- Gdyby do mnie trafiła taka pacjentka, to wziąłbym receptę, sam pojechał do lekarza i starałbym się spowodować, żeby ta pieczątka znikła - powiedział w TVN24 prezes Naczelnej Rady Aptekarskiej dr Grzegorz Kucharewicz, komentując przypadek pani Grażyny z Olsztyna. Chorej na raka kobiecie kilka aptek odmówiło sprzedaży leku z refundacją. Zamiast 3 zł musiałaby ona zapłacić ponad 3 tys. zł. Źródłem problemu okazała się pieczątka o treści "Refundacja do decyzji NFZ".
- To jest bardzo drogi lek, dla pacjenta bez zniżki niewyobrażalny - powiedział Kucharewicz. I dodał, że z danych NRA wynika, że "większość aptek podpisała umowy z NFZ i ma możliwość sprzedaży leków refundowanych od 1 stycznia".
Też mamy obawy
Prezes NRA podkreślił, że coraz więcej aptek realizuje recepty z pieczątką, ale jednak aptekarze boją się konsekwencji. - Coraz więcej aptek wydaje leki pomimo tej pieczątki. Nasze obawy wynikają z tego, że ta pieczątka jest nielegalna. Lekarze stawiając pieczątkę też muszą sobie zdawać sprawę, że jest ona niezgodna z rozporządzeniem. W tej sytuacji my też ryzykujemy i możemy zostać pociągnięci do konsekwencji - powiedział Kucharewicz.
Zaznaczył, że na początku aptekarze też mieli podjąć protest, "ale po wizycie pana ministra i po szeregu deklaracji" zawiesili protest. - Lekarze poszli o krok dalej. My nie wierzyliśmy, że aż do tego stopnia mogą się posunąć niektórzy lekarze i będą bezwzględnie stawiali pieczątki - podkreślił szef NRA.
Trzeba zmian
Kucharewicz powiedział, że aptekarzom też nie podobają się "niektóre elementy ustawy", ale jego zdaniem wiele niejasności można jeszcze poprawić. - Jest to pierwsza próba porządkowania rynku leków w Polsce. Teraz trzeba dużego spokoju, żeby tę ustawę wprowadzić w normalnej atmosferze. Oczekujemy też współpracy, NFZ powinien w tym pierwszym okresie łagodniej podejść jeśli chodzi o kontrole ws. refundacji - stwierdził Kucharewicz.
I zapewnił, że Naczelna Rada Aptekarska liczy na konkretne rozmowy z ministrem zdrowia podczas dzisiejszego spotkania. W rozmowach z Bartoszem Arłukowiczem będą także uczestniczyć przedstawiciele Naczelnej Rady Lekarskiej. Z kolei przed południem z lekarzami z Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy i Porozumienia Zielonogórskiego spotka się premier Donald Tusk. Lekarze skupieni w tych organizacjach już wcześniej domagali się rozmów z premierem w sprawie fatalnych - ich zdaniem - przepisów refundacyjnych.
Protestują, chorzy płacą więcej
Od początku roku lekarze z OZZL i PZ - w proteście przeciwko przepisom refundacyjnym, które ich zdaniem są zbyt restrykcyjne i nakładają na medyków biurokratyczne obowiązki - nie określają na receptach poziomu refundacji leku i stawiają pieczątkę: "Refundacja leku do decyzji NFZ". W najbliższych dniach także NRL ma podjąć decyzję w sprawie protestu pieczątkowego. Uzależnia ją m.in. od środowych rozmów w resorcie zdrowia.
Także lekarze z Porozumienia Zielonogórskiego zapowiadają, że jeśli rząd nie zadeklaruje w środę zmian w ustawie refundacyjnej, nie przerwą swojego protestu i dalej będą odsyłać pacjentów z pieczątką na recepcie "Refundacja leku do decyzji NFZ". Z powodu tzw. protestu pieczątkowego część pacjentów ma problem z kupnem leków. Mimo, że przysługują im zniżki, muszą płacić więcej - nawet 100 procent wartości leku.
Tylko do wtorkowego wieczoru do Rzecznika Praw Pacjenta wpłynęło ponad 500 skarg w związku z problemami przy realizacji recept.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24