Ks. Jacka Międlara zna cała Polska, głównie z powodu ognistych wystąpień na marszach nacjonalistów. Nieoficjalnie to właśnie z powodu tej działalności duchowny został niedawno przeniesiony z Wrocławia do Zakopanego. Pozostawił podzielonych parafian. Materiał magazynu "Polska i świat".
Ks. Jacek Międlar należy do Zgromadzenia Księży Misjonarzy. To właśnie tam zdecydowano, że duchowny nie będzie już pracował w parafii św. Anny na wrocławskim Oporowie.
Nieoficjalnie powodem takiej decyzji miała być działalność księdza, który dzięki swoim radykalnym wystąpieniom stał się idolem młodych narodowców. O przeniesienie Międlara mieli prosić ci parafianie, którym nie podobało się zaangażowanie polityczne duchownego oraz głoszone przez niego hasła.
Podzielona parafia
- Dostaliśmy kilkanaście listów związanych z jego postawą. Bardzo wiele osób nie wpuściło księdza Jacka i księdza proboszcza po kolędzie - wyjaśnia ks. Rafał Kowalski, rzecznik Archidiecezji Wrocławskiej.
- Problem był taki, ze mieliśmy dwie grupy ludzi. Jedni go kochali i chcieli za niego umierać, a drudzy nienawidzili - dodaje. - Co najśmieszniejsze, obie grupy uważały się za katolików, wierzących i do końca żyjących Ewangelią. Obie grupy odmawiały tym drugim prawa, żeby siebie nazywać katolikami - mówi Kowalski.
Nie wiadomo, dlaczego Międlar trafił akurat do Zakopanego. Przed wyjazdem z Wrocławia zapowiedział: - Tę droga, którą kroczyłem tutaj, na ziemi Dolnego Śląska, również ją będę prowadził na Podhalu, w Zakopanem, gdzie zostałem wysłany.
Autor: kg/ja / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24