- Wybory w USA to loteria, ale stawiałbym na wygraną Hillary Clinton - mówił w "Faktach po Faktach" w TVN24 prof. Szewach Weiss, były ambasador Izraela w Polsce. - W ostatnim tygodniu Donald Trump dużo odrobił w sondażach, szczególnie w wahających się stanach, które zdecydują, kto wygra - powiedział z kolei Marcin Bosacki, były ambasador RP w Kanadzie.
Oglądaj specjalny program "Ameryka Wybiera" w TVN24 i TVN24 BiS. Wszystkie najważniejsze i najciekawsze informacje zza Atlantyku znajdziesz też w serwisie wyborczym tvn24.pl.
Zdaniem prof. Szewacha Weissa nie da się jednoznacznie odpowiedzieć na pytanie, kto wygra wybory i jakie będą tego konsekwencje.
- Pięć możliwości: jeden - Donald Trump wygra wybory spokojnie i transformacja będzie spokojna. Druga możliwość, że Hillary (Clinton - red.) wygra i będzie święty spokój. Trzecia możliwość, że wygra Hillary (Clinton - red.), mając większość elektorów, ale mniejszość narodu, wtedy Trump będzie bardzo niespokojny. Potem jest możliwość odwrotna. Jest możliwość też, że będzie jakiś kryzys i nikt nie będzie mógł zdobyć w pierwszej turze 270 elektorów. System jest bardzo skomplikowany, to loteria i nie wolno być prorokiem - podkreślił były przewodniczący Knesetu.
Jak dodał, wybory w USA to "najciekawsze kasyno na świecie, loteria".
Dopytywany, na zwycięstwo którego kandydata by postawił, Weiss odpowiedział: "Mam tyle zdjęć z panią Hillary Clinton, że postawiłbym na nią". Jak dodał, najchętniej zagłosowałby na Michelle Obamę. - To jest możliwe? Poczekam cztery lata - zażartował.
Trump dogania Clinton
Marcin Bosacki, były ambasador RPi w Kanadzie, powiedział natomiast, że wygrana kandydatki demokratów nie jest przesądzona. - Tydzień temu, może 10 dni temu, bylibyśmy dużo bardziej pewni, że Hillary Clinton ma ogromne szanse na zwycięstwo. Przez ostatni tydzień trochę ten trend się odwraca - mówił. - Generalnie Trump nadgonił sporo w sondażach amerykańskich, a jeszcze więcej wśród "stanów bitewnych" (wahających się - red.), czyli na Florydzie, w Ohio, w Północnej Karolinie, w New Hampshire, tam, gdzie się rozstrzygną de facto te wybory. On prowadzi albo jest tuż za panią Clinton - dodał.
Jak podkreślił Bosacki, wierzy mimo to w pewną "zachowawczość" i niechęć Amerykanów do eksperymentów. Dlatego ostatecznie wygra kandydatka demokratów.
Wybory w USA
Goście "Faktów po Faktach" zostali zapytani, jak ewentualna wygrana Donalda Trumpa wpłynie na losy Stanów Zjednoczonych i całego świata.
Prof. Szewach Weiss powiedział, iż ogromna dynamika w polityce międzynarodowej powoduje, że na to pytanie również nie da się jednoznacznie odpowiedzieć. Jak dodał, bardzo ważne jest to, jak będzie wyglądała polityka zagraniczna Chin i Rosji.
Zgodził się z nim Bosacki. - Te wybory w dużej mierze mogą zdecydować o przyszłości Zachodu - ocenił. Jak dodał, obecnie trwa proces "degradacji Zachodu", który może zatrzymać wygrana Hillary Clinton. Wygrana Trumpa i jego "fascynacje dyktatorami", jak mówił, może natomiast proces degradacji pogłębić.
- Obawiam się, że prezydentura Trumpa przyniosłaby dezintegrację siły Ameryki i tym samym niebezpieczeństwo dla naszej części świata - podkreślił Bosacki.
Głosują elektorzy
Amerykanie nie oddają głosów bezpośrednio na "swojego" kandydata na prezydenta. Wybierają elektorów, którzy reprezentują kandydatów. Każdy amerykański stan - w zależności od liczby ludności - ma ich określoną liczbę.
Hillary Clinton i Donald Trump walczą o 538 głosów elektorskich zgromadzenia, które w grudniu formalnie wybierze nową głowę państwa. Aby zwyciężyć, pretendent potrzebuje zgromadzić 270 takich głosów.
Autor: mw/kk / Źródło: tvn24