Jakiś odłam władzy w Rosji jest odpowiedzialny za zabójstwo opozycjonisty Borysa Niemcowa - stwierdził w "Faktach po Faktach" Jan Lityński, doradca prezydenta. Jego zdaniem nigdy nie poznamy prawdziwych zleceniodawców zbrodni. Z kolei były ambasador Polski w Rosji Stanisław Ciosek podejrzewa, że sam Kreml nie zna ani motywu zastrzelenia Niemcowa, ani sprawców. Obaj goście programu stwierdzili, że śmierć Niemcowa przypomina im zabójstwo ks. Jerzego Popiełuszki.
- Argument (władz - red.), że Niemcow nie był zagrożeniem dla Kremla, jest bałamutny. Opozycjonistów nie zabija się dlatego, że są zagrożeniem, tylko dlatego, że denerwują - stwierdził Jan Lityński. Jego zdaniem Niemcow był „zbyt głośny i zbyt denerwujący dla pewnych kręgów władzy”.
Według Lityńskiego prawdopodobnie nigdy nie dowiemy się, kto zlecił zabójstwo. - Natomiast wszystkie okoliczności wskazują na to, że jakiś odłam władzy musiał w tym brać udział - podkreślił doradca prezydenta. Dodał jednak, że wcale nie sugeruje, że stoi za tym „sama wierchuszka Kremla”.
Oświadczył, że widzi podobieństwo śmierci Niemcowa do zabicia ks. Jerzego Popiełuszki.
Niemcow jak Popiełuszko
Z porównaniem zgodził się Stanisław Ciosek. - Ja też miałem skojarzenie z Popiełuszką. Chodziło o rozwalenie kursu zbliżenia się i ugody narodowej. Chodziło o to, żeby zniszczyć - wyjaśnił.
Były ambasador w Moskwie oświadczył, że zabójstwo Niemcowa miało podtekst polityczny. Podkreślił także, że tzw. trop kaukaski nie znaczy wcale, że mocodawcami byli np. Czeczeni. - Podejrzewam, że jeśli (zleceniodawcy byli - red.) w Moskwie, to były to kręgi, którym nie zależy na złagodzeniu kursu Putina, a odwrotnie: pójść na Ukrainę, do Kijowa, dalej pokazać siłę - wyjaśnił. - Uważam, że mroczne siły za tym stoją.
Ocenił, że zleceniodawcą raczej nie był Putin, bo jemu śmierć Niemcowa nie była do niczego potrzebna.
Autor: pk//rzw / Źródło: tvn24