Bez Lecha Jarosław "jest najnormalniej pogubiony" - Gdyby nie był działaczem partyjnym, to - w takiej sytuacji zapewne pracownik naukowy Uniwersytetu Warszawskiego - głosowałby na PO. Zapewne z poczuciem, że nie jest to idealna formacja, ale to są jednak cywilizowani ludzi, a dookoła nich są albo postkomuniści, albo wariaci - mówi w książce pt. "Koniec PiS-u" Michał Kamiński były minister i bliski współpracownik prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Książka od dziś jest w sprzedaży.
Kamiński otwarcie przyznaje w niej, że"prezydent zbyt wiele podporządkowywał interesom brata" i dlatego "zapłacił wielką cenę za jego publiczną aktywność". Z kolei Jarosław w jego oczach to "sprawny gracz polityczny, ale też człowiek "zakompleksiony i chybotliwy".
Jarosław jest bardzo mocny intelektualnie, ale on nigdy nie dominował. (...) Jarosław jest wielkim graczem, (...) ale w ostatnich latach wielkie koncepty budował nie on, ale Lech. Michał Kamiński
Pod prąd
W ponad dwustustronnicowej książce europoseł obala wiele tez dotąd publicznie znanych i powtarzanych, ocenia swoich partyjnych kolegów i opowiada o życiu prywatnym. Przekonuje, że z polityki odchodzić nie chce.
Jarosław Kaczyński chwilami wydaje się tutaj inny, niż ten którego znamy. Inaczej prezentuje się też jego brat. Trudno ocenić - lepiej czy gorzej. Opowieść Kamińskiego jest o tyle ciekawa i wiarygodna, że był on blisko większości wydarzeń, o których wspomina. Z Lechem Kaczyńskim - jak sam przyznaje - na "ty" był od 2006 roku. Z Jarosławem nie, bo "byłoby mu trudno".
Słabość gracza
O Jarosławie Kamiński mówi dużo i różnie. - Po śmierci Lecha stracił najważniejszy dla siebie punkt odniesienia. (..) Był (Lech - red.) kotwicą, która chroniła Jarosława przed odpłynięciem zbyt daleko, gdy ten miewał takie tendencje - przekonuje Kamiński.
Jarosław był szefem, a Lech "meldował wykonanie zadania"? - Nonsens, to jeden wielki mit. Owszem Jarosław jest bardzo mocny intelektualnie, ale on nigdy nie dominował. (...) Jarosław jest wielkim graczem, (...) ale w ostatnich latach wielkie koncepty budował nie on, ale Lech - z przekonaniem wyznaje Kamiński. W jego ocenie bez Lecha Jarosław "jest najnormalniej pogubiony".
Bez poglądów, głosowałby na PO
Choć był blisko obydwu braci, określenie poglądów politycznych Jarosława to dla Kamińskiego problem. Czy w ogóle je ma? - Powiem szczerze, że nie wiem. Myślę, że ich nie ma. (...) Kaczyński ma wizerunek faceta o żelaznej woli i poglądach, ale zawsze był chybotliwy i podatny na opinie innych - ocenia.
Stawia nawet śmiałą tezę: - Nie pomylę się, jeśli powiem, że gdyby nie był działaczem partyjnym, to Jarosław Kaczyński - w takiej sytuacji zapewne pracownik naukowy Uniwersytetu Warszawskiego - głosowałby na PO. Zapewne z poczuciem, że nie jest to idealna formacja, ale to są jednak cywilizowani ludzie, a dookoła nich są albo postkomuniści, albo wariaci - wyznaje Kamiński.
Rydzyk i donosy
PiS będzie się powoli zwijał, zostanie niewielkim, choć być może stabilnym poparciem. A Jarosław będzie trwał Kamiński
Europoseł mówi twardo - Kaczyński z polityki nie odejdzie. - Nigdy, bo nie ma życia prywatnego. PiS będzie się powoli zwijał, zostanie z niewielkim, choć być może stabilnym poparciem. A Jarosław będzie trwał - podkreśla Kamiński.
Jego zdaniem szef PiS lubi donosy. - Ludzie do niego przychodzili, ponieważ wiedzieli, że uwielbia słuchać donosów. To nie były ważne informacje, ale małe donosy w rodzaju: ma kochankę, kradnie, jest byłym ubekiem, tylko nie ma na to papierów - mówi Andrzejowi Morozowskiemu.
Nie lubi jednak ojca Tadeusza Rydzyka. - Kaczyński przez lata go nie znosił. Pytany o Rydzyka Jarosław robił też swoją minę "wiem, ale nie mogę wszystkiego powiedzieć" i z ironicznym uśmiechem mówił, że to nie przypadek, że jego nadajniki są na Uralu - ocenia Kamiński. Zaraz jednak dodaje: - W pewnym momencie zrozumieliśmy, że Rydzyk jest nam potrzebny (...) Poszliśmy więc do prezesa, żeby się dogadać z Rydzykiem - wspomina europoseł. I tak "zimny deal zmieniał się w gorące poparcie".
Jarosław Kaczyński prywatnie? - Jest ciepły i sympatyczny. Trochę słucha muzyki. Chyba dużo czyta. O jedzeniu rzadko mówi (...) nie jest kulinarnym sybarytą. Kiedyś lubił piwo, ale pił mało, potem lekarze odradzili mu je jako zbyt tuczące, więc pije wino.(...) Nie ma co udawać, że Jarosław ma życie prywatne, a w nim jakieś silne pasje - wyznaje Kamiński.
"Największy prezydent"
Jeśli Jarosław jest politycznym graczem, to Lech - w ocenie Kamińskiego - był strategiem, który "nie chciał i nie mógł zdystansować się od partii, na czele której stał brat bliźniak". Więc gdyby szefem PiS był Kazimierz Marcinkiewicz, "to Lech zostałby największym polskim prezydentem". - Byłby jeszcze lepszą wersją Kwaśniewskiego, prezydentem wszystkich Polaków - przekonuje Kamiński.
- Lech wiedział, że aktywność Jarosława ciągnie go na dno, ale nie był w stanie zdobyć się na gest odcięcia od brata. Jarosław też to wiedział - mówi europoseł.
Lech wiedział, że aktywność Jarosława ciągnie go na dno, ale nie był w stanie zdobyć się na gest odcięcia od brata. Jarosław też to wiedział Kamiński
Było ciężko
Kamiński wspomina o prezydenckiej kampanii wyborczej, zwycięstwie i pracy w Kancelarii Prezydenta. Przyznaje, że na początku lekko nie było. Tak jemu, jak i prezydentowi. - Mam wrażenie, że prezydentowi Kaczyńskiemu brakowało normalnego życia. Lech, zanim został prezydentem, lubił życie towarzyskie, lubił wyjść do restauracji - ocenia.
Zdaniem Kamińskiego Kaczyński "nie był abstynentem" ale "picie nie było żadnym problemem". - Były momenty, kiedy towarzysko pił alkohol i były momenty, kiedy odmawiał - przekonuje europoseł. Stwierdza też, że podczas pamiętnego spotkania Tusk-Kaczyński w marcu 2008 r. na Helu (panowie szukali kompromisu ws. traktatu lizbońskiego) "poszło pięć win". - Na trzech, bo ja też uczestniczyłem w tej rozmowie.(...) Sporo, ale taka historia zdarzyła się tylko raz - zapewnia Kamiński.
Wawel to dobry pomysł
O katastrofie smoleńskiej Kamiński dowiedział się w Hongkongu, gdzie przebywał z żoną. Jak mówi - od razu wsiadł w samolot i wrócił. - Pojechaliśmy do Pałacu Prezydenckiego i Adam (Bielan - red.) mi mówi, że jest pomysł Pawła Kowala, żeby pochować prezydenta na Wawelu. Pomysł poparłem i wszystkich do tego przekonywałem - podkreśla Kamiński. - Jarosław się wahał. On chciał mieć blisko grób brata - mówi europoseł.
- Do dziś uważam, że to był dobry pomysł i Lech Kaczyński zasłużył na to - zaznaczył Kamiński.
Źródło: tvn24.pl