Obrońcy kapłana oskarżonego o wykorzystywanie seksualne nieletnich proponują prokuraturze przyznanie się i dobrowolne poddanie karze – dowiedział się nieoficjalnie portal tvn24.pl. Chodzi o 7 lub 8 lat pozbawienia wolności. Wniosek obrony może zostać dzisiaj zgłoszony na zamkniętej, pierwszej rozprawie procesu Wojciecha G. Obecnie grozi mu nawet 15 lat więzienia.
Obrońcy sondowali prokuratorów już od dłuższego czasu. W rozmowach prawnicy proponowali przyznanie się do winy i połowę maksymalnego zagrożenia karą, czyli od 7 lub 8 lat więzienia. Prokuratorzy decyzję podejmą dopiero po złożeniu wniosku na rozprawie. Jeżeli stanie się to dzisiaj, a prokuratura zaakceptuje wysokość kary, jakiej dobrowolnie będzie chciał się poddać oskarżony ksiądz, to ostateczną decyzję i tak podejmie sąd. Sąd może przystać na propozycję obu stron lub ją odrzucić i prowadzić proces dalej.
Bez komentarza
Przemysław Nowak, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie nie chciał komentować naszych nieoficjalnych informacji.
Śledczy postawili księdzu dziesięć zarzutów. Kapłan jest oskarżony o wykorzystywanie seksualne sześciu chłopców podczas swojej posługi na Dominikanie i dwóch nieletnich w Polsce, przed wyjazdem na Karaiby. Akt oskarżenia mówi także o posiadaniu pornografii dziecięcej i nielegalnej broni.
- Mamy materiał dowodowy, który nie pozostawia żadnych wątpliwości, że doszło tu do przestępstw przeciwko wolności seksualnej - mówi Przemysław Nowak, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie.
Zeznania pokrzywdzonych
Prokuratorzy przesłuchali w sprawie księdza stu świadków. - Najmocniejszym dowodem są zeznania pokrzywdzonych, którzy wprost i kategorycznie opisują, że dochodziło do przestępstw opisanych w akcie oskarżenia, a więc do różnego rodzaju czynności seksualnych z ich udziałem - mówi Nowak. Do sądu prokuratorzy pójdą także z ekspertyzami i tysiącami plików o treści pedofilskiej, jakie znaleźli w komputerze księdza G. na plebanii w Juncalito na Dominikanie. Sam ksiądz od momentu aresztowania przed rokiem konsekwentnie milczał i nie przyznaje się do winy.
Autor: Maciej Duda / Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: tvn24