na finansowanie ochrony zdrowia przeznaczane byłoby corocznie nie mniej niż 6,8 procent PKB z roku poprzedniego. Zastrzeżono, że w 2018 roku na ten cel powinno być przeznaczone nie mniej niż 5,2 procent PKB, w 2019 - 5,7 procent, a w 2020 roku - 6,2 procent.
Autor: MKK//now / Źródło: TVN24, PAP