Ile potrzeba czasu na remont trasy kolejowej Poznań-Warszawa? Już wiemy, że pięć lat nie wystarczyło. Modernizacja, która miała się zakończyć w 2020 roku potrwa jeszcze przynajmniej kilkanaście miesięcy. Co potem? Pociągi dalekobieżne pojadą kilka minut szybciej - kolejarze widzą jeszcze inne plusy. Materiał magazynu "Polska i Świat".
Pociąg trasę z Poznania do Warszawy miał pokonać w trzy godziny – pokonał w sześć. Tak duże opóźnienia nie są na porządku dziennym, ale podróż koleją między Poznaniem a stolicą to od pięciu lat i tak wielka wyprawa.
Pięć lat mija od rozpoczęcia modernizacji trasy między Swarzędzem a Sochaczewem. Remont na całym odcinku miał się zakończyć już prawie dwa lata temu. Pociągi dalej nie mogą się w pełni rozpędzić, dalej jeżdżą objazdem przez Skierniewice.
Skutki remontu odczuwają pasażerowie kursujący nie tylko na trasie Poznań-Warszawa. Ekspert ds. infrastruktury kolejowej Piotr Malepszak zwrócił uwagę, że czas przejazdu ze Szczecina wydłużył się do ponad siedmiu godzin, a przed modernizacją trwał niespełna pięć godzin.
- Modernizacja trasy Poznań-Warszawa jest tylko jednym z dowodów na to, że rząd PiS nie radzi sobie z inwestycjami w infrastrukturę - uważa Franciszek Sterczewski, poseł Koalicji Obywatelskiej z Poznania.
Inwestycja pochłonie dwa miliardy złotych
Skąd tak duży poślizg? Kolejarze tłumaczą, że podczas remontu wschodniego odcinka trasy okazało się, że trzeba zrobić więcej niż planowano. - Prace były związane z dodatkowymi, niezidentyfikowanymi wcześniej kolizjami, na które wykonawca się natknął podczas prowadzonych prac - odpowiada Karol Jakubowski z PKP Polskie Linie Kolejowe.
Inwestycja pochłonie ponad dwa miliardy złotych. Efekt? Pociągi dalekobieżne pojadą szybciej, o kilka minut. - To jest żadna różnica dla pasażerów i pasażerek. To jest absurd i to jest objaw po prostu złego zarządzania PKP PLK – ocenia Franciszek Sterczewski.
- Pięć lat ciężkiej pracy po to, żeby zyskać pięć minut, to nie jest rekord europejski - krytykuje dr Jakub Majewski z Fundacji ProKolej. - Ta trasa była w relatywnie dobrym stanie. Trzeba było poprawić tam stan kilku dużych stacji, ale nie trzeba było wywracać wszystkiego do góry nogami, wprowadzać objazdów, obiecywać gruszki na wierzbie - dodaje.
Czy ten remont był w ogóle potrzebny?
Trasa w latach 90. przeszła gruntowaną modernizację, ale nie wyremontowano wszystkich torów. - Potrzebowaliśmy zmodernizować stację Kutno, potrzebowaliśmy na tej trasie wyremontować stację Konin, ale absolutnie nie było potrzeby wymieniać torów między tymi stacjami, bo te tory miały 20 lat i swobodnie mogły posłużyć 20 lat - ocenia Piotr Malepszak.
Karol Jakubowski przekonuje, że "były fragmenty, gdzie było trzeba wzmocnić to, co znajdowało się pod torem". - Należało wcześniej zdjąć tor, który był w dobrym stanie, ale to, co znajdowało się pod nim, należało przebudować - wyjaśnia.
Oprócz torów, kolejarze wymieniają perony, system sterowania ruchem i budują wiadukty. Po trasie ma pojechać więcej pociągów niż przed remontem. - Z punktu widzenia pasażera, gdy wsiądzie do pociągu w 2023 roku i wtedy mam nadzieję będzie ten finalny efekt, on nie zauważy różnicy - podsumowuje Piotr Malepszak.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock