Nie wszyscy Polacy cieszą się z EURO 2012. Mimo, że są fanami piłki nożnej, organizacja jednej z największych imprez w sportowym kalendarzu wcale nie jest dla nich powodem dla zadowolenia. Bo to, co większości z nas ma przynieść wiele radości i piłkarskich emocji, kupcom ze Stadionu X-lecia PRL może odebrać pracę.
- Jeżeli przyłożony nam zostanie nóż do gardła to pokażemy, na co nas stać - mówi Marek Borkowski z Polskiego Klubu Gospodarczego. - Nie mamy zamiaru się stąd wynosić. Jeśli będzie trzeba - wyjdziemy na ulice. Górnicy potrafili, my też - zapowiada. Potrzebę wybudowania stadionu jednak rozumie i chciałby, żeby Centralny Ośrodek Sportu dotrzymał umowy sprzed roku. Według niej, kupcy otrzymaliby halę w obrębie stadionu i pomagaliby go utrzymać. - Wilk syty i owca cała - konkluduje.
Na miejscu obiektu zbudowanego w latach 50., obecnie zwanego Jarmarkiem Europa, ma powstać Stadion Narodowy. Obiekt flagowy, miejsce inauguracji mistrzostw. Na nim zmierzą się drużyny walczące o ścisły finał, rozgrywany w Kijowie. Trybuny mają pomieścić 63 tys. kibiców. Budowa stadionu ma ruszyć jeszcze w tym roku. I tutaj zaczynają się problemy z obecnymi rezydentami terenu - tysiącami handlujących tam kupców.
- Przez rok zostaniemy tu na podstawie umowy pomostowej z Centralnym Ośrodkiem Sportu - mówi Lucyna Kwiatek z Kupieckiego Stowarzyszenia "Stadion". Po chwili jednak dodaje: - Ale co dalej - nie wiemy. Jej zdaniem, kupcy część handlu mogliby przenieść na tereny PKP przy dworcu Warszawa Wschodnia. Miałaby tam powstać hala, w której odbywałby się handel hurtowy.
Do Mistrzostw Europy w Polsce jeszcze pięć lat. Przez najbliższy rok, kupcy pozostaną na dotychczasowym miejscu. Potem, ruszy budowa Stadionu Narodowego i handlarze będą musieli się wynieść. Gdzie? - okaże się w w ciągu następnych czterech. Po więcej informacji, zapraszamy do TVN24 - 17:10 Prosto z Polski.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24