- Minister Teresa Piotrowska reprezentowała Polskę w UE i podejmowała decyzje bardzo ważne dla polskiego bezpieczeństwa, a przesłanek tych decyzji nie znamy - tak Krzysztof Szczerski tłumaczył w "Faktach po Faktach", dlaczego prezydent zaprosił na spotkanie szefową MSW, a nie premier Ewę Kopacz.
Ministrowie spraw wewnętrznych państw UE podjęli we wtorek w Brukseli decyzję o rozlokowaniu 66 tys. uchodźców. Polska zagłosowała tak jak większość państw unijnych, odmiennie niż pozostałe kraje Grupy Wyszehradzkiej. Według wstępnych wyliczeń do naszego kraju ma trafić niespełna siedem tysięcy osób. Konsekwencje tej decyzji w opublikowanym poradniku wyjaśnia Ministerstwo Spraw Zagranicznych.
Prezydent czeka na minister
Prezydencki minister Krzysztof Szczerski na pytanie o to, czy Andrzej Duda spotka się w sprawie uchodźców z premier Ewą Kopacz, odpowiedział, że "prezydent oczekuje przede wszystkim na minister spraw wewnętrznych Teresę Piotrowską".
- Prezydent zaprosił ją, wczoraj reprezentowała ona Polskę na posiedzeniu Rady Unii Europejskiej i podejmowała tam decyzje bardzo ważne dla polskiego bezpieczeństwa, a przesłanek tych decyzji nie znamy - tłumaczył przyczyny zaproszenia minister do Pałacu Prezydenckiego.
Minister nie przyszła na spotkanie, a zdaniem Szczerskiego, wytłumaczenie absencji nie było zrozumiałe. Odniósł się także do wypowiedzi Ewy Kopacz.
- Jest niepokojące, że premier powiedziała, że owszem, minister Piotrowska tam (na szczycie - red.) była, ale za stołem był też ktoś inny. To by oznaczało, że minister Piotrowska nie była osobą, która decydowała o czymkolwiek - ocenił. - Prezydent Andrzej Duda chciał z pierwszej ręki poznać przebieg obrad i argumenty, które skłoniły minister do głosowania za tak kontrowersyjną decyzją - wytłumaczył.
"Rząd nie mówił prawdy"
Krzysztof Szczerski wskazał również niezrozumiały, jego zdaniem, pośpiech w Unii Europejskiej w podejmowaniu decyzji ws. przyjmowania uchodźców.
- Jeśli miała to być decyzja dotycząca rozlokowania imigrantów z powodu tragedii humanitarnej, to dlaczego oni przychodzą dopiero w przyszłym roku? Jeśli oni są w stanie przeżyć teraz 4 miesiące bez tej relokacji, to jakie są przesłanki za ich relokacją w przyszłym roku? - pytał.
Szczerski zasugerował również, że rząd nie jest szczery ze społeczeństwem w sprawie uchodźców. - Po co było mówić Polakom o pięciu tysiącach uchodźców, jeżeli wiadomo że to jest pięć plus dwa, plus jeszcze pięć kolejnej transzy? Dlaczego od początku rząd nie mówił prawdy o tej decyzji, przecież rząd dobrze wiedział, że to nie będzie pięć tysięcy? - podkreślił.
Solidarność w Europie Środkowej
- Dlaczego Polska nie przyłączyła się do grupy krajów sceptycznych? - pytał Krzysztof Szczerski. - Podjęta przez rząd decyzja (ws. zgody na rozlokowanie uchodźców - red.) jest kontrowersyjna, ponieważ Polacy tego nie chcą, po drugie rząd nie uzyskał w tej sprawie opinii komisji sejmowej ds. UE, po trzecie to nie było tak, że byliśmy osamotnieni w stanowisku, które byłoby krytyczne wobec propozycji UE - wymieniał.
- Była grupa państw (sceptycznych - red.), gdyby Polska zagłosowała z tymi państwami, można by było uruchomić mechanizm z Janiny i ta decyzja mogłaby wczoraj nie zapaść - ocenił.
Mechanizm ten pozwala grupie państw UE, w przypadku niewystarczającej liczby głosów do zablokowania określonej uchwały, na odwleczenie jej w czasie.
- Polska zadecydowała, że ta decyzja wczoraj zapadła, stawiając na boku pozostałe kraje. To była świadoma decyzja Polski, że forsujemy ten system, który de facto oznacza kwoty imigracyjne w Europie. A w polskim interesie leżało utrzymanie solidarności środkowoeuropejskiej w tej sprawie, to by sprzyjało bezpieczeństwu Polski - ocenił gość "Faktów po Faktach".
Autor: mm/ja / Źródło: PAP